00:00:04: Dzien dobry.
00:00:05: Dzien dobry.
00:00:06: Wow, ktos tu sie obudzil w nastroju do dzialania.
00:00:08: Jestem jak wojsko kochanie. Przed dziewiata robie wiecej niz reszta ludzi przez caly dzien.
00:00:11: Jesli nie porzucisz czegos w trakcie.
00:00:13: Ja tak nie robie.
00:00:15: To zrob swieczniki z muszelek.
00:00:16: Aw, to nie fair.
00:00:18: Dom przez trzy tygodnie smierdzial stopionymi pastelowkami.
00:00:20: To co innego.
00:00:21: Dobra, co robisz?
00:00:24: To sterta katalogow, ktore dostalysmy przez ostatnie trzy miesiace.
00:00:27: Okay.
00:00:28: Zebralam je wszystkie, zadzwonie do kazdej z tych firm, ktore przysylaja nam duplikaty i powiem im, zeby przestali.
00:00:35:Jestes dobra dla srodowiska.
00:00:36: To robi sie chore. Dostalismy jakies osiem takich.
00:00:39:-Zartujesz. | - Patrz.
00:00:41:To kupka identycznych katalogow przyslanych dla Lorelai Gilmore,
00:00:44:Rory Gilmore,
00:00:45:Lorelai Rory Gilmore,
00:00:46:Lorelai V. Gilmore,
00:00:47:Lorelai Victoria Gilmore,
00:00:49:Lorelai Gilmo,
00:00:50:Lorelai Gil,
00:00:52:and Squeegy Beckinheim.
00:00:53:A to skad sie wzielo?
00:00:54: Raz powiedzialam im, ze nazywam sie Squeegy Beckinheim zeby zobaczyc jak wiele katalogow przysla i najwidoczniej moje imie jest dla firm katalogowych tym, czym zdjecie Brooke Shields dla chinskich restauracji.
00:01:02: Jak wiele?
00:01:03: Dziesiec.
00:01:04: Lacznie z ta, ktora przyslala nam juz siedem katalogow.
00:01:06: Wiec pogorszylas sprawe.
00:01:08: Niechcacy.
00:01:09: Ten jest dla Tookie Clothespin.
00:01:12: Och, zapomnialam swojego kodu w drugim sklepie, wiec powiedzialam, ze jestem Tookie Clothespin.
00:01:16: Czyli dostajemy jeszcze wiecej katalogow.
00:01:17:I znowu, to bylo niezamierzone.
00:01:19:Jesli niechcacy podpalisz las to i tak twoja wina.
00:01:22:Stawiasz nazywanie sie Squeegy Beckinheim i Tookie Clothespin ona rowni ze spaleniem lasu?
00:01:27: To zabijanie drzew.
00:01:28:Teraz mnie dobijasz.
00:01:30: Wiec wez telefon i zatrzymaj to szalenstwo. To cie rozweseli.
00:01:32:Musze sie napic kawy.
00:01:33: Jest jej wiecej.
00:01:34: Musze sie tez wyszykowac.
00:01:36:Zatrzymujesz sie w polowie pracy.
00:01:37:Znudzilam sie.
00:01:38: Wiec nie zaczynaj tych zadan.
00:01:39: Obiecuje, ze skoncze, chce tylko zobaczyc jak tam muszelki.
00:01:42: Te katalogi beda tu lezec wiecznie.
00:01:44: Nie. Rozloza sie.
00:01:46: No prosze, ja zadzwonie do polowy, ty do reszty, okay?
00:01:48: Okay.
00:01:49: Okay.
00:01:51: Ty pierwsza, potem ja.
00:01:52:Hej!
00:01:53:Mamy tylko jeden telefon. Ty jestes mloda. Szybciej wybierasz numery.
00:01:55: Squeegy!
00:02:58:Chodzi o to, ze zbyt wiele ptakow siada na latarniach i zalatwia sie na bezradnych przechodniow.
00:03:04:Smiem twierdzic, ze niektore z tych ptakow robia to specjalnie.
00:03:07: Zalatwily sie na ciebie, Taylor?
00:03:08:Nie chodzi tylko o mnie. . .
00:03:10: Hej, jesli ktokolwiek ma zdjecie ufajdanego Taylora, dam mu dolara.
00:03:13: Sprawdze w internecie.
00:03:14: Taylor, wszystkie zwierzeta musza...no wiesz. Jak im tego zakazesz?
00:03:19:To proste. Umocuje ostre metalowe kolce na latarniach, a kiedy ptak wyladujepawmokra plama.
00:03:24: To okrutne.
00:03:25: Nie mozesz tego zrobic.
00:03:26: Wole ptasia kupe na glowie.
00:03:28:To nasz nowy slogan.
00:03:30:Podoba mi sie.
00:03:31:Widze kubki z nim, T-shirty.
00:03:32:Nie zapomnij o wypchanych przebitych ptakach.
00:03:34: Ktore jecza, kiedy je scisniesz.
00:03:37: Przepraszam.
00:03:38: Moge panu pomoc?
00:03:39:Tak, szukalem. . .ach, tu jest. . .uch, Patricia.
00:03:44: Patricia. . .no, no, no.
00:03:47: Dajcie spokoj.
00:03:48: Gotowa?
00:03:49: Jestem w trakcie spotkania, Jesus, ale zaraz wyjde. Cierpliwosci.
00:03:53: Okay.
00:03:56: Jak juz mowilismy. . .
00:03:57: Co to za lisek, Patty?
00:03:58: Przepraszam.
00:04:00: Poznalam go na pogrzebie. Wspanialy facet, swietny tancerz, Latynos. . .
00:04:05: Ludzie, prosze o spokoj.
00:04:07:Lepiej zeby byl dla ciebie dobry.
00:04:08: Tak, jak dobrze go znasz?
00:04:10:No, wlasnie go poznalam.
00:04:11:Sprawdze kto to w internecie.
00:04:12: Ludzie prosze!
00:04:15:Z powodu braku odpowiedzi, oddalimy kolce na ptaki.
00:04:19:I dobrze.
00:04:20: Niech zacznie sie randka Miss Patty.
00:04:24: Cyfrowka. Chce pelne sprawozdanie.
00:04:27:Chwileczke. Jest jeszcze jedna kwestia, ktora musze poruszyc zanim pojdziemy.
00:04:33:No dobrze. . ten dziwny, milczacy koles, ktory zawsze chodzi ze swoim plecakiem wniosl absurdalna prosbe o mozliwosc przeprowadzenia protestu na placu.
00:04:43: Miejscowy samotnik?
00:04:44: On tu wciaz mieszka?
00:04:45: Gdzies w gorach, prawda?
00:04:46:Myslalem, ze juz od dawna go nie ma.
00:04:47: Nie, w zeszlym miesiacu kilka razy wpadl do ksiegarni, nigdy nie powiedzial slowa.
00:04:50: Jest troche przerazajacy.
00:04:51: Nawet bardzo.
00:04:52: Ale to nasz Boo Radley, a my nie mamy Boo Radleyła, chyba ze policzymy trubadura albo Peteła od pizzy, albo faceta, ktory rozmawia ze skrzynkami pocztowymi.
00:04:58: Chyba chodzi o to, ze kazde miasteczko potrzebuje tak wielu Boo Radleyłow jak to mozliwe.
00:05:01: Tak, wlasnie o to chodzi.
00:05:03:Co to za protest, Taylor?
00:05:04:No, nie powiedzial, ale to niewazne, bo protestowanie nie jest dozwolone na placu i kropka. To nieamerykanskie.
00:05:10: Jak wojna secesyjna?
00:05:12: I Rosa Parks?
00:05:13:To co innego. Oni byli przeciwko Brytanii i autobusom. Nikt nie lubi Brytanii i autobusow.
00:05:20:Tak kochanie, o co chodzi?
00:05:21: Och, przepraszam, myslalem, ze ktos powiedzial moje imie.
00:05:23: Nie, on powiedzial autobusow, a nie Jesus.
00:05:25: Brzmialo jak Jesus.
00:05:28: Czy to spotkanie moze byc bardziej rozpraszane?
00:05:30:Moge tupac.
00:05:31: Tak, a ja powale w bebny.
00:05:33: Ooch, super!
00:05:34: Mam bebny na zapleczu.
00:05:35: Skoro nasza uwaga jest tak malo skupiona, jako zarzadca miasta odmawiam protestu samotnikowi i koncze to spotkanie.
00:05:46:Jest twoja, Jesus!
00:05:49: Nie ustalilismy nic waznego.
00:05:50:Dotrzymalismy tradycji.
00:05:53: Hej, co wiesz o tym samotniku?
00:05:55: To co wszyscy. Przemyka sie z tym plecakiem, nigdy sie nie usmiecha.
