CVI „WIELE JEST P1SARZÓW W TYM RODZAJU"
cudzoziemców, a w mahoniowych szafach trzymać same francuskie książki.
„Dobre nasze ojcy i pradziady”. Najbardziej jednak istotne dla satyrycznego światopoglądu jest przekonanie, że — mówiąc słowami Juwenalisa — „Inaczej na początku świata ludzie żyli" (sat. VI, w. 11).
U Horacjusza ujawni się to tylko w tęsknym westchnieniu: „Och, żyć w wieku półbogów, kiedy świat był młodszy!” (ks. II, sat. II, w. 93) i w pochwale Mecenasa, sławiącej dawność i świetność jego rodu3*. Persjusz zapyta retorycznie:
Gdybyśmy byli mężni jak nasi ojcowie,
Byłyby takie wiersze?
(sal I, w. 103—104)
Natomiast Juwenalis motyw idealnej przeszłości rozbuduje i wkomponuje już na stałe w poetykę satyrycznej diatryby, najpierw zamieszczając o niej liczne wzmianki, a potem rozpoczynając satyrę VI słynnym wyznaniem: „Credo pudici-tuan Sat urno rege mor a tum || In terris” („Wierzę, że za panowania Saturna wstydliwość przebywała na ziemi”).
Obszerne jest to jego wyznanie wiary i zbyt znane, by je tu trzeba było w całości cytować. Przypomnijmy więc tylko, że dla złotego wieku Saturna symptomatyczna była prostota obyczajów, związana ściśle z prymitywizmem warunków życiowych, że
Resztę zbrodni wprowadził później wiek z żelaza,
Choć na srebrnym już tkwiła pierwszych gachów skaza. __ _(w. 23—24)
M Zob. początek satyry VI w księdze I. To jednak można przypisać retoryce pochwały panegirycznej, ale kontekst całej twórczości Horacjusza nie pozostawia wątpliwości, że jego satyry współgrały ideowo z polityką Oktawiana, który obyczaje próbował uzdrawiać sięgając do wzorów przeszłości, „do cnót społeczeństwa pasterzy i rolników*’ (L. W i n n i c z u k [w;] Trzej satyrycy rzvmscy s 17)
Pod piórem Juwenalisa mit dawnej szczęśliwości skonkretyzował się w trzech wzajemnie się uzupełniających i przenikających wariantach: złotego wieku Saturna; ogólnikowych informacji o zacnych przodkach; konkretnych przykładów z historycznych lub też na pół legendarnych czasów.
Wszystko to odnajdziemy w nadmiarze u Krzysztofa Opalińskiego. Już w cytowanej Przedmowie, uzasadniając wewnętrzny przymus pisania satyr, pytał retorycznie:
Bo któż by się, dla Boga, strzymał w tym żelaznym Wieku, gdy dawno złote minęły, a ledwo Gliniany nam dziś został, i to nie iłżecki
(w. 15—17)
Przypomnijmy, że Juwenalis także żył w wieku ,, po żelaznym”:
Gorszy czas teraz nastał niż żelazne wieki.
Tak straszny, że natura już nie może wcale Go nazwać — nie istnieją już gorsze metale.
(sat. XDI, w. 28—30)
Opaliński zamiast metalu znalazł glinę, i to podłego gatunku. Powtórzył ten wariant ewolucji, rozszerzając go o nowe elementy, w satyrze O trybunałach i sądach'.
Kędy się one wieki złote nam podziały?
Kędy śrebrne, miedziane, żelazne, ołowne?
Teraz ledwie się godzą nazwać glinianymi.
Ba, gorszy świat dzisiejszy, niż gliniany albo
Z błota kędyś zlepiony.
(ks. III, sat, VII, w. 1—5)
Na tym jednak nie poprzestał. Ganiąc „zbytki w częstowaniu i bankietach” ogólnikowo zapewniał, że „za cnych przodków i starych Polaków” tak nie bywało (ks. I, sat. X, w. 61—62); starych Polaków stawiał też za wzór ojcom, „którzy złym przykładem synów psują” (ks. II, sat. V, w. 14f>—146); narzekając „Na oziębłość naszę i nienabożeństwo”