00:00:04:- To miłe.|- Dziękuję.
00:00:06:- Nie ruszaj się, proszę.
00:00:09:- Czemu nalegasz, żeby to robić?
00:00:11:- Ponieważ jutro zaczynasz chodzić do prywatnej szkoły.
00:00:15:- Tak, ale będę nosić buty.|Nikt nie zobaczy moich stóp.
00:00:18:- Okay, ale wszyscy wiedzą|że dziewczyny z prywatnych szkół są niegrzeczne.
00:00:21:A niegrzeczne dziewczyny zawsze mają paznokcie|wymalowane na czerwono.
00:00:27:- Jesteś zdenerwowana?
00:00:29:- Czym?|- Rozpoczęciem nauki w Chilton.
00:00:31:- Nie byłam, ale to było nim usłyszałam|o tych niegrzecznych dziewczynach.
00:00:35:- Dziewczyny! Nowy CD!|XTC, Apple Venus Volume 2!
00:00:39:- Super!|- Ale skończyłaś dopiero połowę moich paznokci.
00:00:42: - Kogo to obchodzi?|I tak będziesz nosiła buty.
00:01:56:- Mamo!
00:01:58:- Co? Boże! Cześć.
00:01:59:- Co robisz?|- Mam atak serca.
00:02:02:- Myślałam, że wstałaś.|Jest 7:10!
00:02:05:- Jest 7:10.
00:02:06:- Nie.
00:02:09:- Przestań! Jest 5:45.
00:02:11:- Nie, nie jest.|- Właśnie, że jest.
00:02:13:- Nastawiłam budzik na 5:45, więc jest...
00:02:16:- Jest 7:10.
00:02:18:- Nie mogę się spóźnić pierwszego dnia w szkole.
00:02:21:Wiesz, co się dzieje kiedy ktoś|się spóźnia pierwszego dnia?
00:02:23:- Jest krótszy?
00:02:24:- Na cały rok przypinają mu|etykietkę "spóźnialski".
00:02:27:- Ależ dramatyczne.|Gdzie łazienka?
00:02:30:- Musimy jechać!|Co jeśli będą korki?
00:02:35:- Wszystko zaplanowałam.|Miałam wstać wcześniej.
00:02:38:Miałam kupić kawę,|miałam wziąść prysznic.
00:02:41:Miałam odebrać moje ubrania z pralni.
00:02:47:- o mój Boże.|- Co?
00:02:50:- Nie mam żadnych czystych ubrań.|- Jest 7:15.
00:02:53:- Wszystkie moje ładne rzeczy były brudne.|- Jest 7:16.
00:02:56:- Miałam ubrać mój niebieski garnitur|z krótką spódnicą.
00:02:58:Tak dobrze w nim wyglądam.|- Jest 7:17.
00:03:01:- Wiesz co, zegarynko?
00:03:03:- Idź na dół i zagrzej samochód.|To byłoby naprawdę super. Dzięki.
00:03:07:- Tylko się pośpiesz!
00:03:08:- Ale nędza!
00:03:10:- Jest 7:18.|- Na miłośc boską!
00:03:14:- Po raz ostatni kupuję coś|tylko dlatego że jest futerkowe!
00:03:20:- Jest 7...
00:03:21:- Nawet nie myśl o skończeniu tego zdania.
00:03:24:Co?
00:03:25:-Nic. Po prostu nie wiedziałam, że|rodeo przyjechało do miasta.
00:03:28:- Dobra. Biorę zdjęcia jak byłaś niemowlakiem.
00:03:30:- Nie! Przepraszam. Kocham rodeo. Rodeo rządzi!
00:04:18:- Pamiętałam to jako mniejsze.|- Tak. I mniej...
00:04:22:- Nadęte.|- Tak.
00:04:26:- Na co się patrzysz?
00:04:28:- Tylko próbuję dojrzeć czy w dzwonnicy jest garbus.
00:04:33:- I jak wyglądam?
00:04:36:- Wyglądasz świetnie.
00:04:38:-Naprawdę?|- Naprawdę.
00:04:40:Jesteś wyjątkowym dzieckiem.|Zasłużyłaś na to.
00:04:44:Po prostu tam idź i pokaż im czym naprawdę jest inteligencja.
00:04:47:Kocham Cię.|Zadzwoń jak mnie będziesz potrzebować.
00:04:52:- Żartujesz prawda?|- Nie.
00:04:54:Dzwoń jeśli będziesz potrzebować czegokolwiek.|Jestem świetna w pocieszaniu.
00:04:58:- Musisz wejść ze mną.|-Rory, daj spokój.
00:05:02:- Musisz się spotkać z dyrektorem.
00:05:04:- Popatrz na mnie. Nie mogę się spotkać| z kimkolwiek kto robi tam cokolwiek.
00:05:08:Nie! Wyglądam jak laska z The Dukes of Hazzard.
00:05:11:- To mój pierwszy dzień.
00:05:13:Nie wykręcisz się od pójścia tam ze mną| i kropka.
00:05:22:- Dzień dobry.
00:05:25:- Będziemy najlepszymi przyjaciółmi.
00:05:28:- Więc, gdzie idziemy?|- Do budynku Ambrożego.
00:05:32:- Który to?|- Ten duży, straszny.
00:05:35:-Świetnie! Dzięki za informację.
00:05:39:- Zgubione?|- Tak.
00:05:41:- Szukamy gabinetu dyrektora.|Budynek Ambrożego.
00:05:45:- Okay. To ten tutaj.
00:05:47:Po prostu wejdźcie, schodami na dół,| potem w lewo...
00:05:50:i biuro dyrektora jest|na końcu korytarza.
00:05:53:- Świetnie. Dziękuję.|- Proszę bardzo.
00:05:56:- Jestem Ian Jack.|Moja córka Julia chodzi tu do szkoły.
00:05:59:- Cześć. Jestem Lorelai Gilmore.|To moja córka, Rory.
00:06:04:- Twoja córka? Naprawdę?|- Tak.
00:06:06:- Wow, to świetnie.
00:06:08:- To znaczy, córki to świetna rzecz.
