XCV1II „WIELB JEST PISARZÓW W TYM RODZAJU"
a nie formalnej zasady klasyfikacji należałoby zaliczyć do satyr” opisała w twórczości Naruszewicza Alina Aleksandrowicz M.
Otóż ani zjawisko pansatyryczności, ani kryptosatyry czy wiersze do satyr zbliżone nas tu nie interesują.
Interesuje nas wyłącznie satyra sensu stricto, satyra jako wyodrębniony gatunek literacki. Był on wielokrotnie definiowany: bardzo obszernie, jak w Słowniku literatury polskiego oświecenia, lub krótko, jak w większości przywoływanych tu opracowań. Są to definicje znane, więc nie trzeba tu ich przytaczać, ale na dwa aspekty, ważne z punktu widzenia dalszej analizy, należy zwrócić uwagę. Wołoszyński pisał:
Satyra oświeceniowa jest negatywnym odbiciem pojęć poety o ładzie moralnym. Przynosi obraz wcielonych w życie indywidualne i zbiorowe przedwwartości czy też wartości fałszywych, pozornych, destruujących ład moralny. Każdy obraz satyryczny i ekskurs krytyczny, każdy wytknięty przez twórcę błąd, występek, głupstwo, małość implikują więc istnienie w jego umyśle przeciwstawnego wyobrażenia
0 wartościach istotnych, nie sfałszowanych, których zrealizowanie konstytuuje ład moralny w życiu jednostek i społeczeństw. Odnosi się to, rzecz jasna, jedynie do satyry nacechowanej moralistycznie, lokującej pojedyncze zjawiska w całościowym obrazie świata
1 w koherentnej wizji ładu moralnego29.
Otóż właśnie. Całościowy obraz świata jest dostrzegany nie w pojedynczych utworach, ale w cyklach. Dla tradycyjnie ujmowanego gatunku charakterystyczne jest zaś m.in. to, że funkcjonuje on jako cykl. O bardzo dużej rozpiętości — od 6 utworów, jak u Persjusza, do 52, jak u Opalińskiego.
“ A. Aleksandrowicz, Twórczość satyryczna Adama Naruszewicza, g. 153. Zauważyli to już Józef Ignacy Kraszewski (Naruszewicz jako poeta [w:] Nowe studia literackie, t. 2, Warszawa 1843, s. 144—146) i P. Chmielowski (we wstępie do: A. Naruszewicz, Wybór poezyj, s. XXII).
19 R- Wołoszyński, Ignacy Krasicki. Utopia i rzeczywistość.
XCIX
|
■
„1NDIONATIO FECIT YERSUM"
Większość owych cykli powstawała w ciągu lat, z pojedynczych właśnie utworów, ale wszystkie rychło w społecznym odbiorze zaczęły być czytane jako zbiory.
I druga sprawa: powtarzalny „repertuar motywów tematycznych, swoistych loci communes”, wynikający — jak piszą Grzędzielska i Kostkiewiczowa — z faktu, „że satyry powstawały nierzadko jako przeróbki lub adaptacje utworów wcześniejszych” 1. Nie chodzi tu jednak o ów powtarzalny repertuar wykrywany przez badaczy, pilnie śledzących zależności, wpływy i powiązania między satyrykami. Znacznie ważniejsze jest, iż oni sami, konsekwentnie i równie pilnie, bez żadnego wyjątku, podkreślali wybraną tradycję i nawiązania do poprzedników.
Pierwszy ze znanych satyryków — Horacjusz — wyprowadzał rodowód gatunku od mistrzów starej komedii, Arys-tofanesa, Eupolisa, Kratinosa (zob. ks. I, sat. IV, w. 1—5),-i twierdził:
W ich ślady wszedł Lucyliusz, od nich bierze wiele.
Wiersz i rytm odmieniwszy; ugrzecznion, powabny,
Węch miał ostry, bajeczny — za to wiersz mniej zgrabny.
(w. 6—8)-
To jedyny wypadek, kiedy poprzednik, a właściwie twórca gatunku (on stworzył satyrę, „wiersz i rytm odmieniwszy”) jest oceniany krytycznie. Persjusz wspominał już Lucyliusza z aprobatą, choć więcej pochwał wygłosił pod adresem Horac-jusza, twórczość zaś obu satyryków była argumentem uzasadniającym jego własne poczynania (zob. sat. I, w. 114—120).
Juwenalis postąpił identycznie jak Persjusz, kiedy pytał, czy nieuczciwego prokonsula Mariusza „Nie warto w wenu-zyjskim [...] smażyć płomyku?” (sat. 1, w. 51). Opaliński w Przedmowie — jak pamiętamy — cytował Juwenalisa,
7*
M. Grzędzielska, T. K ostkiewiczowa, Satyra [w:] Słownik literatury polskiego oświecenia, s. 650.