410 Magia, nauka i religia
czego człowiek pierwotny odprawia swoje ceremonie publicznie?”, ,,Jaka jest wzajemna relacja między społeczeństwem a prawdą ob-jawnioną w religii i czczoną w jej ramach?”
Niektórzy współcześni antropologowie udzielili na te pytania, jak wiemy, kategorycznej, pozornie ostatecznej i niezwykle prostej odpowiedzi. Profesor Durkheim i kontynuatorzy jego poglądów utrzymują, że religia jest zjawiskiem społecznym, ponieważ wszelkie jej Istoty, jej Bóg czy Bogowie, Materiał, z którego zrobione są wszystkie przedmioty religijne, to nic innego, jak tylko zaeifikowane Społeczeństwo.
Wydaje się, że ta teoria świetnie wyjaśnia publiczny charakter kultu, natchnienie i pokrzepienie, jakie uzyskuje człowiek — zwierzę społeczne — dzięki uczestnictwu w zbiorowości wiernych, nietolerancję, jaką wykazuje religia, szczególnie w swoich pierwotnych przejawach, siłę zasad moralnych i tym podobne fakty. Jest też zgodna z naszą współczesną orientacją demokratyczną, która w naukach społecznych przybrała formę tendencji do wyjaśniania wszystkiego w kategoriach „sił zbiorowych”, a nie „sił indywidualnych”. Teoria ta, która powoduje, że vox populi staje się vox Dei, wydaje się trzeźwą, naukową prawdą i w związku z tym musi odpowiadać nowoczesnemu człowiekowi.
Po pewnym namyśle nasuwają się jednak uwagi krytyczne, i to bardzo poważne. Każdy, kto głęboko i szczerze doświadczył religii, wie, że najsilniejszych przeżyć religijnych doznaje się w chwilach samotności, koncentracji i skupienia, z dala od świata, a nie w stanie rozterki wywołanej przez tłum. Czy religia pierwotna może więc być tak zupełnie pozbawiona natchnienia, którego doznaje się w samotności? Każdy, kto zna ludzi pierwotnych, albo bezpośrednio, albo z wnikliwej lektury, będzie znał odpowiedź na to pytanie. Fakty takie, jak odosobnienie nowicjuszy przed inicjacją, ich osobiste, indywidualne zmagania w czasie odbywania prób, zjednoczenie z duchami, bóstwami i siłami nadprzyrodzonymi w odludnych miejscach, świadczą o częstym przeżywaniu religii pierwotnej w samotności. Dalej, jak widzieliśmy wcześniej, nie da się wyjaśnić wiary w nieśmiertelność bez odwołania się do jednostkowych religijnych ram odniesienia, do tego, że człowiek oczekuje własnej śmierci w strachu i smutku. Religia pierwotna ma też swoich proroków, jasnowidzów, wróżbiarzy i interpretatorów wierzeń. Wszystkie te okoliczności, choć oczywiście nie dowodzą, że religia ma wyłącznie indywidualny wymiar, powodują, że trudno jest zrozumieć, jak można było ją uznać za mającą tylko wymiar społeczny.
I dalej, jeśli chodzi o zasady moralne, to w przeciwieństwie do zasad prawnych i obyczajowych są one wzmacniane przez sumienie. Człowiek dziki przestrzega tabu nie ze strachu przed karą wymierzaną przez społeczność czy przed opinią publiczną. Powstrzymuje się od złamania go częściowo dlatego, że obawia się bezpośrednich, złych konsekwencji wynikających z woli bóstwa czy sił nadprzyrodzonych, ale głównie dlatego, że nie pozwala mu na to jego własne poczucie odpowiedzialności i sumienie. Zakazane zwierzę totemiczne, kazirodczy lub zakazany stosunek seksualny, działanie i pożywienie będące tabu są dla niego wręcz odrażające. Widziałem i czułem, że dzicy wzbraniają się przed zakazanym postępkiem z takim samym wstrętem i niesmakiem, jak religijny chrześcijanin przed popełnieniem czynu, który uważa za grzeszny. Oczywiście tego rodzaju postawa wykształca się pod wpływem społeczeństwa w tym sensie, że zakazane jest napiętnowane jako straszne i odrażające przez tradycję. Ale jest to postawa jednostkowa, oddziałująca poprzez jednostkowe siły umysłu. Nie jest więc ani wyłącznie społeczna, ani wyłącznie indywidualna, ale i taka, i taka jednocześnie.
Profesor Durkheim usiłował sformułować swoją frapującą teorię, mówiącą, że Społeczeństwo jest surowcem, z którego powstaje Bóg, w drodze analizy pierwotnych uroczystości plemiennych. W szczególności badał sezonowe ceremonie odprawiane w środkowej Australii. Podczas ich trwania „wielka zbiorowa ekscytacja w okresach zgromadzeń” rodzi wszelkie zjawiska religijne, a „idea religii powstaje z takiej ekscytacji”. Profesor Durkheim kładzie więc nacisk na wzburzenie emocjonalne, na egzaltację, na potęgowanie się mocy, jakie odczuwa każda jednostka uczestnicząca w takim zgromadzeniu. Wystarczy jednak chwila zastanowienia, by stwierdzić, że nawet w społecznościach pierwotnych wzrost emo-