00:06:10:- Jesteśmy dużymi fanami.|- Ta.
00:06:15:- Czy Twój mąż tu jest?|- Chciałbym go spotkać.
00:06:17:- Nie jestem mężatką.
00:06:19:Chciałabym spotkać pańską żonę.
00:06:21:- Jestem rozwiedziony.|- Szkoda.
00:06:22:- Przepraszam. Naprawdę muszę...|- Racja.
00:06:25:- Musimy się spotkać z "szefem",|a potem muszę wracać do pracy.
00:06:27:- Gdzie pracujesz?|- W zajeździe.
00:06:29:- The Independence Inn. Prowadzę go.|- Naprawdę?
00:06:34:- W innym stroju, oczywiście.
00:06:36:- Miło Cię było poznać, Lorelai.|Powodzenia w szkole, Rory.
00:06:40:Powiem Julii, żeby Cię poszukała.|- Świetnie, dzięki.
00:06:43:- Do zobaczenia.
00:06:46:- Ale miły człowiek.
00:06:48:- Teraz czujesz się ze sobą całkiem dobrze, czyż nie?
00:06:52:- Tak.
00:06:53:- Chcesz żeby Ci przynieść lustro?|- Wróciłam. Chodźmy.
00:07:01:- Dobrze. Wiecej dużych rzeczy.
00:07:35:- Jesteś gotowa?|- Nie.
00:07:40:- Jesteś gotowa?|- Tak.
00:07:51:- Przepraszam.
00:07:53:- Cześć. Jestem Lorelai Gilmore.
00:07:56:- To moja córka, Lorelai Gilmore, nazwałam ją po sobie.
00:08:00:Byłam w szpitalu, wykończona| po Demerolu. Nieważne.
00:08:04:Ale nazywamy ją Rory.|To zdrobnienie od Lorelai...
00:08:07:Ale ona reaguję na oba imiona|lub nawet "hej ty"...
00:08:11:Czy jest dyrektor?
00:08:13:- Dyrektor Charleston przyjmie panie.
00:08:32:- Świetnie. Dzięki.
00:08:35:- Pani Gilmore. Jestem dyrektor Charleston.
00:08:37:- Dzien dobry. Naprawdę miło poznać...
00:08:41:- Mamo.
00:08:46:- Co ty tu robisz?
00:08:48:- Przyszłam życzyć mojej wnuczce powodzenia|w pierwszym dniu w szkole.
00:08:51:- Rory, wyglądasz cudownie w tym mundurku.
00:08:54:- Nie musiałaś przychodzić|taki kawał drogi, mamo.
00:08:57:- To dało mi szansę, żeby się upewnić, że Hanlin|dobrze zaopiekuje się Rory.
00:09:01:- Ty jesteś Hanlin.|- Hanlin Charleston.
00:09:03:- Żona Hanlina i ja jesteśmy w komitecie|zbierającym pieniądze na orkiestrę.
00:09:07:- Wow, to świetnie.
00:09:08:- Twój tata i ja jesteśmy rywalami w golfa.
00:09:10:- Ciągle walczymy, żeby się przekonać,| który jest gorszy.
00:09:13:Oh, tak, jesteśmy starymi przyjaciólmi.
00:09:15:- Nie ma nic takiego jak przyjaciele.
00:09:17:- Zwłaszcza, gdy sąstarzy...
00:09:21: Zechciałabyś ściągnąć swój płaszcz|i usiąść?
00:09:24:- Nie, dziękuję.
00:09:26:- Dzis rano troszkę przegrzali w piecu.
00:09:29:- Jest tu dość ciepło.
00:09:32:- Ściągnij płaszcz i usiądź.
00:09:34:- Nie chcesz żeby Hanlin wziął|cię za niewychowaną.
00:09:47:- Dzień prania...
00:09:52:- Hanlin, wiesz ze Rory ma średnią 4.0?
00:09:56:- Jestem pewna,że wie, mamo.
00:09:58:-To bardzo wyjątkowa dziewczyna.|Dobrze się nią opiekuj.
00:10:00:- Zrobimy co w naszej mocy, Emily.
00:10:02:- O, Boże. Rory nie będzie problemem.
00:10:04:- Zupełnie nie potrzebuje serwisu.|Wie pan, jak Honda.
00:10:07:- Wie pan, jest po prostu łatwa...
00:10:12:- Ładne biuro.
00:10:13:- Sądze, że nie powinnyśmy|zabierać pana cennego czasu.
00:10:16:- Hanlin, cudownie było się zobaczyć.|Przekaż pozdrowienia Bitty.
00:10:20:- Powiedz Richardowi, że spotkamy|się w klubie w niedzielę.
00:10:22:- Miłego dnia, Rory.|Chce o nim wszystko usłyszeć.
00:10:25:- Podwieźć Cię?|Czy na zewnątrz czeka koń?
00:10:30:- Tak miło Cię spotkać.
00:10:32:- Miłego dnia.
00:10:35:- Nie zapomnij swojego płaszcza.
00:10:38:- Nie, bo to byłoby upokarzające.
00:10:47:- Jak wyszłaś z domu tak ubrana?
00:10:49:- To nie było planowane, uwierz mi.
00:10:51:- I to w pierwszy dzień| Rory w nowej szkole.
00:10:52:- Jak myślisz, jakie wywarłaś wrażenie?
00:10:55:- Co ty tu robisz?
00:10:56:- Już mówiłam.|Przyszłam szepnąć dobre słówko o Rory.
00:10:58:- Ona nie potrzebuje dobrych słówek.|- Nie mogę tu być, tak?
00:11:02:- Tego nie powiedziałam.
00:11:03:- Mogę płacić,|ale nie mogę postawić stopy na tym terenie.
00:11:05:- Chcę żeby zasady były jasne.|O, rany.
00:11:08:- A co z jazdą ulicą?|- Zapomnij.
00:11:10:- Może powinnam unikać|całego sąsiedztwa.
00:11:13:Mój lekarz mieszka zaraz obok.
00:11:15:Może będę prosić Cię o pozwolenie|np.gdy się zranię w głowę.
