1478 [. MOSZYŃSKI: KULTURA U
2. Milicz, zwany w pieśni chorążym, udaje się z orszakiem swatów do Wida Maryczycza, którego córka Leposawa słynie z nadzwyczajnej urody. Wid zgadza się wydać córkę za Milicza: kiedy zaś cały orszak podziwia piękność dziewczyny, Milicz w rozmowie z jej matką dowiaduje się, że Leposawa jest dziewiątą w rodzinie; ośm już przed nią wydano, ale wszystkie zostały urzeczone, bowiem z przyrodzenia wszystkie łatwo podpadały urokowi. Nie zważając na to, Milicz zaręcza się z Leposawa i sowicie obdarzony odjeżdża wraz z nią oraz ze swatami.
„Kiedy Milicz dary już otrzymał, j Rusza koniem, a koń pod nim igra, | Pobrzękuje szabla mu u biodra, ! Podźwiękują na piersi pą-gwice, j Na kołpaku trzepoczą mu pióra: | To nie żarty taka narzeczona!1 | To nie żarty takie podarunki! | I ruszyli postrojeni swacia, | Rozwiną się jedwabne proporce, | Rozmaite zagrały piszczałki, | Wraz też głośne uderzyły kotły; [ Słychać było swatowskie śpiewanie, 11 arabskich tętent siwych2 klaczy, I Tak odeszli, by wędrować z Bogiem.
Kiedy byli lasem wędrowali, | Urok dościgł dziewczynę na koniu, | Więc zawoła do siebie dziewierza3: j „Ach, dziewierzu, Manduszyczu Wilku! I Wstyd mię bierze na ciebie spoglądać, ( Jeszcze większy wstyd z tobą rozmawiać, | Ale męka mnie przyniewoliła; | Mów kumowi, staroście waszemu, | Niech wstrzymają wszystkie siwe klacze, j Poniechają grania i śpiewania ; I o jodłę niech oprą proporce; | Niech mię zdejmą z dobrego wierzchowca, | Niech mię spuszczą na zieloną trawę; j Okrutnie mnie rozbolała głowa | I obmierzło mi jaskrawe słońce, j Czarna ziemia zaś stała się miłą; | Oby Bóg dał, aby dobrze było!“.
Jęknie, woła dziewierz przy dziewczynie: „Stańcie, kumie, przystańcie starosto, | Stań, pobracie4, Miliczu-chorąży! | Rozmaitych nie-chajcie piszczałek, | Zaprzestańcie drużbnego śpiewania, | I o jodłę oprzyjcie proporce; l Byśmy zdjęli z wierzchowca dziewczynę, j Źle się skarży miła moja sneszka, | Okrutnie ją rozbolała głowa j I obmierzło jej jaskrawe słońce, [ Czarna ziemia stała się zaś miłą; | Oby Bóg dał, aby dobrze było!11. | Więc stanęli przystrojeni swacia, j Zaprzestano grania i śpiewania; | Dziewierz zdejmie z wierzchowca dziewczynę, | I spuści ją na zieloną trawę, | On ją spuści, ona duch wypuści, j Wszyscy swacia łzy rzęsiste5 leją | A najwięcej on, Mi-w. 5-81. Cztery ostatnie wiersze, podane u Jovanovića w innej redakcji niż u Vuka, brzmią u tego ostatniego: Nadula se Jugovića majka, | Nadula se, pa se i raspade, \ Za svojije devet Jugovi,ća ] I desetim star-Jugom Bogdanom; co, przetłumaczone dosłownie na polski, brzmi groteskowo: „Wydęła się (albo nadęła się) matka Jugowicza, [ Wydęła się, za czym się rozpadła (rozsypała) itd.“.