00:05:59: A robi tez cheeseburgery i ma sekretne pragnienie noszenia czapki daszkiem do tylu?
00:06:02:Co?
00:06:03: to kuzynowie, identyczni kuzynowie. . .
00:06:05:Przestan.
00:06:06: No...
00:06:10:patrzcie kto siedzi za kolkiem. Pysznie.
00:06:11:Mamo, lece. Musze sie pouczyc.
00:06:14: Okay, kochanie. Dogonie cie.
00:06:16: Kiedy Jess kupil samochod?
00:06:17: Och, uch. . .ostatnio.
00:06:19:Gdzie?
00:06:20: Od faceta z miasta, gdzies tam.
00:06:22:- Od faceta gdzies tam? | - Tak.
00:06:23: Nie miales pojecia, ze ma samochod, co?
00:06:25: Nie.
00:06:26: Ach, tak to kontrolujesz, Luke.
00:06:27: Nie dzieli ze mna wiele, wiesz? I ma prawo jazdy. Co moge zrobic?
00:06:30: Zatrzymac go zanim kogos zabije.
00:06:32:Nikogo nie zabije.
00:06:33:Ma kiepskie notowania jesli chodzi o samochody.
00:06:35: Tak, wiem o tym, dobra? Do konca mnie to nie cieszy.
00:06:37: Okay. Przepraszam. To twoja sprawa. Ide juz.
00:06:39:Skad wzial pieniadze?
00:06:40: Co?
00:06:41:Na samochod. Skad je wzial?
00:06:42: Nie wiem. Z pracy w barze?
00:06:43: Mnie ledwo starczyloby na samochod z pieniedzy, ktore mam z baru.
00:06:47: Moze to prezent od kogos...kto nie wie jeszcze, ze mu zniknal.
00:06:49:Dzieki.
00:06:50: Pomagam, prawda?
00:06:51: Pa.
00:06:52: Pa.
00:06:57: Hej.
00:06:58: Hej.
00:06:59: Wiec...masz samochod.
00:07:01: Motor Trend nie daj mu nagrody, ale dowiezie mnie z punktu A do B.
00:07:05: Tak, chyba cie troche powozi. Wiec, uch...skad masz na niego pieniadze?
00:07:09:Napadlem staruszke.
00:07:12: Nie byl az tak drogi.
00:07:13:Czyli jak drogi?
00:07:14: Mniej niz bardzo?
00:07:15: Jess, skad masz pieniadze?
00:07:17: Pamietasz haszysz rozprowadzany w barze? Zdrapuje go z talerzy na zapleczu. Pracuje dla ciebie, pamietasz?
00:07:21: Tak, pamietam.
00:07:22:Okay, no wiec widzisz.
00:07:24:I wiem tez, ze nie place ci tyle, zebys mogl kupic samochod.
00:07:26: Uzbieralem troche i kupilem samochod od Gypsy. Zawarlem dobry interes. Stad mam samochod.
00:07:30: Okay, wiec masz samochod. Jego cena to nic. To tylko poczatek.
00:07:36:Och, tak?
00:07:37: Wziales pod uwage dodatkowe wydatki?
00:07:39: Na przyklad. . .
00:07:40:- Ubezpieczenie? | - Jestem w dobrych rekach.
00:07:41: U odpowiedzialnego, nieubezpieczonego motocyklisty?
00:07:43: Dokumenty sa w schowku, sprawdz sobie.
00:07:45:Pieniadze na benzyne?
00:07:46:To znaczy, ze samochod nie ma magicznego, zawsze pelnego baku?
00:07:49: Wliczylem to.
00:07:51: Beda naprawy.
00:07:52: Tak i wiekszosc z nich moge zrobic sam i zaoszczedzic na reszte.
00:07:55:Do tego bede pamietal o zmianie oleju co dwa miesiace.
00:07:57:Tak, na pewno o tym nie pomyslales, olej kosztuje.
00:08:00: To ja o nim wspomnialem. To ty o tym nie pomyslales.
00:08:02:Nie, ale. . .ja tylko. . .
00:08:05:Podpisz.
00:08:07: Rejestracja?
00:08:08: Wciaz jestem nieletni.
00:08:09: Nie mam dlugopisu.
00:08:13: Rozumiem, ze to w porzadku, ze ktos inny podpisuje sie pod twoim nazwiskiem.
00:08:16: Tak.
00:08:17: Tylko sprawdzam.
00:08:18: Dzieki. Fajnie sie gadalo.
00:08:20: Tak, mnie rowniez.
00:08:26:- Halo! | - Tu jestem!
00:08:29: Wow, weszlas dwie minuty wczesniej i juz sie uczysz.
00:08:33: Predkosc od zera do nauki osiagam w mniej niz minute.
00:08:35: Robi wrazenie. Poczta.
00:08:37: Co to?
00:08:39: Hipoteka. Moglabys zaplacic w tym miesiacu kochanie, dziecinko, skarbeczku, zabciu?
00:08:41: Nie, ani mysle.
00:08:42:To cos do ciebie.
00:08:45: To zaproszenie.
00:08:48: Na co? Och, to znowu Bialy Dom? Oni nigdy sie nie poddaja.
00:08:51: To na przyjecie przedporodowe do Sherry.
00:08:52:Do kogo?
00:08:53: Sherry. Sherry Tinsdale. Sherry taty?
00:08:55: Zartujesz.
00:08:57:To w domu jej i taty w niedziele.
00:09:00:Wow, to bardzo dziwne.
00:09:02: Christopher nie odzywal sie od miesiecy. | Musiala wiedziec, ze sie z nim nie kontaktujemy, prawda?
00:09:06: Tak, ale mogla nie wiedziec, jak bardzo sie nie kontaktujemy.
00:09:08: No zero kontaktu to najmniej ile sie da.
00:09:10: Tak...chociaz jakies kontakty mogly byc.
00:09:14:Jakies co?
00:09:15: Jakies kontakty.
00:09:18: Och. . .kontaktowalas sie z Christopherem?
00:09:20:Tak, przepraszam.
00:09:22: On, nie kochanie, nie przepraszaj. Zawsze moglas rozmawiac z nim ile chcesz. Wiesz o tym. To twoj tata, prawda? Wiec nie przepraszaj.
00:09:30:Okay, cofam przeprosiny.
00:09:32: To dobrze, ze z nim rozmawialas. Chociaz to troche dziwne, ze mi nie powiedzialas.
00:09:36:Tak, przepraszam.
00:09:37: Przestaniesz przepraszac?
00:09:38:Nawet jesli czuje, ze powinnam i tak nie moge?
00:09:41:Tak, to troche denerwujace.
00:09:42: Przepraszam.
00:09:43: Staram sie polepszyc nastroj.
00:09:45: Juz jest dobry. Nie podoba mi sie tylko, ze myslalas, ze musisz ukrywac przede mna cos takiego.
00:09:48: Czulam sie jakbym cie zdradzala, czy cos.
00:09:51: No ale nie zdradzalas mnie.
00:09:52: Teraz to wiem.
00:09:57:Wiec jak czesto sie z nim kontaktowalas?
00:09:58: Nie zbyt wiele. Napisal mi maila jakis miesiac temu, ja mu odpisalam, a teraz rozmawiamy od czasu do czasu przez telefon.
00:10:04: Pyta czasem o mnie?
00:10:06: Jaka odpowiedz najmniej cie wkurzy?
00:10:08: Ta szczera.
00:10:09:Tak, pyta o ciebie, bo zawsze bardzo go obchodzilas, wiesz o tym.
00:10:14:Mam go pozdrowic nastepnym razem?
00:10:16: Nie.
00:10:18: Dobra.
00:10:19:Co mam z tym zrobic?
00:10:21:To twoja decyzja.
00:10:22: Chyba istnienie w swiecie taty automatycznie znaczy istnienie w swiecie Sherry.
00:10:25:No i ona jest w ciazy z twoim przyrodnim braciszkiem lub siostrzyczka.
00:10:28:Wiem, to dziwne.
00:10:29: To chyba dobry powod, zeby sie do niej zblizyc.
00:10:31:Tak, ale to bedzie jedno z tych popoludniowych spotkan, na ktorych nikogo nie znam, no i to jest w Bostonie.
00:10:35: Zawioze cie jesli chcesz.
00:10:37: Powaznie?
00:10:38: Tak, porobie troche bostonowych zakupow, kiedy ty bedziesz sie spotykac.
00:10:40: I ustalimy jakis sygnal SOS, ktory ci wysle, jesli bede chciala urwac sie wczesniej?
00:10:43: Jasne.
00:10:44: Jaki to bedzie sygnal?
00:10:45: Moze. . .SOS?
00:10:46: Idealnie.