00:11:18:- Przepraszam.| Po prostu byłam zaskoczona,| że Cię tu spotkałam.
00:11:21:- Myślałam, że to ważne dla szkoły,|że mają ze sobą Gilmorów.
00:11:25:- Dobra myśl.
00:11:27:- I że niektórzy z Gilmorów|mają ubranie.
00:11:29:- A propos, muszę lecieć do pracy.|Do zobaczenia później.
00:11:32:- Obiad, piątek wieczorem.|Bez ostróg proszę.
00:11:40:- Jesteś bystrą dziewczyną,|panno Gilmore.
00:11:42:-Dziekuję.|- Dobre stopnie, nauczyciele Cię lubią.
00:11:45:Niezbyt dużo aktywności towarzyskiej.
00:11:49:Właściwie tylko chodzenie do Stars Hollow.
00:11:52:Nic w Twojej szkole Ci nie odpowiadało?
00:11:54:- Czasem po szkole pomagam mamie w zajeździe.
00:11:56:- Byłam chwilę w niemieckim klubie.|Ale było nas tylko troje.
00:12:00:- Potem dwoje odeszło to klubu francuskiego|po obejrzeniu Listy Schindlera.
00:12:04:- Jakie masz aspiracje?
00:12:06:- Chcę pójść na Harvard,|żeby studiować dziennikarstwo i politologię.
00:12:09:- Żeby stać się...|- Christiane Amanpour.
00:12:12:- Naprawdę?|- Tak.
00:12:14:- A nie Cokie Roberts?|- Nie.
00:12:16:- Nie Oprah, Rosie lub jedną z kobiet z wizji?
00:12:21:- Nie.
00:12:22:- Czemu chcesz być Christiane Amanpour?
00:12:25:- Nie chcę być dokładnie nią.
00:12:27:- Po prostu chcę robić to, co ona.|- To znaczy?
00:12:31:- Podróżować, zobaczyć świat z bliska,
00:12:34:relacjonować to, co dzieje się na świecie,|być częścią czegoś dużego.
00:12:38:- I żeby być częścią czegoś dużego,|musisz być w TV?
00:12:41:- Czemu nie uciekać przed policją w pościgu?
00:12:43:- To szybszy sposób spełnienie tego punktu.
00:12:45:- Bycie w telewizji nie ma nic do rzeczy.
00:12:47:- Może będę dziennikarką i będę pisać książki|lub artykuły o tym, co zobaczę.
00:12:51:- Po prostu muszę być pewna,|że zobaczę... coś.
00:12:58:- Pewnie pan zauważy w moim resume,| że nie brałam udziału w debatach.
00:13:04:- Znam Twoich dziadków od dość dawna.
00:13:07:- Wiem.
00:13:08:- Właściwie, byłem na imprezie| u nich w domu zeszłym tygodniu.
00:13:11:Gdzie jadłem przepyszne kulki z homara.
00:13:15:Bardzo je lubię.
00:13:17:- To miło.
00:13:19:- Nic, jednak, z tego |nie będzie dla ciebie korzyścią.
00:13:22:Chilton ma jeden z najwyższych poziomów nauczania
00:13:25: w całej Ameryce.
00:13:26:Może byłaś najmądrzejszą| dziewczyną w Stars Hollow...
00:13:29:ale to tutaj to zupełnie inne miejsce.
00:13:31:Ciśnienie jest większe,| zasady ostrzejsze...
00:13:33:i oczekiwania sa wyższe.
00:13:35:Jeśli uda Ci się skończyć...
00:13:36:otrzymasz najlepsze wykształcenie z możliwych.
00:13:39:I wtedy nie będzie powodu, dla|którego nie miałabyś osiągnąć swych celów.
00:13:43:Jednak, skoro zaczynasz później...
00:13:44:i nie przywykłaś do|silnie konkurencyjnej atmosfery...
00:13:47:istnieje duża szansa, że oblejesz.
00:13:51:To jest w porządku.|Porażka jest częścią życia.
00:13:54:Ale nie częścia Chilton.
00:13:57:Zrozumiano?
00:14:01:Więc, smakowały panu kuleczki z homara?
00:14:06:- Weź to do Pani James|do biura administracyjnego po drugiej stronie hallu.
00:14:27:- Dzień dobry, szukam Pani James.
00:14:30:- Nazwisko?|- Lorelai Gilmore.
00:14:34:- Ale używam też Rory.|- Proszę to wypełnić.
00:14:50:- I jak?|- Zamknij się.
00:14:51:- Pośpiesz się. Pająki.
00:14:53:- Lorelai Gilmore.|- Dobre nazwisko dla striptizerki.
00:14:55:- Dawniej Stars Hollow.|- Gdzie to jest?
00:14:58:- Jedź na zachód, w lewo|przy stogu siana i podążaj za krowami.
00:15:00:Pastuszka.
00:15:02:Wzorowa frekwencja.|Średnia 4.0.
00:15:04:- Robale, brud, gałęzie.
00:15:05:- Studiuje dziennikarstwo.
00:15:07:- A to oznacza, że chodzi dla papierka.
00:15:09:- Nie koniecznie.
00:15:10:- Ma z tysiąc rekomendacji.
00:15:12:Popularna wśród dorosłych,|chodzi dla papierka.
00:15:15:- Przestaniesz? Nie wiesz tego.
00:15:17:- Coś mnie gryzie.|- Cisza.
00:15:18:- Nienawidzę natury.
00:15:19:- Nigdy nie nadgoni.|Jest miesiąc z tyłu.
00:15:21:- Możesz dać jej korepetycji.|Być jak starsza siostra.|- Jesteś zabawna.
00:15:24:- Dobra, jaszczurka, do widzenia.
00:15:26:- Czemu oni przyjmują dodatkowych ludzi?
00:15:28:- Oni tylko zabierają miejsce|i obniżają poziom.
00:15:30:Nie potrzebujemy żadnych nowych.
00:15:32:- Za późno.
00:15:36:- Tu jest stołówka, hall naukowy|i teatr.
00:15:39:Tu szyfr do szafki,|plan zajęć, weź mapę.
