Kowal Prawdziwa historia (15)

Reprezentacja Polski, niby ważniejsza, wtedy była w cieniu olimpijskiej. Jakoś w PZPN nikt nie mógł wziąć się należycie za wykonywanie swojej pracy i wystarczyło, że Janusz Wójcik popracował chwilę, a już olimpijczycy mieli sześć razy lepszą organizację niż główna kadra. Sponsorzy, premie, najlepsze boiska i hotele. Wyjazd na olimpiadę to było coś!

Wioska olimpijska nas niespecjalnie fascynowała. Ogólnie - nudno. Mieszkaliśmy w blokach, w których były dwa mieszkania na piętrze. W każdym mieszkaniu trzy pokoje i wspólny salon. Ja dzieliłem pokój z Piotrkiem Świerczewskim. W zasadzie wszyscy dobierali się według pewnych podobieństw - grupa palaczy razem, grupa karciana razem. W pokojach nie jaraliśmy, żeby nie smrodzić tym, którzy tego nie lubili. Paliliśmy przede wszystkim na balkonach. To chyba lepsze niż chowanie się po kiblach? Minus był taki, że pokoje nie miały klimatyzacji, a chyba nikomu nie trzeba mówić, jak upalnie jest latem w Barcelonie. No to nikt w tych pokojach nie siedział. Lepiej już było spędzić wolny czas na deptaku, wśród licznych kawiarenek.

Tyle tylko, że wolnego czasu to my za dużo nie mieliśmy. Mówiąc wprost - wcale. Odprawa goniła odprawę, trening gonił trening. Czasami aż się nie dojadało na obiedzie, byle tylko zdążyć na kolejne spotkanie z trenerem. A to oglądanie naszego meczu, a to oglądanie meczu rywali. Całe dnie zajęte od rana do wieczora. - Przyjechaliśmy tu po medal. Co ja gadam?! Przyjechaliśmy tu po złoty medal. Zakodujcie to sobie raz na zawsze, bo nie mam zamiaru powtarzać - złoty medal! Wygramy, bo jesteśmy tu zdecydowanie najlepsi. Jak ktokolwiek nam podskoczy, to się mocno zdziwię. No kto zdobył komplet punktów w eliminacjach? My czy ci frajerzy, którzy są tu poza nami? Na pewno nie ci frajerzy! Oni są tu tylko po to, bo kogoś musimy ogolić. Opierdolimy tych kelnerów! - przekonywał nas trener Wójcik. A drużyna w oczach nabierała wiary. Czasami o tym rozmawialiśmy z Piotrkiem Świerczewskim.

- Wiesz, tu są różne drużyny. Jak się dobrze ułoży, to rzeczywiście mamy szansę na medal - mówiłem.

- No tak, ale w grupie mamy Włochów. Mistrzowie Europy. Chodzi o to, żebyśmy trafili na kogoś łatwego, jeśli wyjdziemy z drugiego miejsca. Pierwsze trzeba zostawić tamtym.

- Jasne, że tak. Jeszcze mnie nie pogięło, żeby się zaraz przed Włochami ustawiać.

Byliśmy realistami, a przynajmniej tak nam się wtedy wydawało. Optymizm, że możemy być pierwsi, raczej byłby odbierany jako szaleństwo. A co myślał trener Wójcik, nie wiem. Momentami się nad tym zastanawiałem. Z jednej strony nie mógł sądzić, że ogramy Włochów. Dopiero co przeczołgali nas Duńczycy. Z drugiej strony, był tak piekielnie pewny siebie. - Ogolimy frajerów, opierdolimy ich - i tak w kółko. Każdy dla niego był kolejnym frajerem do ogrania - nieważne, czy to akurat Włochy, czy też Kuwejt. Frajer to frajer. Każdy jest taki sam, każdemu tak samo strzela się gole. A może coś jednak w nas jest? Może rzeczywiście świat dzieli się na Polskę i kelnerów? Trzeba spróbować, olimpiada w Barcelonie rozpoczęta!



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kowal Prawdziwa historia (11)
Kowal Prawdziwa historia (40)
Kowal Prawdziwa historia (93)
Kowal Prawdziwa historia (43)
Kowal Prawdziwa historia (31)
Kowal Prawdziwa historia (68)
Kowal Prawdziwa historia (60)
Kowal Prawdziwa historia (90)
Kowal Prawdziwa historia (32)
Kowal Prawdziwa historia (73)
Kowal Prawdziwa historia (78)
Kowal Prawdziwa historia (84)
Kowal Prawdziwa historia (94)
Kowal Prawdziwa historia (39)
Kowal Prawdziwa historia (37)
Kowal Prawdziwa historia (64)
Kowal Prawdziwa historia (82)
Kowal Prawdziwa historia (13)
Kowal Prawdziwa historia (72)

więcej podobnych podstron