00:10:47: Wiec jedziesz.
00:10:48: Chyba jade.
00:10:49: Swietnie, uwazam, ze to dobry wybor.
00:10:51: Ja tez. Ale nie powinnam byla ukrywac tego, ze rozmawiam z tata. P
00:10:57:- Pusto mi w zoladku. | - Pojde po lody.
00:11:10: Wczesnie wstales.
00:11:12: Mam kilka spraw do zalatwienia.
00:11:13: Masz czas przed szkola?
00:11:14: Mam woz.
00:11:15: A tak, masz woz.
00:11:19:Pokrywka.
00:11:20: A tak w ogole, to wisze ci dziesiec dolcow.
00:11:21: Kiedy ci je pozyczalem?
00:11:22:Wczoraj wieczorem.
00:11:23:Wczoraj mnie tu nie bylo.
00:11:24: Zawsze tu jestes, wujku Lukew moim sercu.
00:11:26: Wziales pieniadze z kasy.
00:11:27: Wlasnie ide do banku. Dzisiaj ci oddam.
00:11:29:Sto razy ci mowilem, nie bierz pieniedzy z kasy.
00:11:33: Musze leciec.
00:11:34: Pokrywka.
00:11:42: Och, uch, co podac, Kirk?
00:11:44:Pasztecik i cole.
00:11:46: Dzisiaj pasztecik kwadratowy czy w gwiazdke?
00:11:49: Pol na pol?
00:11:50: Okay, zaraz podaje.
00:11:51: Dzieki.
00:11:52: Rany, ten samochod to marzenie.
00:11:54: Podwojne tloki, dipleksowa skrzynia biegow z maksymalnymi obrotami,
00:11:57:szesnascie litrow z obu stron, dopalanie trzy na jeden....cudenko.
00:12:01: Kirk, to nie ma sensu.
00:12:03: Co?
00:12:04: Znam sie troche na samochodach, a to byly same bzdury.
00:12:06: Och, no, moglbys nie mowic o tym nikomu?
00:12:10:Wyrobilem sobie opinie znawcy samochodow,
00:12:14:a w rzeczywistosci mam tylko plyte Jan and Dean.
00:12:16: Zachowam to dla siebie.
00:12:17: Pewnie powinienem posluchac tego ponownie.
00:12:18: Tak, powinienes.
00:12:21: Rany, jak bym chcial, zeby mama pozwolila mi miec samochod...
00:12:23:albo rower...
00:12:25:albo zeby oddala mi rolki.
00:12:30: Nie dbales o niego.
00:12:31: Swietnie o niego dbalem.
00:12:33: Ten samochod cie nie lubi.
00:12:34: Och, wlasnie z nim rozmawiasz?
00:12:36: Przekladnia ci padla.
00:12:38: Duzo z niej korzystam.
00:12:39: Pan Zajedz-to-na-smierc, co?
00:12:41: Powiedz tylko, co mu trzeba zrobic.
00:12:43: Szybciej bedzie jak wymienie, czego ne trzeba.
00:12:44: Jak wolisz.
00:12:46: Zajezdziles hamulce.
00:12:47:Zle dla auta, dobrze dla mnie.
00:12:49:Lubie zminiac hamulce. Dzieki temu mam kablowke.
00:12:51: Zaden problem. A moze czek wypisze prosto facetom od kablowki, tak byloby ci latwiej?
00:12:56: Tak, dzieki. I wypisz troche wiecej tych czekow, bo oplacisz tez mleczarza.
00:13:00:Och, patrzcie tutaj,
00:13:02:Wlasnie kupiles mi kanape.
00:13:04:- Hej Luke. | - Hej Gypsy. Nie chce przeszkadzac.
00:13:06: Nie, prosze, przeszkadzaj. Potrzeba mi przerwy od tej zabawy.
00:13:11:W czym ci moge pomoc?
00:13:12: Uch, no, uch, Jess wrocil do domu z samochodem i na kwitku jest napisane, ze ma go od ciebie.
00:13:16: Tak, swietnie chodzi, jesli o to pytasz.
00:13:18: Nie, to wiem, tylko, uch. . .
00:13:21:Zaplacil za niego, prawda?
00:13:22: U Gypsy nic za darmo.
00:13:24:I placil gotowka?
00:13:25: Glownie dwudziestkami.
00:13:26: Upewnilas sie, ze na banknotach jest Andrew Jackson, nie Alfred E. Newman czy cos?
00:13:29: Wygladaly na prawdziwe.
00:13:30: No, jak wyjal skads te pieniadze, wypadla mu kominiarka albo pistolet?
00:13:35:Nie, ale trzymal je w worku ze znakiem dolara.
00:13:38:- Powaznie? | - Nie.
00:13:40: To dobrze.
00:13:41:- Faceci sa glupi. | - Co?
00:13:42: Zajezdzacie biegi i hamulce, a jesli nie smiejemy sie po zarcie, myslicie, ze mowimy prawde.
00:13:46: Nie zajechalem hamulcow!
00:13:48: Chce sie tylko upewnic, ze wszystko bylo uczciwie zalatwione.
00:13:51: Hej, kiedy ktos przychodzi z gotowka, nie pytam skad ja ma, a ty?
00:13:54: Nie, raczej nie. Dzieki.
00:13:56: Nie ma za co.
00:13:58: Och, super, wycieczka na Floryde!
00:14:02: To skandaliczne.
00:14:03: Miasto jednomyslnie odmowilo pozwolenia na protest na placu temu swirowi.
00:14:08: Czemu wy chcecie pozwolic mu na protest w kosciele?
00:14:12: Miasto mu nie odmowilo, Taylor
tylko ty.
00:14:14: Wiec kierujesz ta rewolta, pastorze?
00:14:16: Pastor Skinner i ja dzielimy uslugi koscielne, Taylor, wiec jesli protest sie odbedzie, bedzie to wspolna decyzja.
00:14:21: Ugh, nawet nie moge patrzec na ten majonez.
00:14:22: Wezme go, David.
00:14:23: Dzieki, Archie.
00:14:24:Wciaz moge tego zabronic. Moge zebrac rade miasta, znalezc cos w przepisach. Na pewno jest jakis sposob.
00:14:29: Twoje statuty nie dotycza kosciola, Taylor.
00:14:31:Odpowiadamy wyzszemu zarzadcy...
00:14:32:na przyklad hot dogom.
00:14:34: Za kazdym razem mnie to bawi.
00:14:36: Wiem. Co smieszne to smieszne.
00:14:37:Moge wam zagwarantowac, ze Bog tez tego nie chce.
00:14:40: Slyszales, David? Taylor Doose ma bezposrednia lacznosc z Bogiem.
00:14:44: Trzydziesci lat pracuje dla Boga i nie dostalem od niego nawet kartki.
00:14:46: Rozmawiasz z nim przez telefon, Taylor?
00:14:48: Masz boski telefon, Taylor?
00:14:49: Rabinie, prosze.
00:14:50: Jak to jest? Powiedz nam prostaczkom, ktorzy nigdy go nie spotkali.
00:14:53:- Jest niski, wysoki? | - Lubi sie smiac?
00:14:54: Czy to, ze jest samolubny, to tak na powaznie? Bo, musze ci powiedziec, niektore z tych reklam Red Lobster. . .
00:14:58: Niezle wygladaja, co?
00:14:59:: Och, ze stopionym maselkiem? Och moj Boze.
00:15:01: Mozemy przez chwile zachowac powage?
00:15:04: Jestes strasznie spiety, Taylor.
00:15:05: I niewazne jak wiele pary wyjdzie ci uszami, nie zmienimy decyzji.
00:15:08: Wiec to tak, co? No coz, rada miasta pozwolila wam, na prowadzenie gry w bingo. Mozemy to odwolac.
00:15:14: Na wlasne ryzyko.
00:15:15: To znaczy?
00:15:16: Powiesz moim kochanym staruszkom, ze odwolujesz im bingo?
00:15:19: Nie boje sie ich, rabinie.
00:15:21:Och, Boze, dzieki ci za to, ze moglem tu byc, kiedy Taylor to powiedzial.
00:15:24: No coz panowie, pragne wam bardzo podziekowac, za zmarnowanie mi czasu.
00:15:28: Cala przyjemnosc po naszej stronie, Taylor.
00:15:30: Nie moge w to uwierzyc pastorze Skinner, za to cale wsparcie z mojej strony, ktore okazywalem ci przez te lata.
00:15:36: Cale to wsparcie? Taylor, jestes Niedzielnym Protestantem. Wchodzisz, mowisz ęczesc Bozeł, spiewasz piesn i wychodzisz.
00:15:41: Zawsze zostawiam dolara!
00:15:42: Za ten spiew powinienes dawac dwa.