00:15:42:Tu zasady szkoły|i kodeks honorowy Chilton.
00:15:45:Tu słowa hymnu szkoły,|które będziesz recytować na żądanie.
00:15:49:Może się to zdażyć gdziekolwiek,|o dowolnej porze.
00:15:51:Jeśli zrobisz to po łacinie,|dostaniesz ekstra punkty.|Jakieś pytania?
00:15:55:- W tej chwili żadnych.|- Jeśli będziesz miała umów sie na spotkanie...
00:15:57:żeby zobaczyć sie ze swoim kanclerzem,|Panem Winters.
00:15:59: On zajmuje się wszystkim poza|bulimią i ciążą.
00:16:02:W razie tego musisz iść do pielęgniarki|bądź trenera Rubensa.
00:16:05:Witamy w Chilton.
00:16:15:- Już miałam najdłuższy dzień w moim życiu,|a jest dopiero 10:00|Ale miło.
00:16:19:- Nie ma kawy.|- To nie jest śmieszne.
00:16:20:- Mogę podać herbatkę ziołową.
00:16:22:- To nie jest poranek herbaciany.|To jest poranek kawowy.
00:16:25:- Dla Ciebie każdy poranek jest kawowy.
00:16:27:- To jest megakawowy poranek.|Potrzebuje kawy we krwi.
00:16:30:- Mogę Ci dać herbaty i batona Balance.
00:16:31:- Proszę, proszę powiedz, że żartujesz.
00:16:34:- Żartuję.|- Jesteś chory.
00:16:36:- Taaa.|- Jesteś sadystą. Jesteś potworem.
00:16:38:- Jesteś piękny.
00:16:39:- Na miejscu czy na wynos?|- Na wynos proszę.
00:16:41:- Zastanawiasz się czasem|co to robi z twoim układem nerwowym?
00:16:44:- Masz wykres? Uwielbiam je.|- Zapomnij, zabij się.
00:16:47:- Więc, co dziś takiego się stało,|że ten poranek był taki okropny?
00:16:50:- Rory zaczęła chodzić do Chilton.|- Naprawdę?
00:16:53:- Tak.
00:16:55:- co?
00:16:56:- Tak byłaś ubrana będąc w Chilton?|To porządna szkoła.
00:16:59:- Moje ubrania były w pralni,| a mój futerkowy budzik nie zamruczał na czas.
00:17:03:- Nie zamruczał?|- Jest futerkowy. Mruczy.
00:17:06:- Wiesz co. |Nie ważne. |Muszę iść.
00:17:08:- Miałam plan, cholera.|- Ja też. Następnym razem dostaniesz herbatę.
00:17:19:- Wyobraźcie sobie, panie.
00:17:20:To parada w dzień dziękczynienia.
00:17:23:Stoicie na Piątej Alei.
00:17:24:Jest tam 100 przystojnych chłopców|maszerujących za wami.
00:17:28:I wy tam jesteście.
00:17:30:Stoicie z przodu, ze swoimi niesamowitymi|nogami i perfekcyjnymi tyłeczkami.
00:17:34:Wasza batuta się pali,|tłum szaleje!
00:17:38:Okey, czas na ciasteczko.
00:17:41:-Lorelai, cześć.|- Hej, Patty.
00:17:44:- Czyż to nie pierwszy dzień|Rory w Chilton?
00:17:46:- Tak, właśnie tam jest.|Dopiero co ją odwiozłam.
00:17:49:- A byłaś tak ubrana?
00:17:51:- Ale późno, Patty.|- Cześć.
00:17:56:- Panie, co ja widzę?| Nagie dziewczynki.
00:17:58:- Nie, nie, ubierzcie trykoty.|To nie Brazylia.
00:18:45:- Halo?|- Lorelai?
00:18:47:- Mama?
00:18:48:- Lorelai, dobrze.|Idę na zakupy popołudniu.
00:18:51:- Pomyślałam, że kupię|parę rzeczy dla Rory.
00:18:53:- Jakie na przykład?|- Kilka spódniczek i bluzek do szkoły.
00:18:56:- Już się tym zajęłam, mamo.|Kupiłam jej dwie spódniczki i masę bluzek.
00:19:00:- Ale jest 5 dni w tygodniu szkolnym.
00:19:02:- Naprawdę? Jesteś pewna?|Bo bielizny starcza nam tylko do czwartku.
00:19:06:- Czy to miał być żart?|- Mamo, 2 spódniczki wystarczą.
00:19:08:- Nigdy Cię nie rozumiem.|- Naprawdę, nie rób sobie kłopotu.
00:19:11:- Co jeśli jedną zabrudzi?
00:19:13:- Będzie nosić tą drugą.|- Co jeśli ubrudzi obie?
00:19:16:- Użyję takiej nowoczesnej maszyny|zwanej pralką.
00:19:19:Miasto się zrzuciło i kupiło jedną.|Moja kolej jest we wtorek.
00:19:21:- W takim razie, co ze skarpetkami?|Chilton ma swoje logo na skarpetkach.
00:19:25:Rory powinna je mieć|- Mamo, proszę.
00:19:26:- Co ze szkolnym swetrem?|Powinien jej się spodobać.
00:19:29:Jest bezrękawnik i torba na książki.
00:19:31:- Przestaniesz z tymi wszystkimi towarami?
00:19:33:- Rory powinna je mieć.|Będzie jedyną, która ich nie ma.
00:19:36:- Jakoś to przeżyje.
00:19:37:- Kupię jej przynajmniej płaszcz Chilton.|Nosi rozmiar 6?
00:19:40:- Mamo, proszę.
00:19:42:- To jest proste pytanie, Lorelai.
00:19:44:- Nosi 6,|ale kupiłabym 8 na wypadek gdyby urosła.
00:19:47:- Jeśli urośnie,|kupię jej nowy.
00:19:49:- Okey, w taki mrazie 6 jest dobry.|Muszę lecieć, mamo. Pa.
00:19:54:- Gdy kultura francuska dominowała swymi wpływami...
00:19:57:zwłaszcza na bogatych Rosjan...
00:19:59:Kultura Angielska także miała swój wpływ.
