20
KULTURA POPULARNA 2010 NR I (27)
Dla naszych młodych współpracowników najpełniejszą i najbardziej war tościową formą spotkania jest kontakt twarzą-w-twarz. Warto to jeszcze raz podkreślić, bo nasi rozmówcy wielokrotnie deklarowali pewien dystans do kontaktu ekran-w-ckran, który wynikał ze świadomości ograniczeń tej formy komunikacji, a niekiedy był wręcz wyrazem pewnej nieufności (szczególnie jeśli chodzi o poznawanie nowych osób). Warto to powtórzyć także dlatego, że wśród rodziców, nauczycieli i dziennikarzy często można usłyszeć obawę o to, że nowe media są protezami kontaktów bezpośrednich, że „młodzież, zamiast spędzać czas na powietrzu, siedzi przed komputerem”. Takie myślenie o rzekomej odrębności światów offline i online to kłopotliwa spuścizna
Media nie znikają w chwili, gdy zaczyna się spotkanie, gdy można rozmawiać bez telefonu i komputera,
poklepywać się po ramionach i dzielić wspólną przestrzeń; wciąż tutaj są - wciśnięte w kieszenie, schowane w plecakach, leżące na ławkach i chodnikach
myślenia o intcrnccie, które rozwijało się na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy wnosił on do naszych mieszkań i biur nie tylko obietnicę nowoczesności, lecz był traktowany także - jak określił to kanadyjski socjolog Barry Wellman - jako „technologiczny cud”. Ten cud miał unieważnić wcześniejsze zasady życia społecznego, co zdawały się potwierdzać opisywane zarówno przez akademików, jak i dziennikarzy, fascynujące historie o wirtualnych światach, w których pionierzy cyberprzestrzeni eksperymentowali zc swoją tożsamością, zawierali interkontynentalne znajomości z ludźmi, których nigdy nie spotkali twarzą-w-twarz, wolni od ograniczeń ciała rcalizo-
wali swoje fantazje, ale też padali ofiarami anonimowych, czyhających w odmętach sieci prześladowców. Badacze odnaleźli wreszcie nowe Wyspy Trobriandzkie - nic dość, że niemal zupełnie dziewicze, to w dodatku odległe zaledwie o kilka kliknięć myszką. „Niektórzy eksperci posunęli się zbyt daleko, uogólniając obserwacje z [...] wąskich i specyficznych środowisk na ogólne doświadczenie internetu. Gdy sieć zyskała masową popularność, stało się jasne, że jej użytkownicy chętniej niż z odległymi, tajemniczymi nieznajomymi z wirtualnych światów będą komunikować się z ludźmi, z którymi związani są najsilniej: rodziną, znajomymi, kolegami z pracy. Niemniej jednak ideologie skoncentrowane na unikalnej, transformacyjnej naturze internetu przetrwały. [...] A przecież zacieśnianie więzów na odległość pojawiło się o wiele wcześniej, wraz z samochodami, samolotami czy telefonem” (Wellman, Hogan 2005: 40).
Rozmowa z nieznajomym jest praktyką tak samo niecodzienną, jak była nią w czasach przed internetem - zdarza się, ale jest wyjątkiem, nigdy regułą. Zwłaszcza że znajomość twarzą-w-twarz w sytuacji kontaktu zapośred-