00:15:44: No dobrze, skoro tak, to moze w ogole przestane przychodzic.
00:15:49:Moze przejde na jakas inna religie i to im przekaze moje hojne datki.
00:15:52: Przyjmiesz go?
00:15:53: Nie po tym, co powiedzial o staruszkach.
00:15:54: Moze Shakers z Woodbury by go chcieli.
00:15:56: Tak, juz ma brode. Umiesz skladac meble, Taylor?
00:15:58: Dowidzenia panowie.
00:16:06: Jak ci idzie?
00:16:07: Ach, powoli.
00:16:08: Hej, Jess jest na gorze?
00:16:09:Nie widzialem go.
00:16:11: Okay, dzieki.
00:16:37:Halo? . . .
00:16:38:Och, hej Randy, co tam?. . .
00:16:41:No ktos musi sie tym zajac, wiesz? Samo sie nie zrobi...
00:16:46:Rozumiem, dobrze. Cos jeszcze. . Mmhmm. . .
00:16:51: Wiec myslisz, ze mam dobry prezent?
00:16:52: Pelnowartosciowy.
00:16:53:Niezbyt oryginalny.
00:16:54: Swiezo upieczona matka nigdy nie pogardzi kocykiem dla dziecka. Nie przy tej chorej ilosci rzeczy wyciekajacej z dzieciaka.
00:17:00: Nazywam to po imieniu.
00:17:01: Ale moze mniej opisowo.
00:17:02: Ten caly pomysl z rodzeniem jest okropny.
00:17:05:Tak. Dzieciaki sa super i w ogole, ale to wydaje sie jednym wielkim zartem.
00:17:08: A juz na pewno ze strony mezczyzny.
00:17:09: Moja mama tak powiedziala, kiedy wyjasnila mi skad sie biora dzieci.
00:17:12: Moja mama wciaz mi nie powiedziala.
00:17:13:Powaznie?
00:17:14:Kiedy moja kuzynka zaszla w ciaze, powiedziala, ze to aniol musnal ja skrzydlem po twarzy.
00:17:17: Moglabym cie kiedys uswiadomic, jesli chcesz.
00:17:19: Nie dzieki, dowiedzialam sie wszystkiego z ulicy.
00:17:23: To cos nowego.
00:17:24: Tak?
00:17:25: Nigdy go nie widzialam, a jestem na biezaco.
00:17:29: To na pewno.
00:17:30:- Wiesz czyj to? | - Tak.
00:17:31:- Czyj? | - Jessa.
00:17:32:Jessa? Jess, ten, ktory rozwalil ci samochod? Teraz on ma auto?
00:17:36: Mmhmm, na to wyglada.
00:17:37:To okropne! Skandal!
00:17:39: To nie taki problem.
00:17:40:Och, to wielki problem.
00:17:42: Zbyt sie tym przejmujesz.
00:17:43: Bo sie przyjaznimy Rory. Jestesmy zlaczone. Czuje to, co ty.
00:17:47:Poza tym razem, bo ty nie wydajesz sie czuc czegokolwiek, a ja sie wsciekam.
00:17:49: To tylko samochod. Nie ma sie czym przejmowac.
00:17:51:- Hej. | - Hej.
00:17:52: Hej Lane.
00:17:53: Hej tobie tez, potworze.
00:17:55: Co?
00:17:56:- Cos nie tak? | - Nie. . .
00:17:57:- Tak! Masz samochod. |- Wiem.
00:17:58:- Nie rob takich min! | - Min?
00:18:00: Skad go masz, Jess?
00:18:01: Kupilem.
00:18:02: Powaznie, a ja myslalam, ze zbudowales go z czesci rozwalonych przez siebie aut.
00:18:05: O co ci chodzi?
00:18:06: Nie udawaj glupka. Wiesz, co zrobiles.
00:18:08: Musze leciec.
00:18:09: Tak, jedz sobie, my pojdziemy dalej. Tylko to moze Rory od kilku miesiecy ciagle chodzic. Przez ciebie ma odciski, koles!
00:18:15:- Odciski? | - Nie mam odciskow.
00:18:16: Jest zbyt mila, zeby narzekac na temat swoich stop.
00:18:18: Daj spokoj, Lane.
00:18:19: Jedz juz, Jess.
00:18:21: Ja tego nie zaczalem.
00:18:22: No zaczales, kiedy rozwaliles auto Rory.
00:18:23: Powiedz kolezance, zeby dala spokoj.
00:18:25:To ty daj spokoj.
00:18:26: Staram sie odjechac.
00:18:27: To jedz.
00:18:28: Rany, jak Andy Griffith sprawia, ze ludzie tak sie podniecaja samochodem?
00:18:32: Nie chodzi o samochod, tylko kto go ma.
00:18:33: Okay, dobra, chcesz go? Wez, mam tego dosc.
00:18:36: Nie chce takiego zlomu.
00:18:37:A tak. Pewnie Dean juz buduje ci inne auto, cos wystrzalowego.
00:18:41: Zamknij sie i jedz.
00:18:42: Chetnie.
00:18:43:- Chodz. | - Chetnie.
00:18:46: Och, a tak przy okazji, zostawiles stanik na tylnym siedzeniu.
00:18:58: To chyba tu.
00:19:00: Balony to potwierdzaja.
00:19:01:Nie ma rozowego ani niebieskiego.
00:19:02: Sama zielen.
00:19:03: Czy balony na takich przyjeciach nie maja pokazac, jakiej plci jest dziecko?
00:19:06: Niebieski to chlopcy, rozowy, dziewczynki.
00:19:07: Myslaby kto.
00:19:08: A zielony to co, kosmici?
00:19:10: Spytam kiedy juz wejde.
00:19:11:Ustalone, tak? Jak tylko bedziesz chciala, wystrzel flare.
00:19:14:Dobrze.
00:19:15:Nawet jesli bede polnaga w przebieralni, zlapie wszystko i wybiegne.
00:19:19: Twoje polnagie wejscie moze byc zabawne.
00:19:21:- Czesc! |- Rany!
00:19:22: Och, przepraszam, zakradlam sie.
00:19:24: Nic nie szkodzi, czesc.
00:19:25: Czesc, Rory. Lorelai, tak sie ciesze, ze przyjechalas.
00:19:28:Och, tylko odwoze Rory.
00:19:29:- Och, nie. Zostan. | - Slucham?
00:19:31: Chodz na przyjecie, prosze?
00:19:33: Och, sama nie wiem.
00:19:35: Wiem, ze cie nie zaprosilam, ale to dlatego, ze moje przyjaciolki nie sadzily, ze bedziesz sie dobrze czuc. Powiedzialam im, ze bez obaw.
00:19:39:Dzieki, ale nie jestem ubrana na przyjecie.
00:19:42: Och, prosze. Nie ma formalnych strojow, swietnie wygladasz.
00:19:44: No. . .um. . .
00:19:45: Um, mama miala plany.
00:19:48: Tak, moje karty kredytowe az sie pala w portfelu.
00:19:50:Och, idz na zakupy kiedy indziej i chodz pobaw sie z nami. Prosze?
00:19:54:Jest tu grupka ludzi, ktorych Rory nie zna, a twoja obecnosc sprawi, ze swobodniej sie poczuje.
00:19:58: Och, nie szkodzi, ze nikogo nie znam, naprawde.
00:20:01:To mile kochanie, ale nieprzekonujace.
00:20:03: Lorelai, chcialam zaprosic i ciebie. Nie bylam tylko pewna, czy ty...
00:20:09:No wiesz, jest masa jedzenia i alkohol dla szczesciar, ktore nie sa w ciazy i ciasto...bedzie fajnie.
00:20:14: No. . .
00:20:15:Zablokuje ci samochod brzuchem.
00:20:17: Nie, nie rob tego.
00:20:19: Prosze, to wiele dla mnie znaczy.
00:20:20: No. . . um, okay, pewnie.
00:20:22: Powaznie?
00:20:23:Tak, zabawmy sie.
00:20:24: Super!
00:20:26: Ooch, uwazaj, bo je wytrzesiesz.
00:20:28: Rada matki, dzieki.
00:20:36: Wchodzcie, wchodzcie.
00:20:38: Ladnie tu.
00:20:39: Bardzo ladnie.
00:20:40: No, dopiero sie urzadzamy.
00:20:42:To byla taka kawalerka: rockowe plakaty, skladane meble, wszedzie czasopisma.
00:20:46:Wzielabym program telewizyjny, a mial trzy miesiace. Oto moj gang.
00:20:54: To jest Gail, Jody, Maureen, Linda, Susan i Alice.
00:20:56: Czesc.
00:20:57: Hej.
00:20:58: To corka Christophera, slawna Rory, a po wielu trudach przyprowadzilam tez jej matke Lorelai.