00:20:02:Ulubionym autorem Tołstoja,|na przykład, był...
00:20:04:- Dickens.
00:20:05:- Tak. I oczywiście w zeszłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że|główny wpływ na Dostojewskiego wywarli...
00:20:11:- George Sand i Balzac.|- Dobrze.
00:20:14:Gdy Tołstoj rozpoczął pisanie|"Wojny i Pokój" oraz "Anny Kareniny"...
00:20:17:- Hrabia Leo zmienił się w ...|- Davida Copperfield.
00:20:20:- Zgadza się. Zmienił się w Davida Copperfield dla natchnienia.
00:20:25:- Pan Dugray.|- Proszę Pana.
00:20:27:- Miło mieć Pana z powrotem.
00:20:29:Mam nadzieje, że z dziadkiem lepiej.|- Dużo lepiej, proszę Pana.
00:20:31:- Dobrze. Proszę zająć swoje miejsce.
00:20:35:- Wielka Nadzieja, Opowieść o Dwóch miastach, Mała Dorrit...
00:20:39:to wszystko miało ogromny wpływ na Lwa Tołstoja.
00:20:43:Jutro...
00:20:44:- Kto to jest?|- Nowa dziewczyna.
00:20:46:...stylistyka tych dwóch mistrzów literatury,|Tołstoja i Dickensa.
00:20:50:- Klasa jest wolna.
00:20:54:- Wygląda na to, że trafiła nam się Maria.
00:20:58:- Panno Gilmore, proszę tu podejść.
00:21:03:Tu są materiały z zeszłego tygodnia.
00:21:05:Jutro będzie z nich sprawdzian.|Ale skoro jest pani tu nowa...
00:21:08:może Pani pisać w poniedziałek.|Czy tyle pani wystarczy?
00:21:11:- Poniedziałek? Oczywiście, wystarczy.
00:21:14:- Dobrze. To są tylko informacje ogólne.
00:21:15:Pomocnym byłoby pożyczyć czyjeś osobiste notatki.
00:21:18:Powinny być bardziej szczegółowe.
00:21:20:- Bardziej szczegółowe od tych?
00:21:22:- Wiem, wygląda to zniechęcająco.
00:21:24:- Nie. Jest w porządku. Poradzę sobie.
00:21:28:- Pamiętaj o tych notatkach.|Mogą uratować życie.
00:21:33:- Jestem Paris.
00:21:35:- Nie zauważyłam Cię.|Skąd jesteś?
00:21:37:- Wiem też kim jesteś.
00:21:38:Lorelai Gilmore ze Stars Hollow.
00:21:41:- Możesz mi mówić Rory.
00:21:42:- Czy starasz sie dostać do Franklina?|- Czego?
00:21:45:- Ładnie udajesz.
00:21:46:Przynajmniej wiem, że |nie nadajesz się do kółka teatralanego.
00:21:48:- Nie rozumiem.
00:21:49:- Franklin, gazetka szkolna,|chcesz się do niej dostać?
00:21:53:- Nie wiem.|Najpierw muszę znaleźć moją szafkę.
00:21:55:- Będę redaktorką w przyszłym roku.|- To dobrze.
00:21:58:- Jestem też przewodniczącą klasy.
00:21:59:Będę też przemawiała na rozdaniu świadectw.
00:22:02:- Okay. Już idę.
00:22:03:- Nigdy nie nadgonisz.|Nigdy mnie nie przebijesz.
00:22:06:- Ta szkoła jest moją domeną|tak jak i Franklin.
00:22:09:Nigdy o tym nie zapomnij.
00:22:14:- Zgaduję, że nie pożyczysz mi swoich notatek.
00:22:26:- Są mniejsze niż w poprzedniej skrzynce.
00:22:28:- Nie, nie są.
00:22:30:- Mniejsze oznacza bardziej wodniste.|I niedobry smak brzoskwiń.
00:22:33:- Nie, mają mnóstwo smaku brzoswkiń...
00:22:34:gdyż są, no wiesz, brzoskwiniami.
00:22:37:- A co z tymi co są na samym dole?|- Świetnie.
00:22:40:- Nie. Bądź pewna, że sprawdzisz je wszystkie.|Dokładnie tak.
00:22:43:I wszystkie ładniejsze porządnie ściśnij.
00:22:46:Nie zostawiaj mi nic, co|mógłbym sprzedać komukolwiek innemu.
00:22:49:Zaczekaj, jedną pominęłaś.|Nie powiem Ci którą.
00:22:53:Po prostu pozwolę Twemu naturalnemu radarowi...|Tak, masz ją, to ta.
00:22:57:-Okay.
00:22:59:- Wyglądam świetnie, prawda?|- Tak.
00:23:01:- No, widzisz.|Tak powinnam wyglądać dziś rano.
00:23:04:- Dzień dobry, Jackson.|- O mój Boże, dziś był pierwszy dzień Rory w szkole.
00:23:07:- Tak. Miałam wyglądać oficjalnie i pięknie.
00:23:09:A nie jakbym grała całą noc w monetę.
00:23:11:- Nikogo nie obchodzi jak wyglądasz.|- Wszystkich obchodzi.
00:23:14:- Kogo?|- Inne mamy, dyrektora.
00:23:16:Moją mamę, Luke'a, Pannę Patty,|nowego szefa straży z malutką główką.
00:23:21:- Spróbuj tego.
00:23:24:- Trochę za wodniste.
00:23:25:- Mówiłaś coś o swojej mamie?|- Tak.
00:23:30:- Weszłam do biura dyrektora,|a ona tam była.
00:23:33:- Naprawdę? Po co?
00:23:34:- Bo wiedziała że zaśpię,|ubiorę się jak kowbojka|i że się ośmieszę.
00:23:38:- Wow, jest dobra.|- Jest najlepsza.
00:23:41:- Chciałbym wiedzieć co robisz.
00:23:43:- Toczą się też inaczej.|- Przez większą ilość wody.
00:23:46:- Dokładnie.|- To ma sens...
00:23:48:- Ja bym je zignorowała...
00:23:50:ponieważ liczy się tylko to, że|Rory chodzi do świetnej szkoły.