1 W oryginale jest „dziewczyna"; przetłumaczyłem „narzeczona" ze względów metrycznych.
2 W oryginale jest: surih bedeyija dosł. 'jasnomaścistych klaczy arabskich’,
3 Dziewierz znaczy tu tyle, co 'drużba z orszaku pana młodego’.
4 W oryginale póbro; jest to skrót od słowa póbratim.
5 W oryginale groźne suze; groźne jest to stały epitet wyrazu suzedzy’;
licz-chorąży; | On, pan młody, 1w żalu tak zawoła: J „Narzeczono, młoda Leposawo! [ Czyż tu ciebie dzień sądzony znalazł, | Nie u mego, ani twego dwora, ! Ni u mojej, ni u twojej matki, | Tylko w lesie pod zieloną jodłą". — | Zebrali się przystrojeni swacia, | Szablami jej trumnę wyciosali, | Czekanami jej grób wykopali; | Pochowali nadobną dziewczynę | Ot tam, kędy jasne słońce wschodzi, | Przysuli ją groszmi, dukatami, | W głowach wodę ze ziemi dobyli, | Koło wody ławki porobili, | Posadzili różę po dwu stronach: ] Kto jest zdrożon, niech sobie odpocznie; | Kto jest młody, niech się stroi kwieciem, | Kto spragniony, niechaj wodę pije, [ To za duszę nadobnej dziewczyny.
I zawoła Milicz, on, chorąży: ) „Czarny lesie, nie bądź ty jej straszny, ( Czarna ziemio, nie bądź ty jej ciężka, | Gibka jodło wypuść wszerz gałęzie, | Użycz mojej narzeczonej cienia; \ A, kukułko, wcześnie ty jej nie budź, | Niech w spokoju tu w ziemi spoczywa!"
Zawoławszy to Milicz pozostawia w tyle orszak swatów i wraca co koń wyskoczy do swej matki, która, witając go serdecznie, pyta, gdzie są swatowie i gdzie dziewczyna, mająca ją zastąpić w gospodarstwie. Milicz krótko opowiada o nieszczęściu i prosi matkę, by mu prędko zaścieliła pościel „Niezbyt długą, ani zbyt szeroką, | Bo jej długo chorować nie będzie". Jakoż ledwie legł, z duszą się rozstał. Gdy swatowie nadjechali, junak leżał już martwy. „Więc na Opak kopie obrócili I na opak koło zatańczyli,Żałośliwą też pieśń zaśpiewali". — Pieśń kończy się wspaniałym ustępem poświęconym osamotnionej matce Milicza. Niezrównana w swej prostocie jest scena wr sadzie winogradu i cicha z winogradem rozmowa, a dalej sceny, kiedy matka, widząc zachodzące słońce, wmawia w siebie, że to jej syn z łowówr powraca i niesie dla niej zdobycz (ale... „Nie ma syna, ni od syna wieści"), oraz kiedy patrząc w słońce wschodzące mówi, że to jej synowca spieszy do niej, by ją, starą, zastąpić (ale... „Nie ma snechy, ni od snechy wieści!")2.
919. Powyższe dwa utwory serbochorwackiej epiki przytoczyłem tu umyślnie, by dać dosadne przykłady najwyższych poziomów, na jakie wznosi się owa poezja. Ale oczywiście także śród innych pieśni można by znaleźć wiele przykładów podobnych. Cały układ takich poematów, swoisty i wysoki kunszt, jaki zdradzają, przemawia jasno przeciw wiązaniu genezy ich pierwowzorów z literaturą ustną ludu w ścisłym znaczeniu ostatniego słowa. Trudno, a nawet wprost nie podobna przypuszczać, by bałkański lud wiejski mógł sam z siebie zapoczątkować podobną poezję. Nic więc dziwnego, że w ostatnich czasach nauka doszukuje się źródeł tej twórczości śród wyższych względnie nawet najwyższych warstw dawnego bałkańskiego społeczeństwa. Z dworów możnowładców i bogatszych czy oświeceń-szych mieszkańców Bałkańskiego Półwyspu wędrowały te pieśni na wieś do rolników i w góry do pasterzy oraz zbójników. Wszystko
W oryginale djuveglija 'pan młody’.