00:21:03:Im wiecej tym lepiej.
00:21:04: Mojito?
00:21:05:Och, teraz nie trzeba wielu trudow.
00:21:07: Wiecie, tylko Rory i ja nie pijemy. Och, no i G.G.
00:21:11: Kto?
00:21:12: G.G., skrot od Georgia. Dwa G.
00:21:14: Slodkie.
00:21:15: Wiec to dziewczynka?
00:21:16: Tak. Christopher ucieszylby sie tez z chlopca, ale ja bardzo chcialam baletnice.
00:21:21: Och, ach. . .co to?
00:21:22: To taka gra. Kazdy dostaje kotylion a jesli powie sie “dziecko", osoba, ktora cie na tym przylapie zatrzymuje twoj kotylion.
00:21:28:Maureen to prowokator tego spotkania. Ma firme wydawnicza w Nowym Jorku.
00:21:31: Och.
00:21:32: Chciala ich wszystkich zameczyc, ale nie uslyszalas tego ode mnie.
00:21:35: Och, aw, patrz slawna kolekcja plyt. Ulozona alfabetycznie.
00:21:41: A nie porozwalana.
00:21:42: Tak, musialam z tym skonczyc.
00:21:44: Znalezienie czegos bylo niemozliwe. Szukalabym mojego Wang Chung lub Billy Joela i musialabym sie poddac.
00:21:49:A teraz wszystko jest pod reka. Wang Chung.
00:21:52: Wang Chung.
00:21:53: Hej, zadnych podgrupek, Sherry. Chodzcie tu.
00:21:56: Mojito?
00:21:57: Och, dziekuje.
00:21:58: Cola?
00:21:59: Dziekuje.
00:22:00:- Nie denerwuje cie to, jak ona wyglada? | - Kto, Sherry?
00:22:01: Ciaze mozna poznac tylko z profilu. Nic z twarzy, nic z tylu. . .
00:22:05: Tak, Sherry, wspaniale wygladasz.
00:22:06: Wcale nie.
00:22:07: Tak. Kiedy ja nosilam te mala, trzeba bylo poszerzac drzwi.
00:22:10:Dobrze, ze przyszlas, Lorelai. Tylko ty mozesz mi opowiedziec cos z perspektywy matki.
00:22:14: Och, jestem tu jedyna matka? Nie macie dzieci?
00:22:16: Kto ma czas?
00:22:17: Albo faceta.
00:22:18: Na swiecie nie ma tylu Christopherow.
00:22:20: To prawda.
00:22:22:- Wiesz dasz mi swoja liste ksiazek, co? | - Ksiazek?
00:22:24: Tych, ktore czytalas jak bylas w ciazy z Rory.
00:22:26: Och, rozumiem. Um, wtedy czytalam chyba "Deenie". . .
00:22:29: Zadnych ksiazek dla rodzicow?
00:22:30: Zadnych ksiazek dla rodzicow.
00:22:31: Wiec skad wiedzialas, jak wychowywac dziecko? Od matki?
00:22:33: Nie, z "For Keeps."
00:22:36:Uch, Molly Ringwald, Randall Bantikoff, naprawde niedoceniali umiejetnosci Jochn Hughes.
00:22:40:Poszla na bal gruba. To bylo dla mnie bardzo inspitujace.
00:22:44: Hej, po co tak tu siedzimy? Zacznijmy zabawe!
00:22:49: Zacznijmy zabawe!
00:22:50: Zabawe?
00:22:51: Susan, pomoz mi przesunac kanape.
00:22:52: Przesuwaja kanape.
00:22:53: Bogu dzieki, ze tu jestes.
00:22:54: Wstawac, wstawac.
00:22:57: Karmic! Karmic!
00:23:00:Dalej, dalej!
00:23:02: Dwadziescia sekund!
00:23:11: ... - - - Buzia, masz najpiekniejsza mala - - - buzie.
00:23:17:Zadna inna nie zastapi cie, - - - - buzia. . . .
00:23:22:moje biedne serce skacze, na pewno cos zaczelas. . . .- - -- Buzia . . .
00:23:29: Chrzan.
00:23:30: Zapisz, zapisz.
00:23:36:Mam nadzieje, ze to amoniak.
00:23:37: Nie wolno mowic. Zapisz.
00:23:44: Dziecieca kupka.
00:23:46:Raz, dwa, trzy
ciagnij!
00:23:50: Glosne.
00:23:51: Och, otwieraj, otwieraj.
00:23:53: Za duzo mi przynioslyscie. Trzeba bylo sie zrzucic i kupic cos jednego.
00:23:57: Och, Mobeel. Piekny, Gail. Dziekuje.
00:24:02: Znowu zielony.
00:24:03: Ale jaka ladna zielen.
00:24:04: Nie powinnien byc rozowy? Roz dla dziewczynki?
00:24:06: Och, roz wyszedl z mody.
00:24:08: To stare dzieje.
00:24:09: Pisza o tym w gazetach.
00:24:10: Zielen to nowy roz.
00:24:11: Nie wiedzialam. Ty wiedzialas?
00:24:13: Och, pewnie.
00:24:14:Hej Sher, mam pytanie...jak zdolasz ukonczyc kampanie Wiosenna, nad ktora pracujesz?
00:24:19: Och, ledwo. Ostatnia prezentacje mam siedemnastego w poludnie, co daje mi duzo czasu przed G.G. o piatej.
00:24:24: G.G?
00:24:25:Cesarskie ciecie. Umowilam je dawno temu.
00:24:28: Ty nie umowilas swojego?
00:24:29: Niezupelnie.
00:24:30:Pol godziny przed porodem jadlam kanapke z papryka i ogladalam telewizje.
00:24:33: Prawie nazwalabym cie Quincy.
00:24:34: Dzieki, ze sie powstrzymalas.
00:24:35: Och, takie ustalenie bylo bardziej niz potrzebne. Umarlabym bez organizacji.
00:24:40:To dlatego bylam taka rozwalona na poczatku.
00:24:42: Jak to?
00:24:43: No, Christopher i ja nie planowalismy tego.
00:24:46:Myslalam, ze mam grype czy cos. Kiedy juz poszlam do lekarza i sie dowiedzialam, musial mnie podnosic z ziemi.
00:24:51:Okay, upilam sie i dlatego mowie ci, ze bylysmy w strasznym szoku, kiedy nam o tym powiedzialas, bo bylas tak przeciwna dzieciom.
00:24:57: Och, wciaz jestem. Oczywiscie bedzie cala moja, kiedy zacznie tanczyc, ale to Christopher uwielbia niemowlaki.
00:25:02: Bedzie piekna.
00:25:03: Tak, ty i Christopher jestescie jak z plakatu Aryan.
00:25:06:Moge miec tylko nadzieje, ze G.G. bedzie tak piekna jak Rory.
00:25:09:I przynajmniej w polowie tak madra. Rory idzie na Harvard, wiesz.
00:25:11:Wow, powaznie?
00:25:12: Jeszcze nie. Dopiero zlozylam podanie.
00:25:14: Och, to tak jakby juz sie dostala.
00:25:15:Nie mowie tego ot tak.
00:25:16:Moge sie pod tym podpisac, pokazac to, nadac alfabetem Morseła i zatanczyc do tego.
00:25:20: To bedzie Harvard.
00:25:21: Mam taka nadzieje. To tylko chwilka drogi stad. Wiedzialas?
00:25:24: Chwilka, powaznie?
00:25:25: Juz to zmierzylam piec koma jeden kilometra, tyle co nic.
00:25:27:Juz sprawdzilam najlepsza popoludniowa trase, ktora moze przyjechac tu po zajeciach.
00:25:30: Przyjechac tu?
00:25:31: No, twoja siostra bedzie tego wymagala.
00:25:34:Mozesz tu nawet przenocowac jesli chcesz.
00:25:35: Och, no, bede miala akademik.
00:25:37: Wiem, ale akademiki sa okropne.
00:25:38:Mozesz tu spedzac nawet weekendy.
00:25:40: Tak te, ktorych nie bedzie spedzac ze mna.
00:25:42: Och, to tylko propozycja Lorelai.
00:25:44:Naprawde, jesli tylko chcesz. Juz dorobilismy ci klucz.
00:25:45: No, dziekuje. Na pewno was odwiedze.
00:25:47: Ty tez, Lorelai. Jestes w koncu ciotka G.G.
00:25:50: Och, chyba tak. Wezme sobie jeszcze salatki ziemniaczanej. Przepraszam.
00:25:53: Czyz to nie wspaniale? Chyba tez sobie naloze.
00:25:55: Nie, nie, ja ci naloze.
00:25:56: Nie, nie, nie, nie...nie trzeba.