00:23:54:- Wiem. Wyglądała niesamowicie w swoim mudurku|i była taka podekscytowana.
00:23:58:Podziwiam ją tak bardzo,|za zmianę szkoły.
00:24:01:-Jest moim bohaterem.|- Moim też.
00:24:03:- Tak. Mnie też dopisz do listy.
00:24:05:- Sookie, brzoskwinie, proszę.
00:24:08:- Przepraszam. Jest do Ciebie telefon...
00:24:11:i jeśli mam aportować jak pies|to chcę ciasteczko i podwyżkę.
00:24:15:- Dzięki za brzoskwinie.
00:24:20:- Byłoby cudownie.
00:24:22:- Gdzieś niedaleko powinny być sklepy z pamiątkami.
00:24:26:- Przepraszam, pana.|Czy mógłby mi pan powiedzieć,|gdzie znajdę najlepsze antyki?
00:24:30:- Zgadywałbym, że w pani domu.
00:24:33:- Mamo, czy dałam Ci ten numer?|Bo nie pamiętam, żebym go dawała.
00:24:36:Tak, w takim razie, muszę już tracić rozum.|Co mogę...
00:24:39:- Przepraszam, mamo,|możesz poczekać sekundkę?
00:24:41:- Drella, możesz grać ciut ciszej,|choć o stopień.
00:24:45:- Dzięki. Okay. Jestem z powrotem.
00:24:47:- Chciałam Ci powiedzieć, że właśnie|kupiłam Rory miejsce parkingowe w Chilton.
00:24:51:- Co zrobiłaś?|- Jest je bardzo ciężko nabyć.
00:24:54:- Użyłam moich wpływów, i jest już jej.|- Mamo, Rory nie ma auta.
00:24:58:- Nie, ale niedługo będzie miała urodziny.
00:25:00:- Okay, zaczekaj chwileczkę.
00:25:02:- Drella, proszę, troszkę łagodniej.
00:25:06:- Czy mam napisane Panasonic na tyłku?
00:25:10:- Mamo, nie kupisz Rory samochodu.
00:25:13:- Czemu nie?|Jest bystrą dziewczyną. Jest odpowiedzialna.
00:25:15:- Nie potrzebuje go.|- Potrzebuje żeby jeździć.
00:25:18:Żeby dostać się do szkoły.|- Może złapać autobus.
00:25:20:- Wiem. Nie nawidzę tego, że jeździ autobusem.
00:25:22:Dilerzy jeżdzą autobusami.
00:25:23:- Dobra. Przedyskutujemy to później.
00:25:27:- Okay. Cześć.
00:25:36:- Mario.
00:25:39:- Ja?|- Tak, Ty.
00:25:40:- Nazywam się Rory.|- Ja jestem Tristian.
00:25:43:- Cześć.|- Jesteś nowa?
00:25:45:- Tak, to mój pierwszy dzień.|- Zajęcia Remmiego są trudne.
00:25:48:- Tak, wydawał się bardzo poważny.
00:25:50:- Mógłbym pożyczyć Ci moich notatek,|jeśli by Ci pomogły.
00:25:52:- Naprawdę? Byłoby super.|- Tak?
00:25:56:Jak bardzo?
00:25:57:- Nie wiem.
00:25:59:Pan Remmy powiedział, że|pożyczenie czyichś notatek może mi...
00:26:02:- Mogę Ci nawet pomóc w nauce jeśli chcesz.
00:26:06:- Raczej uważam, że uczyć jest się lepiej samemu.
00:26:09:Ale dzięki.
00:26:12:- Cześc Mary.
00:26:14:- Mam na imię Rory.
00:26:19:- Całkowicie rozumiem.|- Na pewno? Bo to jest zupełnie nowy samochód.
00:26:23:- Ale przysięgam.|- Przyjechał i teraz mam porysowany samochód.
00:26:26:- Tylko go zaparkowałem i ...
00:26:27:- Chyba bym wiedział, jeśli|miałbym porysowane auto nim je zaparkowałem.
00:26:30:- Proszę się uspokoić.
00:26:32:- Proszę pana, czemu nie miałabym jutro go oglądnąć?
00:26:35:Jestem pewna, że jakoś to możemy załatwić.|- Nie.
00:26:38:- W międzyczasie, niech zje Pan lunch,| na mój koszt.
00:26:42:Proszę koniecznie zjeść deser.
00:26:43:Wszystko z naszymi domowymi lodami|jest absolutnie przepyszne.
00:26:46:Zapewniam, życie jakie Pan znał,|nigdy nie będzie takie samo.|Co Pan na to?
00:26:51:- Myślę, że się skuszę.
00:26:52:- Dziękuję.|- Dziękuję.
00:26:55:- Lorelai, przysięgam, nie porysowałem jego auta.|- Derek.
00:26:58:- To znaczy, jeśli sądzisz, że nie można mi ufać|czy że jestem złym kierowcą..
00:27:01:- Okay.
00:27:03:- Bo ja umiem prowadzić.
00:27:05:- Oh, słodziutki. Wiem, że umiesz.
00:27:07:- Weź jego auto jutro do Musky'iego|i niech chłopaki się nim zajmą.
00:27:10:Jestem pewna, że załatwią to za darmo. Okay?
00:27:13:- Okay.
00:27:17:- Dziś jesteś naprawdę ładnie ubrana.
00:27:19:- Dziękuję Derek.
00:27:25:- Raz jeszcze, twój piesek,jest tu by powiedzieć:
00:27:27:"Proszę podejdź do biurka.|Ktoś chce z Tobą rozmawiać."
00:27:29:- To nie moja matka?|- Możliwe.
00:27:32:- Cześć.|- Cześć. Przychodzę nie w porę?
00:27:38:- Nie. Co Ty tu robisz?
00:27:41:- Mam się spotkać ze wspólnikiem na lunchu.|Przylatuje z Nowego Yorku.
00:27:44:- Więc pomyślałem,|"czemuż nie spotkać się w przepięknym zajeździe?"
00:27:47:- Świetnie. Udanego lunchu.|- Dziękuję. Taką mam nadzieję.
