CU „WU I t. JłiST NSARZÓW W TYM RODZAJU"
To brani rzeczyw iście przekonywająco. Czyż jednak Krasicki nie osiągnął mistrzostwa także w bajkach, które jeszcze długo po nim pozostały gatunkiem żywym? Czyż eposy Homera nie iwiągnęły szczytów artyzmu? A przecież rozpoczynały dopiero wielowiekowe życie gatunku. Nie lekceważąc tego argumentu, nie można go więc zaaprobować bez zastrzeżeń.
Próba znalezienia innej odpowiedzi na pytanie, dlaczego przestano pisać satyry, nie oznacza sztucznego tworzenia problemów tam, gdzie ich nie ma. Jeśli jednak przestaje żyć gatunek, funkcjonujący — od Lucyliusza licząc — prawie dwa tysiąclecia. to znaczy, że musiały zaistnieć przyczyny ważne.
Ponadto pytanie to zmusza do takiej analizy satyr, która pozwala wykryć ich motywy tematyczne fundamentalne, powtarzające się we wszystkich cyklach; która pozwala zrekonstruować zaplecze myślowe gatunku.
„Wady sięgnęły szczytu”. Ten motyw z całą wyrazistością pojawił się pod piórem Juwenalisa:
Czyż gorsze winy dawniej na tym święcie były,
Czyi było większe skąpstwo? Czyż złe gry mąciły We łbach jak teraz?
(sat. I, w. 87—89)
I jaszcze raz, jeszcze wyraźniej, w tej samej satyrze:
Naszych błędów potomność bardziej nie rozpali.
Najwyżej będą nędznic nas naśladowali.
Wady sięgnęły szczytu!
(w. 149—151)
Równie fatalną opinię miał o swoich czasach Opaliński:
Jakie zbrodnie, występki, fałsze tymi czasy Panują, i mesaczyrość, jakie oszukania,
Woeteateństwa i niewstyd, chciwość i cokolwiek W obyczajach może byc siego i brzydkiego!
(Przedmowa, w. 18—21)
I z większym już spokojem — w innym utworze potwierdzał:
Powszechne jest przysłowie i przyjęte wszędzie,
Że tymi czasy wszytko prawdzie dno upadło.
(ks. II, sat. VI, w. 9—10)
„Nieszczęśliwe teraz są jakieś właśnie czasy” — ubolewał Gracjan Piotrowski (sat. IV, s. 18), a to przekonanie podzielał całkowicie Naruszewicz:
Prawdziwie nie masz teraz szczerości na święcie:
Każdy ma cukier w uściech, a jad w sercu gniecie.
Wszystko poszło na nice, wszystko wyszło z miary.
(Wiek zepsuty, w. 9—11)
Zgadzał się z tą diagnozą Krasicki, charakteryzując współczesność jako „świat zepsuty”. Nie ulega więc wątpliwości, że satyrycy właśnie w swoich czasach dostrzegali apogeum zła. Nie wszyscy formułowali to dobitnie i otwarcie, lecz kontekst, o którym będzie jeszcze mowa, pozwala wszystkim im przypisać przekonanie o wyjątkowym zepsuciu hic et nunc.
„Zbytki gubią kraje”. Konstatując degrengoladę współczesnych społeczeństw, próbowali satyrycy znaleźć przyczynę tego stanu rzeczy. Znaleźli w bogactwie. „Nie brak zbrodni i grzechu, odkąd już minęło || Ubóstwo rzymskie” ----- twierdził Juwenalis (sat. VI, w. 293—294). „Skądże te obyczaje?” (ks. II, sat. I, w. 344) — pytał Opaliński, odpowiadając bez wahania: „Z dostatków i ze z b y t k ó w” (w. 345), „bo samo ubóstwo || Raczej do robót oraz i cnót prowadziło” (w. 347—348). Wszystko, co dobre, zginęło, „Gdy dostatek wypędził nędzę i ubóstwo” (w. 350).
„Na zbytki stołowne, garderobne” i rozmaite inne narzekał często Piotrowski, a według Naruszewicza wiek się zepsuł m.in. dlatego, że