Konstytucja nowej tożsamości
przyjęcie. Dwudziestojednoletnia autorka nie prosi o wybaczenie i nie tłumaczy, że jej dzieło jest „tylko niewieście”, lecz na stronie tytułowej podaje, że jest „młodą Polką" i -zostaje bardzo dobrze przyjęta. Podobnym sposobem, sięgając po retorykę narodową, stara się Jaraczewska obniżyć bariery niechęci w stosunku do siebie jako kobiety-pisarki. Jej Emilia i Zofia” z 1827 roku nosi podtytuł: „Powieść narodowa oryginalnie przez Polkę napisana.” Nazwiska autorki brak. brak nawet inicjałów. Zastępuje je deklaracja patriotyczna. W wypadku tej autorki w krótkiej przedmowie następuje szereg wyjaśnień. Podaje ona, że jej „dziełko”, jak się wyraża, a chodzi ok. 150-stronnicową powieść, zostało „szybko napisane” i że może zawierać wiele błędów językowych. Zapewnia, że pisała je „jedynie z chęci bycia użyteczną”, uprzedzając charakterystyczny wówczas zarzut wobec kobiet piszących, że są próżne i żądne sławy.
Deklaracje patriotyzmu na stronach tytułowych książek pisanych przez kobiety można spotkać jedynie do czasu upadku Księstwa Warszawskiego. Po 1831 roku już ich nie ma. Można domyślać się powodów cenzuralnych, możliwe jest także, że ta retoryka szybko się zużyła. Niezależnie jednak od tych czy innych powodów w końcu lat 30. daje się zauważyć w publicystyce kobiecej dyskusja na temat kobiecego autorstwa. Uzasadnia się w niej potrzebę zaakceptowana kobiet piszących. Strategia unikowa, posługiwanie się retoryką narodową dla przypodobania się czytelnikom i obniżenia barier stawianych publicznym wypowiedziom kobiet, zaczyna ustępować powoli strategii podpisywania się najpierw inicjałami, a później - pełnym imieniem i nazwiskiem. W latach 30. wywoływało to liczne sprzeciwy, co dokumentują polemiki na łamach „Pierwiosnka”, pierwszego pisma redagowanego przez kobiety, publikującego wyłącznie teksty kobiet. Nota bene redaktorka „Pierwiosnka", Paulina Krakowowa, dopiero w piątym - i ostatnim - roczniku
pisma podpisała się pełnym nazwiskiem na stronie tytułowej. Jeszcze w latach 60. Narcyza Zmichowska musiała przekonywać swą młodą przyjaciółkę, Wandę Żeleńską, autorkę książki pt. „Sławne Polki”, jak ważne jest, by nie ulegać naciskom zewnętrznym ani własnym wątpliwościom i umieć wziąć na siebie odpowiedzialność za swój tekst, podpisując go pełnym imieniem i nazwiskiem.
O bywate I stwo
Pojęcie obywatelstwa kobiecego, mające swe źródła poza dyskursem emancypacyjnym, uległo przedefiniowaniu i włączeniu przez ten dyskurs, nabierając sensu współuczestnictwa. Emancypacyjny sens uczestnictwa kobiet we wspólnocie narodowej polegał na poszerzeniu sfery kobiecej aktywności i zainteresowań poza sferę prywatną. Chodziło o branie udziału w życiu wspólnoty „we własnej osobie”, o to, by nie być reprezentowaną, lecz równoprawną członkinią wspólnoty. Samo pojęcie obywatelstwa, a zwłaszcza kobiecego obywatelstwa, było jednak nośnikiem treści innego dyskursu i musiało zostać przedefiniowane.
Proces przedefiniowania rozpoczęło rozróżnienie obowiązku i poświęcenia. Obywatelstwo kobiet miało być, według Hoffmanowej i Jaraczewskiej, spełnieniem obowiązku, a nie - rodzajem poświęcenia. Hoffmanowa w swym ostrożnym, zdroworozsądkowym programie dla kobiet przestrzega wręcz przed kultem poświęcenia. Nad poświęcenie przedkłada spełnianie obowiązku. Obowiązek wobec ojczyzny ma charakter moralny, nie jest nakazem, arbitralnie przez kogoś narzuconym. Z tego, czy się obowiązek wobec ojczyzny spełniło dobrze, rozlicza się każdy sam wobec swego sumienia.
49