00:27:49:czy możę kiedyś mógłbym|zabrać Cię na kolację.
00:27:54:- Mamy bzika na punkcie jedzenia, prawda?
00:27:57:- To bardziej towarzystwo mnie interesuje niż jedzenie.
00:28:00:- Schlebiasz mi.|- Czy to znaczy tak?
00:28:02:- To znaczy... jesteś ojcem.
00:28:05:- A Ty matką.
00:28:06:Mimo, że dalej ciężko mi w to uwierzyć.
00:28:09:- Nie, miałam na myśli,|że jesteś rodzicem z Chilton.
00:28:13:- Kiepsko to brzmi.|- Nie kiepsko, po prostu dziwnie.
00:28:16:- Wiesz, Rory dopiero tam zaczyna...
00:28:18:i powinnam pozwolić jej wpaść|w złe towarzystwo...
00:28:20:nim zacznę spotykać się z PTA|(jakaś organizacja rodzicielska)
00:28:22:- Nie jestem w PTA.
00:28:24:- Widzisz? No i właśnie dlatego|nie mogę się umawiać|z nikim nie z PTA
00:28:27:- To zwykła kolacja.|- Przykro mi.
00:28:33:- Okay, powiem ci coś.|Jadę na tydzień do Chin w interesach.
00:28:37: Gdy wrócę, spróbuję znowu.
00:28:40:- Chiny? Wow.
00:28:42:- Pod wrażeniem?|- Nie.
00:28:44:- Rzym, musiałabym być pod wrażeniem,|Chiny, to tylko "Chiny? Wow".
00:28:50:- "Lorelai Gilmore, Główny Manager."|Niedługo znów porozmawiam.
00:28:54:- Bezpiecznej podróży.|- Taka będzie.
00:29:02: - Robi to tak dobrze.|- Przez Ciebie jest mi niedobrze.
00:29:06:- Nie, kochanie. Spróbuj.|Też będę patrzyła jak odchodzisz.
00:29:09:- Przestań.|- No już, dalej, idź.
00:29:11: Nie może być aż tak źle.|- Zostaw mnie w spokoju.
00:29:14:- Nie. Musisz to zrobić bardziej zdecydowanie.
00:29:17:Niech myślę że naprawdę to czujesz.
00:29:33: - Pora na lunch.
00:29:55:- Przykro mi, ale się otworzysz.
00:30:02:- Oh, nie. Tak mi przykro.
00:30:06:Paris, proszę. Tak mi przykro.
00:30:08:To był wypadek.|Moja szafka, po prostu mi się wyślizgnęłą.
00:30:11:Pociągnęłam za mocno.|Nie chciałam...
00:30:14:Czy w fosie jest woda?
00:30:16:- Odejdź ode mnie.
00:30:25:- Przepraszam, szukam historii u Pani Ness.
00:30:27:- Jest zaraz za Tobą.
00:30:31:- Oczywiście, że tak.
00:30:38:- Chyba żartujesz.
00:30:43:- Proszę siadać.
00:30:45:- Hej, Mario.
00:30:48:- Okay.
00:30:51:- Skończyliśmy nasze projekty w piątek na Panu Gaynor...
00:30:53:więc dziś zaczniemy od Panny Geller.
00:30:59:- Nie mam mojego zadania.
00:31:00:- Panno Geller, czyż nie miała Pani|wystarczającej ilości czasu?
00:31:03:- Tak miałam.|- I mimo to nie zrobiła go Pani?
00:31:06:- Nie.|- W porządku.
00:31:08:Otrzymuje Pani "niezaliczony" z tego projektu.
00:31:10:- To moja wina.|- Kim Pani jest?
00:31:12:- Rory Gilmore. To ja zniszczyłam jej projekt.|- Zamknij się.
00:31:15:- Nie mam Rory Gilmore.|Mam Lorelai Gilmore.
00:31:19:- To ja.
00:31:21:- Jesteś Rory i Lorelai Gilmore?
00:31:23:- Tak. I to ja zniszczyłam jej projekt.|Zacięła mi się szafka.
00:31:26:- Nie mieszaj się w to.
00:31:28:- Którego imienia używasz? Rory czy Lorelai?|- Obojętne.
00:31:30:- To nie jej wina.
00:31:32:- Potrzebuję żebyś wybrała jedno.|- Jedno co?
00:31:35:- Imię.
00:31:36:- Rory.|- Dobrze. Dziękuję.
00:31:40:- Kiedy zniszczyłaś projekt Paris?
00:31:42:- Tuż przed zajęciami.|- Bardzo typowe.
00:31:45:- Nie, na prawdę. Moja szafka się zacięła|i kiedy ją otworzyłam...
00:31:48:- Przestań!
00:31:49:- Panno Gilmore, skoro twierdzi Pani,|że zniszczyła jej projekt...
00:31:52:więc pomoże jej Pani go naprawić.
00:31:54:Macie czas do jutra.
00:31:56:- Dobrze.|- Nie.
00:31:58:- Czemu nie?|- Nie chcę Twojej pomocy.
00:32:00:- Ale ja wcale nie chcę tego robić.|- Trzymaj się od tego z dala.
00:32:02:- Co jest z Tobą nie tak?
00:32:03:Próbuję pomóc.|- To tego nie rób.
00:32:05:- Panie, dosyć.
00:32:08:- Jeśli nie chce Pani pomocy Panny Gilmore,|i tak musi mieć Pani go zrobiony na jutro.
00:32:11:- Jeśli nie będzie gotowe,|otrzyma Pani "niezaliczony".
00:32:14:Zrozumiano?
00:32:17:- Tak.
00:32:20:- Skoro Pani stoi, klasa...
00:32:23:mamy nową uczennicę.|Przywitajcie się z Rory Gilmore.
00:32:27:- Cześć Mario.
00:32:37:- A teraz, chodźcie płynnie. Na waszych głowach jest nowy Harry Potter.
00:32:40:Jeśli spadnie, Harry umrze,|i nie będzie o nim więcej książek.
00:32:43:No widzisz. Tak powinnaś była się ubrać rano.|
00:32:50:- Co Ty tu robisz?
