66 KS. JERZY ZAREMBA
ganię bytu ludzkiego w śmierć. Warto je przynajmniej w skrócie przytoczyć, bo rozwijają one myśl Marcela, ujmującego miłość i śmierć jako aspekty tej samej rzeczywistości.
Co dzieje się tedy z człowiekiem w tych rzadkich chwilach, kiedy siła jego miłości, jakkolwiek tylko przelotnie, zwraca się ku samemu człowiekowi, którego całą pełnią życia ajirmuje? (...) w bytowej ekstazie miłości nie dąży do samowzbogacenia, nawet nie odczuwa takiej potrzeby; gdyby to było konieczne i możliwe, człowiek kochający mógłby wszelkie wzbogacenie siebie poświęcić swojej miłości (Mysterium mortis, 61-62).
Możnaby to rozważanie uzupełnić pytaniem: czy śmierć nie stwarza takiej właśnie możliwości?... będąc zarazem czymś koniecznym... Czy nie stwarza możliwości radykalnego wyrzeczenia się siebie?
W miłości człowiek jako osoba przezwyciężać się zdaje istotnie właściwe ludzkiej egzystencji stworzonej, dążenie do posiadania, skupienia się na sobie jako pewien rodzaj egocentryzmu, Przezwyciężenie takiej właśnie postawy jest nieodłączonym warunkiem — jak na to wskazywaliśmy wyżej — ewangelicznego nawrócenia, które stanowi podstawę będącej dziełem Ducha Świętego przemiany, jaką jest usprawiedliwienie, zmierzające ku ostatecznej przemianie w zmartwychwstaniu.
„Mieć” i „Być”...
Podobnie też: pierwsza możliwość przekształcenia sytuacji posiadania w sytuację bytu odsłania się w momencie śmierci. Dopiero tam wspinamy się na krawędź bytu, gdy opuszcza nas nasza absolutna własność, nasze ciało (..) Bez ciała przestaje działać sięgająca do wnętrza duszy ludzkiej „ochrona”. Posiadanie otaczało przecież duszę niczym warstwa izolacyjna, stanowiło dziedzinę źródłowej pewności i namacalnego zabezpieczenia. Teraz obumierają w duszy także i te korzenie posiadania. Ona sama w jakiś sposób umiera w tym akcie oddania. Ale ponieważ warunkiem wstępnym całkowitego oddania jest (...) obumarcie owego posiadania i uwikłania się w samym sobie, przeto dusza może stworzyć coś ostatecznego, nie zagrożonego przez tymczasowość posiadania. Tym samym dusza budzi się do nowych możliwości bytu...
Ma to swoje uzasadnienie w tym, że według Marcela: Egzystencja jest nieodłączna od swego ucieleśnienia. Wszystko, co istnieje, o tyle istnieje dla niej, o ile staje się ’rozszerzeniem ciała’, które jest absolutną własnością (l’avoir absolu), a wszystko co staje się rozszerzeniem ciała, dociera do mnie w charakterze czegoś posiadanego. Wyraźnie neoplatońskie zabarwienie tych refleksji można zmienić