00:26:03: Sama nie wierze w swoj apetyt. To dziwne, co dziecko z toba robi.
00:26:06: Masz cale zycie, zeby sie na nim wyzyc.
00:26:08:Wlasnie. Dzieki. Ciesze sie, ze przyjechalas.
00:26:11: Tak.
00:26:12: Chris tez by sie cieszyl.
00:26:14: Och, fajnie.
00:26:15: Musze ci powiedziec, ze przez ostatnie miesiace byl nisamowity, tak przejal sie tym dzieckiem.
00:26:20: To dobrze, dobrze.
00:26:23:To powinno byc niezgodne z prawem czy cos.
00:26:25: Codziennie z nim rozmawia.
00:26:27: Kto?
00:26:28: Christopher. Z dzieckiem. Tez mu spiewa.
00:26:30: To mile.
00:26:31:Ma okropny glos, ale to slodkie.
00:26:34:I jest taki opiekunczy. Gdyby tu teraz byl, kazalby mi sie polozyc.
00:26:37:Ciagle sie z niego smieje, ze ktoregos dnia wroci do domu z sofa na kolkach i czterema mezczyznami, ktorzy by mnie na niej nosili.
00:26:43:Jesli ci sie nie spodoba, to przyslij ich do mnie.
00:26:48: Ile ona ich tam ma?
00:26:50: Wiesz, kiedy dowiedzialam sie, ze jestem w ciazy, wiedzialam, ze Christopher sobie z tym poradzi, ale nie sadzilam ze az tak. Jest niesamowity.
00:26:58:To wspaniale, Sherry, naprawde.
00:27:00: Tak no, chcialam ci podziekowac.
00:27:02: Podziekowac mi?
00:27:03:- Tak. To wszystko dzieki tobie. | - Slucham?
00:27:05: Tak, chcialam ci to powiedziec.
00:27:08: Chris i ja mielismy trudny okres w zwiazku.
00:27:10:Bylam juz pewna, ze to koniec.
00:27:12:Byl taki na dystans i prawie wcale nie rozmawialismy.
00:27:14:Nie bylam nawet pewna, czy powiedziec mu o dziecku.
00:27:16:Myslalam, ze wychowam je sama albo w ogole nie bede przez to przechodzic.
00:27:20: Rozumiesz, bylam w podobnej sytuacji co ty, kiedy bylas w ciazy, wiesz o co mi chodzi?
00:27:23: Chyba tak.
00:27:24: Zdecydowalam, ze powiem mu zanim podejme jakakolwiek decyzje i to bylo w weekend kiedy on byl u ciebie i Rory, pamietasz? Bylo jakies wesele czy cos. . .
00:27:31: Tak, pamietam.
00:27:32: Nie wiem, co sie stalo ani co powiedzialas, ale cokolwiek to bylo, zadzialalo.
00:27:37: Przyjechal tu odmieniony.
00:27:39:Nagle byl tak oddany i dbajacy i tak chcial, zeby sie nam udalo.
00:27:43:Powiedzial, ze raz juz to opuscil i nie chce zrobic tego znowu.
00:27:47:I wiele z tego zawdzieczam tobie.
00:27:50: Tak, potrafie byc bardzo przekonujaca.
00:27:54: Boze, znienawidze to.
00:27:55:: Hej, spokojnie z poppersami.
00:27:56: Imprezowy sztywniak.
00:27:57:Imprezowy sztywniak.
00:27:59: Dzieciaki. Wszystko w porzadku?
00:28:02: Tak, tak, wszystko dobrze, tylko...uch, ja wlasnie, uch, za duzo Mojito.
00:28:06:Sluchaj, mozesz mi powiedziec gdzie jest lazienka?
00:28:07: Och, jasne. Tam i na prawo.
00:28:09: Dzieki.
00:28:41: Uch. . .chwileczke.
00:28:43: To ja.
00:28:44: Wchodz.
00:28:45:- Czesc. | - Czesc.
00:28:46:- Wszystko dobrze?| - Bywalo lepiej.
00:28:48: Namieszalas jej w szafce?
00:28:49: Tak a to zburzy jej swiat.
00:28:51:Masz dola?
00:28:52: Raczej tak.
00:28:53: Z czegos, co powiedziala Sherry?
00:28:54: Ze wszystkiego, co Sherry mowila.
00:28:55: O moich wizytach tu?
00:28:56:Okay, jasne, zacznijmy od tego.
00:28:57:Tak jakbys miala mase wolnego czasu na lazenie do niej.
00:29:00:Bedziesz miala lekcje, ona o tym wie?
00:29:02:Tylko pytala.
00:29:03: A ty czemu zgodzilas sie na przychodzenie tu?
00:29:05:Bylam po prostu uprzejma.
00:29:06:Zgadzajac sie na przychodzenie tu co weekend, kiedy nie bedziesz ze mna?
00:29:08:Nie zgodzilam sie na to.
00:29:09: Wszystkie weekendy spedzisz ze mna. Tak bedzie.
00:29:11: A ona...musiala miec dziewczynke. To mnie dobija!
00:29:13:Ze bedzie miala dziewczynke?
00:29:14:Tak, bo ja mam dziewczynke. Sciagara.
00:29:18: Nie moze kontrolowac plci dziecka.
00:29:19: Och, nie? Mala Miss "Manicure-pedicure-urodze-przed-piata"? Uch, chyba moze.
00:29:23:Mamo. . .
00:29:24: "Chce tylko baletnicy." Biedne dziecko wyskoczy jej z macicy w stroju baletnicy
00:29:28:Rany, oby nie.
00:29:29: I co to za imie
G.G.?
00:29:30: Sliczne.
00:29:31: Tak, bo to tez sciaga ode mnie.
00:29:34: Rory, G.G. Rory, G.G. Identyczne.
00:29:37: Wcale nie.
00:29:38: Dwie sylaby, powstarzajace sie spolgloski.
00:29:40:Rory. . . .G.G.
00:29:42:Oprah, Uma.
00:29:43: Nie smiej sie.
00:29:44:Staram sie wytracic cie zartem z tego gzymsu.
00:29:45: A ta muzyka, Boze, ta muzyka!
00:29:47:Tak, z tym sie zgodze. Mnie tez doprowadza do szalu.
00:29:50:Ciagle ta sama nieokreslona, lagodna, muzyka niby jazzowa przez bite dwie godziny.
00:29:55: I kto tak gra na tym glupim saksofonie?
00:29:57: Do takiej muzyki je sie drugie sniadanie.
00:29:59: Dzieki, ze w koncu stajesz po mojej stronie.
00:30:00: Mamo, zawsze jestem po twojej stronie.
00:30:02: Och, pewnie kaze Christopherowi sluchac tego chlamu.
00:30:03:Iii potem jeszcze to ukladanie jego plyt.
00:30:06:Dla niej to tylko identyczne metalowe dyski pelne denerwujacych dzwiekow, ktore sie uklada alfabetycznie jak akta w biurze.
00:30:13: Z tym sie zgadzam, ale musisz sie uspokoic.
00:30:15: Chce poprzestawiac jej caly dom.
00:30:17: Nie mozesz tego zrobic.
00:30:18: Prosze? Pozwol mi tylko porozrzucac jej lozko.
00:30:20: Odwroc jej uwage, na przyklad podpal dom, a ja wpadne do pokoju i pozamieniam jej kolorystyczny porzadek w poscieli.
00:30:24: Raczej zapamietalaby pozar.
00:30:27: Moglam byc na zakupach.
00:30:28:Moglam juz kupowac buty, ktorych nigdy nie zaloze.
00:30:30:A to cale gadanie o mnie i dziekowanie mi i . . .
00:30:33: Co?
00:30:34:Nic.
00:30:37:Wiem, ze zawsze jestes po mojej stronie.
00:30:39:Nic nie szkodzi.
00:30:40:Przepraszam.
00:30:41:W porzadku. Powinnysmy juz wracac.
00:30:42:Tak, pewnie tak.
00:30:45:Wezme jednego poppersa od Maureen i wystrzele go prosto w jej -
00:30:48:Mamo. . .
00:30:49: Okay, chodzmy.
00:30:50: Uch, ten...zielony to nowy roz?
00:30:52: Mamo.
00:30:53:No dalej.
00:30:54:To glupie.
00:30:55:- Dziekuje. | - Chodzmy.
00:31:03: Hej, przynioslem kolacje. I tez pol szarlotki.
00:31:06:Powiedzialem ostatnim klientom, ktorzy chcieli ja zjesc, ze usiadla na niej mucha.
00:31:09: Czemu przeszukujesz moje rzeczy?
00:31:10: Co?
00:31:11: Czemu przeszukujesz wszystkie moje rzeczy?
