Kowal Prawdziwa historia (93)

Po pół roku zgłosiłem się do Betisu, czy już poszli po rozum i mają mi zamiar wypłacić kasę, czy też muszę dalej leniuchować. Mieli wtedy na głowie masę problemów z innymi wierzycielami, jakieś sprawy w sądzie i nie bardzo znaleźli dla mnie czas. No to nie. Odezwę się za kolejne pół roku. W tym czasie zgłosił się do mnie Spartak Moskwa. Menedżer namawiał mnie na ten ruch - zacznij wreszcie coś robić. Ja mogłem powiedzieć mu to samo - zacznij wreszcie coś robić, załatw mi moją kasę zamiast klubu w Rosji. Kierunek wschodni niezbyt mnie rajcował. Odmówiłem. Tylko koledzy byli niepocieszeni. Mówili mi: - Młody jesteś, jedź, pograsz jeszcze w poważną piłkę. Spartak to Liga Mistrzów.

- Nie, dziękuję.

Po następnych sześciu miesiącach znów zgłosiłem się do Sewilli. Betis akurat spadł z ligi. Cudowali, czy bym nie wrócił i nie pomógł w walce o awans. - Nie ma takiej możliwości, dopóki nie zapłacicie zaległości - powiedziałem. No to pomagał im ktoś inny. Ja nie zamierzałem z siebie pośmiewiska robić. Nie po to rok odpoczywałem, żeby nagle z radością na ustach biec ratować prezesunia. Nie było mi też śpieszno do Lecha Poznań, na którego namawiał mnie Andrzej Grajewski. Jeszcze niby tam kibiców jakichś miałem przepraszać, że żyję. Bądźcie poważni, w żadnym Lechu grać nie będę, odpoczywam na Bródnie.

Co działo się ze mną przez to półtora roku, wiem tylko ja. Bardzo dużo czasu spędziłem na różnego rodzaju wycieczkach. A to pojechałem z rodziną nad morze, a to na Mazury, a to do lasu. Jesteśmy w komplecie, nic nas nie trzyma, pieniędzy nie brakuje, więc co? Wakacje. Oczywiście nie samemu, ale jeszcze z przyjaciółmi, bo samemu byłem pięć lat w Hiszpanii. Szukałem miejsc, gdzie można miło spędzić czas, połowić ryby, pozbierać grzyby, pogrillować. Nie napiszę nic nowego, że w takim okresie pije się też więcej alkoholu niż wynosi przewidziana norma. Jednak nie róbcie ze mnie alkoholika. W Hiszpanii przez kilka lat nie piłem w ogóle, a tu piwko dziennie to żadna choroba. Wódka jeśli już, to urodzinowo - to nie jest mój ulubiony trunek. Wolę whisky.

Gdy było lato, to nawet w dzienniku powtarzali - trzeba uzupełniać płyny, trzy litry dziennie, bo idą gorące dni. Skoro w dzienniku mówią, to jakże nie posłuchać? I czy ktoś kiedyś był na ognisku, grillu, aby obok nie pojawiło się piwo?

Kiedy byłem w Warszawie, często odwiedzałem różne rodzaju targi - na przykład związane z urządzaniem domu. Z dzieckiem chodziłem na koncerty-pikniki i inne tego typu imprezy. Kiedyś nawet poszedłem z córką na wyścigi konne. Nie żeby przepuścić kasę, bo nawet nie wiedziałem, jak w to się gra. Poszedłem popatrzeć. Szybko zrozumiałem, że to nie najlepsze miejsce na wizyty z dzieckiem. Byłem w szoku - wkoło masa ludzi, którzy poprzegrywali całe swoje życia. Karolina mnie zapytała, dlaczego oni tak wyglądają, tak krzyczą, są tacy nietrzeźwi. Co miałem powiedzieć? Tylko tyle, że jest weekend, to wszyscy są nietrzeźwi.

A sport? Oglądałem wszystkie możliwe transmisje sportowe w telewizji, słuchałem nawet Studia S-13. Lubię sport. Obejrzałem całą olimpiadę, co mi się nie zdarza. Nawet wszystkie etapy wszystkich największych etapów kolarskich obejrzałem. Troszeczkę mi piłki brakowało. Mówiło się z chłopakami - chodźcie, pogramy. Jednak nie odczuwałem jeszcze wtedy potrzeby, że muszę wracać do futbolu. Na mecze, na Legię nie chodziłem, bo jeszcze komuś musiałbym niechcący dać w mordę. W ogóle się raczej nie pokazywałem. Taki już jestem. Kiedy na dobre skończę grać, ludzie będą mnie mogli oglądać chyba tylko na zdjęciach. Żyje się tylko raz i niekoniecznie dla piłki, nawet nie przede wszystkim dla niej. Ja na pewno nie ustawię sobie w domu kamery z widokiem na kominek.

Z żadnymi piłkarzami z kadry nie utrzymywałem kontaktu, mam swoją grupę przyjaciół. Kiedy na Łazienkowskiej Polska grała z Anglią, akurat był wysyp grzybów... Do nikogo nie dzwoniłem i nikt do mnie nie dzwonił. Nikt mnie nie musiał pocieszać. Kowal wie, co robi. Kowal wie, że wróci, tylko nie wie, kiedy. Poza tym do mnie nie jest łatwo się dodzwonić. To dlatego, że za dużo ludzi ma mój numer. Jeden bierze od drugiego, drugi od trzeciego i kończy się tak, że w ogóle nie odbieram. W domu, gdy coś dzwoni, z założenia - mnie nie ma! Nie ma i nie będzie przez najbliższe dziesięć lat. Ale są takie uparciuchy, co nawet zadzwonią na telefon Ewy, a tam, o dziwo - nie ma! Kiedy grałem na Cyprze, wstałem rano i włączyłem telefon. Poszedłem do łazienki, wychodzę, a tam - 22 nieodebrane połączenia. Dwa nowe numery. I jak tu kochać to urządzenie?

Kiedyś to chyba w ogóle nie będę miał telefonu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kowal Prawdziwa historia (11)
Kowal Prawdziwa historia (40)
Kowal Prawdziwa historia (43)
Kowal Prawdziwa historia (31)
Kowal Prawdziwa historia (68)
Kowal Prawdziwa historia (60)
Kowal Prawdziwa historia (90)
Kowal Prawdziwa historia (32)
Kowal Prawdziwa historia (73)
Kowal Prawdziwa historia (78)
Kowal Prawdziwa historia (84)
Kowal Prawdziwa historia (94)
Kowal Prawdziwa historia (39)
Kowal Prawdziwa historia (37)
Kowal Prawdziwa historia (64)
Kowal Prawdziwa historia (82)
Kowal Prawdziwa historia (13)
Kowal Prawdziwa historia (72)
Kowal Prawdziwa historia (9)

więcej podobnych podstron