XVI CZ. I: SZKIC DO PORTRETU
z^jawi_się_nąm mężczyzna dojrzały i doświadczony (w-Berlinie 1846 roku próba patriotyzmu w rozmowie z rosyjskim dyplomatą; w Rzymie 1848 roku starcie publiczne z Mickiewiczem. później próba rycerskiej służby Kościołowi i papieżowi; we Włoszech.—w związku z Marią Kalergis — gorąca miłość i rozczarowanie). Zauważmy i to, że opuszczał Polskę w miarę finansowo zabezpieczony, do Paryża przyjechał goniąc właściwie ostatkami pożyczonych i darowanych pieniędzy, a dalej czeka go wieczne pożyczanie i oddawanie (lub obiecywanie oddania, lub... przyjmowanie zapomóg). W Paryżu osiądzie już nie świetnie zapowiadający się młodzieniec, lecz człowiek rozumiejący siebie i innych; ktoś. kto potrafi „z góry” spojrzeć i na siebie, i na świat; ktoś, kto przeżył gwałtowny przełom uczuciowy i umysłowy, a rozumiejąc, czym jest życie, znalazł własną idrogę wkroczenia w istotę rzeczy. Kapitał doświadczeń europejskich (podróże w przededniu wiosny 1848; Norwid przeżył włoską — a więc nie najbardziej krwawą i ponurą, ale najbardziej politycznie •skomplikowaną — odmianę rewolucji) wówczas jeszcze nie uzyska w pełni dojrzałego wyrazu artystycznego, choć Zwolon (druk -w 1851) jest już zapowiedzią wielkiej „syntezy” (nie jest nią — mimo ambicji autora — wydrukowany w 1849 roku cykl filozo- ■ i ficzny Pie>ń społeczna). W dorobku lirycznym — prócz kilku bardzo pięknych utworów, jak W Weronie (1848. rok - w tym czasie, być może, jeszcze pod tytułem Nad grobem Julii-Capu- I letti-w Weronie), [Maryjo, Pani Aniołów...]1 z 1845 r., Moja piosnka |I: Żle, źle zawsze i wszędzie) z 1844 r. (druk w «Biblio- I tece Warszawskiej)) 1845, t. IV, z. 12), Amen (z 1847), Marmur--biały (z 1848) —nie ma też utworów mogących się równać I z późniejszymi dokonaniami.
W prozie publicystycznej natomiast okres ten zaowocował tekstem prawdziwie syntetycznym: nadesłanym już z Paryża cyklem Listów o Emigracji (druk w poznańskim|«Dzienniku Pnkkim» w czterech numerach między 4 października a 18 listopada 1849), w którym g&p&żając problem moralnej—odpo=-
wiedzialności narodu za emigrantów podejmuje równocześnie polemikę z nadużyciami romantycznego mesjanizmu — panaceum na wszelkie bolączki narodowe, oferowanym również emigracji z lat 1846-1848, co nazwał poeta „zastawianierti się krzyżem”. W tych Listach (szczególnie w I) dokonał poeta analizy dwu pojęć (weszły one na stałe do „słownika” jego myśli): „powinności” (tu konkretnie obowiązku rozeznania kraju w potrzebach emigracji) i „obecności”, tzn. współczesności, poczucia i praktykowania związku, z teraźniejszością.
W tym okresie - tak bogatym w różnorodne „przypadki” -szczególnie dramatyczny był epizod berliński; w Berlinie lat 1845- 1846 żył Norwid bardzo intensywnie: studia, adorowanie Marii Kalergis, ciągłe kontakty z Polonią (tu zaczęła się bardzo znacząca w życiu i myśli poety znajomość z Janem Koźmia-nem, późniejszym wydawcą «Przeglądu Poznańskiego)), jeszcze później — duchownym); tu zaprzyjaźnił się z Włodzimierzem Łubieńskim (zmarł w 1849 r.), o którym zawsze pamiętał; tu też rozegrała się historia z ambasadą rosyjską; po latach tak o tym napisał w Liście do Karola Ruprechta z 18668: nawet straciłem słuch w wilgotnym więzieniu z konspiracją polską... tak dalece... naturalnie, że nie jak męczennik i wyznawca, ale tak sobie... jako amator. (PWsz IX 214)
Przygodę tę opowiedział w Rzymie poznanemu właśnie Zygmuntowi Krasińskiemu, który rzecz całą natychmiast zrelacjonował w liście do Delfiny Potockiej z 25-26 stycznia 1848. Norwid wezwany do rosyjskiej ambasady w Berlinie — jako „poddany” rosyjski — zostaje przez sekretarza tej ambasady Feliksa Fontona uświadomiony, że dopuścił się przestępstwa; w „sprawozdaniu” Krasińskiego brzmi to tak:
Otóż radził [Fonton — J.F.J skompromitowanemu, by dla starcia z siebie pozorów i plamy pochodzącej tylko, że się wda! w .rzeczy
8 Por. PWsz XI 479— 499.
2 — BN 1/271 C. Norwid: Vade-mecum