00:31:12: Nie robie tego.
00:31:13: Wiec to ktos inny?
00:31:14: Nie przeszukuje twoich rzeczy.
00:31:15: Kiepsko klamiesz.
00:31:16:To paranoja.
00:31:17:- Dobra, mam paranoje, ale to nie znaczy, ze nie przeszukales moich rzeczy. | - Wez widelce.
00:31:20: Praktycznie wszystko, co mam jest w innym miejscu niz ostatio kiedy tu bylem.
00:31:24:Wiec czemu przeszukujesz moje rzeczy?
00:31:26: Dla twojego dobra.
00:31:27: Dla moje dobra? Czyz mozna byc wiekszym totalitarysta?
00:31:30: Hej, a moze to ja cie o cos spytam, Jess?
00:31:31: Jesli to ma z tym jakis zwiazek, to smialo.
00:31:33:- Skad masz pieniadze na samochod? | - Co?
00:31:34: Na samochod. Skad masz pieniadze?
00:31:35: Powiedzialem ci, zarobilem je.
00:31:37: Wiem ile ci place.
00:31:38: Okay, no ale pracuje tez w miescie.
00:31:40: Gdzie?
00:31:41: Czyszcze rynny.
00:31:42: Jess, gdybys wyczyscil kazda rynne stad do Vermontu, i tak nie byloby cie stac na samochod.
00:31:47:Wiec powiedz, skad masz pieniadze.
00:31:48: Nie tylko czyszcze rynny kiedy nie pracuje w barze.
00:31:51: Wiec co robisz?
00:31:52: Jezdze do...
00:31:55:Miejsca, w ktotym mi placa.
00:31:57: Za co?
00:31:58: Za moje uslugi.
00:31:59:Jakie uslugi? Co to za miejsce?
00:32:03: Jess, jestes zigolakiem?
00:32:04: Co?
00:32:05:-No nie wiem. Mowisz, ze chodzisz do miejsca, w ktorym ci placa. . . | - Wlasnie.
00:32:08:- Gdzie? | - W Wal-Marcie.
00:32:10: Slucham?
00:32:11: Pracuje tam dwanascie godzin w tygodniu od kilku miesiecy zeby zarobic na auto.
00:32:15:- Wal-Mart. | - Tak.
00:32:16:- Pracujesz w Wal-Marcie? | - Tak.
00:32:17: Nie moge sobie tego wyobrazic.
00:32:21: Och moj Boze, pracujesz w Wal-Marcie.
00:32:25:Daj juz spokoj.
00:32:26:Tak, oczywiscie.
00:32:27:Nie witasz ludzi przy drzwiach, prawda?
00:32:29: Miales dac spokoj.
00:32:30: No mow.
00:32:31:Pracuje na zapleczu. Przewoze towar wozkiem widlowym.
00:32:33: To wymaga licencji, prawda?
00:32:35: Sobotnie popoludnie spedzilem na szkoleniu i zalapalem, nic wielkiego.
00:32:40: Skonczyles?
00:32:41: Tak.
00:32:43:Masz kamizelke i w ogole?
00:32:44: To uniform, musze go nosic.
00:32:46:Wymykales sie stad w kamizeleczce ukrytej pod ubraniem?
00:32:48:To nie jest kamizeleczka.
00:32:49: Jest niebieska?
00:32:50:Przestaniesz mowic o kamizelce?
00:32:52: Masz rabat na zakupy?
00:32:53: Pietnascie procent.
00:32:55: A jesli chcesz pietnascie procent na cokolwiek i tak nie dostaniesz, bo zachowujesz sie kretynsko.
00:32:58: Moge to poswiecic dla tej zabawy.
00:33:00:Jem i cie ignoruje.
00:33:02: Ach, jestes jak prawdziwy amerykanski chlopiec.
00:33:04:Mow mi Dirk Kwadratowa Szczeka.
00:33:05: Spojrz na siebie.
00:33:06: Co?
00:33:07:Jesz szarlotke.
00:33:08: Wychodze.
00:33:11: Hej, pomachaj flaga i zaspiewaj "God Bless America", prosze?
00:33:14: Dowidzenia.
00:33:15: Mozesz prowadzic, prawda?
00:33:16: Prawie nie pilam.
00:33:17: Mowie o twoim nastroju.
00:33:19: Jest w porzadku.
00:33:20: Wciaz jestes wsciekla na Sherry.
00:33:21: Nie, nic mi nie jest i moge prowadzic.
00:33:24:Chociaz czasami, kiedy prowadze i jest tak ciemno, odczuwam nagla potrzebe skrecenia samochodem na drugi pas.
00:33:30: Nie, nie rob jak Duane z "Annie Hall!"
00:33:33: Juz widze plomienie, zapach dymu. . .
00:33:34: Nie znosze tego fragmentu.
00:33:35: Okay, sama sie wystraszylam.
00:33:37:Przesun to, dobrze? Nie sa najpiekniej pachnacym jedzeniem na swiecie.
00:33:40: Nie powinnysmy byly ich brac.
00:33:41: Nie mialysmy wyboru.
00:33:42: Nalegala.
00:33:43: "Wezcie jaja po diabelsku!"
00:33:45: Jak wiele razy to powtarzala?
00:33:46:A potem jej pijane przyjacioleczki to uslyszaly i zaczely wrzeszczec
00:33:48:"Wezcie jaja po diabelsku!"
00:33:49:Kazda z nich belkotala.
00:33:52: Chociaz warto bylo zobaczyc jak Maureen i Susan o malo sie nie pobily. W ogole jak do tego doszlo?
00:33:55: Wiem tylko, ze, Susan powiedziala,
00:33:57:"Bla ra um bech blech,"
00:34:00:a Maureen bardzo sie obrazila.
00:34:01:No tak.
00:34:03:Wiesz, nie musialysmy byc tam tak dlugo.
00:34:04: Nie wedlug Sherry.
00:34:06:Bardzo przekonujaco powiedziala, ze jesli wyjedziemy o szostej, postoimy godzine w korkach,
00:34:11:wiec wyjezdzajac o siodmej bedziemy w domu o tej samej porze, o ktorej bylybysmy, gdybysmy wyjechaly o szostej.
00:34:14: Duzo wie o natezeniu ruchu, godzinach szczytu i takich tam.
00:34:16:Jest jak Rand McNally.
00:34:18: Powinna nadawac komunikaty dla kierowcow w radiu.
00:34:20: "Czesc, mowi Sherry Tinsdale.
00:34:21:Wyglada na to, ze mamy korek na bulwarze.
00:34:23:Kazdy budynek Harvardu zostal przeniesiony, wiec teraz jest on jedyne dwa koma cztery kilometra od mojego domu.
00:34:29: Dobra robota, chlopcy."
00:34:30: Jestes okropna.
00:34:31:"Och, a wiele samochodow stoi na niebieskim swietle przy Garvey Avenue.
00:34:34:Czemu niebieskie swiatlo? Bo blekit to nowa czerwien."
00:34:36: Dobrze, ze juz ci lepiej.
00:34:38: Wcale nie lepiej.
00:34:39:Wciaz. . .grrr!
00:34:41:Ta szafka w lazience mi nie wystarczyla.
00:34:42: Mamo.
00:34:43: Byla nieciekawa a kazda z tych pijanych idiotek mogla w niej namieszac.
00:34:47: Nie odwazylyby sie. Poza tym, kiedy tam wrocilam, posprzatalam po tobie.
00:34:52: Daj temu spokoj.
00:34:53: To bylo moje katharsis.
00:34:54: Daj spokoj.
00:34:55: Nie, przez te kobiete jestem inna.
00:34:57:Musisz zyc i pozwolic zyc innym.
00:34:58: I tak po prostu wspomina Christophera...musiala wiedziec, co robi.
00:35:01: Nie sadze zeby wiedziala.
00:35:02: Prawie pragnelam, zeby robila to celowo. Bardziej bym ja szanowala.
00:35:05: Mam tylko nadzieje, ze tata jest szczesliwy.
00:35:07: Szczesliwy? Z Sherry i G.G., baletnica z piatej po poludniu?
00:35:09:Nie ma mowy. I to ja odeslalam go jej odmienionego? Rany!
00:35:16:Zatrzymaj samochod.
00:35:17:Co? Czemu?
00:35:19: Chcesz katharsis?
00:35:20: Tak.
00:35:21: Wiem co ci pomoze.
00:35:22: Co?
00:35:23:Samochod Jessa.
00:35:24: Co?
00:35:25: Obrzucimy jajami samochod Jessa. To idealne.
00:35:27:Powaznie?
00:35:28: Nikogo nie ma, a on tu tak sobie stoi.
00:35:30:Rory, jesli przemeblowanie lazienki Sherry jest dziecinne to czym jest to?
00:35:33: To jest poza lista.
00:35:34:Nie mozemy obrzucic mu samochodu.
00:35:35: Jasne ze mozemy.
00:35:36: Sklep Dooseła juz zamkniety a my nie mamy w domu jajek.
00:35:40: Chcesz obrzucic samochod Jessa jajami po diabelsku?
00:35:44:I niby czemu to mi poprawi humor po Sherry?
00:35:46: Bo to aktywnosc! Agresja! Niszczenie, ale nie za bardzo!
00:35:51:Sama nie wiem...wymyslisz cos innego?
00:35:53:Idziemy.
00:35:54:Zostaw silnik wlaczony.
00:35:55: Dobre.
00:36:02: Ty pierwsza.
00:36:06:Wow, niezle.
00:36:07: I dzwiek tez super.
00:36:08:- Jak bylo? | - Fantastycznie.
00:36:10:Masz racje, niezle.
00:36:12: Fajne, co?
00:36:13: W historii gastronomii nie zrobiony chyba wiekszego pozytku z jajek po diabelsku niz my.
00:36:19: To koniec?
00:36:20: Skonczyly sie.
00:36:21: Cholerna Sherry nie dala nam nic wiecej!
00:36:23:Nie niszcz katharsis.
00:36:24: A tak, przepraszam. Czekaj. . .
00:36:25:Co?
00:36:27: Czy to syreny?
00:36:28: Nic nie slysze.
00:36:29: Ja tez nie. Ale fajnie bylo to powiedziec.
00:36:31: O tak.
00:36:32: Hej, biegnijmy do auta i odjedzmy jakbysmy zrobily cos okropnego i scigala nas policja!
00:36:36: Biegiem!
00:36:39: Uwazaj, bo odjade z piskiem opon!
00:36:41:Jedz!
00:36:49:Jeszcze raz, jeszcze raz.
00:36:53: Same podlozymy dzwiek.
00:36:54:Dobra.
00:36:56: Iiiiiiiiiiii!
00:37:05:Ciekawe czy juz go widzial.
00:37:06:Chyba nie.
00:37:08:Moze powinnysmy ruszyc w strone granicy.
00:37:09: Ktorej?
00:37:10: Moze tej miedzy Ameryka a Sephoralandem?
00:37:12: Hej Luke.
00:37:13: Czesc. Ide zobaczyc, co tak sie bedzie dzialo.
00:37:15: Protest!
00:37:16:- O malo nie zapomnialysmy! | - Chodz!
00:37:21:A wiec to wielki dzien, co?
00:37:22: Och, zaraz sie zacznie.
00:37:24: Fajnie.
00:37:25: Wcale nie fajnie, mloda damo. Zaladowana i gotowa, Pani Wladzo?
00:37:28:Jestem przyczajonym tygrysem, Taylor.
00:37:30: Po co przyprowadziles tu policje, Taylor?
00:37:31:Tak, Taylor, ten protest bedzie bardzo spokojny, lagodny.
00:37:35: Mozesz spacerowac w Haight-Ashbury i pic tyle Kool-Aid ile chcesz, Babette, ale ja przygotowalem sie na najgorsze.
00:37:41: Idzie.
00:37:42: Co on niesie?
00:37:43: Cos zwinietego.
00:37:44:Pewnie trupa.
00:37:45:Wyglada na ciezkie.
00:37:46: No, trupy sa ciezkie.
00:37:47:To nie jest smieszne.
00:37:49:Ktos powinien mu pomoc.
00:37:50: Och, ktos idzie.
00:37:52:Och, chyba nie chce pomocy.
00:37:54:Dlatego nie nazywa sie Miejscowym Towarzyszem.
00:37:55: Prawda.
00:37:56: Masz tam w ogole naboje?
00:37:57: Och tak, gotowa odstrzelic pare glow.
00:38:00:Idzie.
00:38:01: Jak dotad bardzo ladny protest.
00:38:03: Jeden z lepszych na ktorych bylam.
00:38:04: Fajnie widziec wszystkich tutaj.
00:38:06: Widujemy sie codziennie.
00:38:07: Ale nie stoimy w takiej kupie.
00:38:09: Prawda.
00:38:10: Trzeba bylo przyniesc jedzenie.
00:38:11: Nastepnym razem bedziemy wiedziec.
00:38:13: Znowu go widac.
00:38:14: To transparent.
00:38:15: Pewnie obsceniczny.
00:38:17: Rozwija!
00:38:18: Ekscytujace!
00:38:22:- Jest pusty. | -To nie ta strona.
00:38:23: Odwroc go!
00:38:29: Ktos widzial napis?
00:38:30: Tylko migniecie slowa. Zaczynalo sie na "R."
00:38:32: No dobrze, wiec musimy wymyslic, przeciwko czemu mozna protestowac, co zaczyna sie na "R" i dowiemy sie, przeciwko czemu protestuje.
00:38:39: Ragu.
00:38:40: Ragu, tak, to moze byc Ragu.
00:38:41: Robaki.
00:38:42:Albo to.
00:38:43:- Roboty. | - Moze byc.
00:38:44: Ix crosti sonnicello.
00:38:46: Co powiedzial?
00:38:48: Ma straszna dykcje.
00:38:49: Slyszalam Romeo, cos z Romeo.
00:38:51: Ale jest za czy przeciw Romeo?
00:38:53: Nie wiem dokladnie.
00:38:54: Dopbanoodlestooz!
00:38:55:To bylo wyrazniejsze. Powiedzial "Lub ten glupi mroz."
00:38:58:Lub ten glupi mroz?
00:38:59:To nawet nie jest angielski.
00:39:00: I co to ma wspolnego z Romeo?
00:39:02: Ja slyszalem "Rob dzis rosol z kur."
00:39:04:To pewnie to.
00:39:05: Nie, to tez nie ma sensu.
00:39:09: Och, musimy to zakonczyc. Moze mowic okropne rzeczy, bluznierstwa.
00:39:13: Ale skad wiesz?
00:39:14: Tak, nie szkodzi, skoro nie mozna go zrozumiec, prawda?
00:39:16: Hej, moze o to mu chodzi.
00:39:17:Protestuje przeciwko braku mozliwosci porozumienia przez nie porozumiewanie sie i zmuszanie nas do rozmowy o braku porozumiewania sie.
00:39:23: Hej, mozg mi peka.
00:39:25: Dostrzegam te mozliwosc.
00:39:36:Widziales to?
00:39:37: Co? Co sie stalo?
00:39:40:Ktos obrzucil jajami moj samochod.
00:39:41:Rany, ale cuchnie.
00:39:42: Nigdy tego nie zmyje.
00:39:44: One sa ugotowane.
00:39:45: Co?
00:39:46: To nie sa surowe jaja. Wygladaja jak...jaja po diabelsku.
00:39:48: Ktos obrzucil moj samochod jajami po diabelsku?
00:39:49:To jest papryka.
00:39:51: Ktos przygotowal te jaja zeby obrzucic nimi moje auto?
00:39:54: Rany, ale musza cie nienawidzic.
00:39:55: Hej, moze to facet z dzialu ogrodniczego.
00:39:57: Ide po cos, co to zmyje.
00:39:59:A moze asystent kierownika nocnej zmiany.
00:40:00: Porozniliscie sie w przerwie na lunch?
00:40:03:Pierwszy protest, pierwszy wandalizm. Az chce sie stad wyjechac.
00:40:07: Ja stad nigdy nie wyjade.
00:40:09: Och, chyba sie poddaje.
00:40:10: Wracaj w gory Miejscowy Samotniku, zaprotestuj kiedy indziej.
00:40:14: Nie smieci. To mile.
00:40:16:Wyglada na smutnego.
00:40:18: Nic mu nie bedzie Pani Miejscowa Samotniczka go rozweseli.
00:40:21: Fuj. Tu zajezdza od samochodu Jessa.
00:40:30: Sniadanie?
00:40:31: Byle nie jajka.
00:40:34: Wczoraj caly wieczor bylam w domu.
00:40:36: Ja tez. Mamy alibi i w ogole.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Gilmore Girls S01 E06Gilmore Girls S03 E04Gilmore Girls S03 E03Gilmore Girls S03 E02Gilmore Girls S03 E01Gilmore Girls S01 E15Gilmore Girls S02 E01Gilmore Girls S02 E13Gilmore Girls S02 E19Gilmore Girls S02 E02Gilmore Girls S01 E12Gilmore Girls S01 E20Gilmore Girls S02 E14Gilmore Girls S02 E12Gilmore Girls S01 E02Gilmore Girls S01 E10Gilmore Girls S02 E16Gilmore Girls S02 E22Gilmore Girls S01 E13więcej podobnych podstron