00:32:53:- Widzisz, właśnie dlatego zostałeś wybrana|osobowością tysiąclecia.
00:32:57:Gdzie Twoja korona?
00:32:58:- Po prostu chodziło mi o to, że przeważnie|nie przychodzisz tu o tej porze.
00:33:01:- Muszę odebrać Rory ze szkoły.
00:33:03:- Dziękuję.|- Bardzo proszę.
00:33:05:- Żadnych kazań?
00:33:06:- Mam niski poziom cukru we krwi.|Zjem sobie jabłko i zaraz do Ciebie wracam.
00:33:12:- Boże, ależ ten dzień był gorączkowy i dziwaczny.
00:33:14:- Yeah?
00:33:15:- Rano się spóźniłam|no i moja mama...
00:33:18:I ten rodzic z Chilton.
00:33:20:Jechał aż z Hartford do zajazdu,|żeby zaprosić mnie na randkę.
00:33:25:- Naprawdę? Pójdziesz?
00:33:26:- Nie. On ma dziecko w tej samej szkole co Rory|i to wszystko wydaje się zbyt dziwne.
00:33:31:- Dobrze.|- Dobrze?
00:33:35:- Ta, myślę, że dobrze,|że dałaś mu kosza.
00:33:38:- Okay.
00:33:39:- To znaczy, miałem na myśli,|że on chyba jest stary, prawda?|- Stary?
00:33:42:- Ta, chodzi mi o to, że ma dziecko w liceum.|- No i? Ja też mam.
00:33:45:- Ty byłaś młoda jak miałaś Rory.|Większość ludzi nie jest tak młodym jak mają dzieci.
00:33:48:- Większość ludzi jest...|- Stara.
00:33:50:- Ta...
00:33:51:- Jak ten koleś co mnie zapraszał.
00:33:54:- Ale nie idziesz.
00:33:57:- Nie, nie idę.
00:34:04:- Oh, to mój.
00:34:09:- Halo? Cześć, Babbette.
00:34:12:Co? Okay.
00:34:15:Nie, zaraz tam będę. Dzięki.
00:34:19:Muszę lecieć.
00:34:21:- Zatrzymaj. Dałem Ci bezkofeinową.
00:34:38:- LOrelai, przepraszam, że tak do Ciebie dzwonię.
00:34:41:- W porządku Babbette. Doceniam to.
00:34:43:- Tak nagle, zatrzymali się, wysiedli z ciężarówki|i zaczęli się kręcić.
00:34:47:- To bardzo dziwne.|- W porządku. Pogadam z nimi.
00:34:49:- Powiedz jej o krasnalu.|- Oni kopnęli krasnala.
00:34:52:- Co?|- Prosto w głowę.
00:34:53:- To nie jest w porządku.|- Bardzo mi przykro. Czy krasnalowi nic się nie stało?
00:34:56:- Nic mu nie jest, cukiereczku.|Dziękuję, że pytasz.
00:34:59:Ale ja bym im nie ufała.
00:35:00:Po kopaniu krasnali|można wiele powiedzieć o charakterze człowieka.
00:35:03:- Tak. Zajmę się tym. Dzięki.
00:35:12:- Co robicie?
00:35:13:- Panie tu mieszka?|- Tak, ja.
00:35:15:- Mam zamontować DSL (internet) dla Lorelai Gilmore.|Czy to Pani?
00:35:18:- Tak to ja.|- Ja jestem Mick.
00:35:20:- Miło Cię poznać. Możesz się wynieśc z mojej werrandy?
00:35:22:- Powiedziano mi żebym szukał ceramicznej żaby,|bo w niej jest klucz.
00:35:25:- Nie rozumiem.|- Nie mogliśmy znaleźć żaby.
00:35:27:- Nie zamawiałam DSL.|- Zamówienie złożyła Emily Gilmore.
00:35:32:- Nie.
00:35:33:- Już dawno byśmy skończyli,|tyle że nie mogliśmy znaleźć żaby.
00:35:36:- Posłuchaj.
00:35:38:- Znalazłem.|- Znalazłeś żabę.
00:35:40:- To był żółw, nie żaba.|- Tu mam napisane, że to ma być żaba.
00:35:43:- To żółw.|- Naprawdę?
00:35:44:- Uwierz mi. Posłuchaj, obawiam się,|że muszę odwołać instalację DSL.
00:35:48:- Na pewno? Już jest zapłacone.
00:35:49:- Ta, wiem, ale nie potrzebujemy DSL...
00:35:51:więc dzięki, że wpadliście,|ale możecie już jechać.
00:35:56:- Czy jest jakiś problem?
00:35:58:- Nic co Shakespeare mógłby zamienić w dobry spektakl.
00:36:04:- A teraz inny cytat.|[Paris- strasznie przepraszam!|Pozwól że Ci pomogę.]
00:36:07:"Rzymianie w swej wielkiej mądrości..."
00:36:10:"otoczyli się murem..."
00:36:12:"by od tej pory się nim chronić..."
00:36:22:- Kto to powiedział?|- Martin Luther.
00:36:25:- Bardzo dobrze, panno Gilmore.
00:36:27:- A w któym roku Martin Luther spalił bullę papieską?
00:36:30:- 1520.|- Bardzo dobrze, panno Gilmore.
00:36:34:Do zobaczenia następnym razem, klaso.
00:36:42:- Zejdź mi z drogi.
00:36:44:- Sprawię, że szkoła stanie się dla Ciebie|piekłem na ziemii.
00:36:50:- Do zobaczenia jutro, Mario.
00:36:53:- Moje imię to Rory.
00:37:05:- Mogę w czymś pomóc?|- Boże, chciałabym.
00:37:10:- co u licha...
00:37:12:- Nie kupisz nam DSL.|- Lorelai, to nie jest miejsce...
00:37:16:- Odwołałam zamówienie|i to się nie stanie
00:37:18:- Ale Rory potrzebuje internetu do szkoły.
00:37:20:- Mamy internet.
00:37:22:- Ale ten jest szybszy.|- Ale my lubimy nasz wolny, dobrze?
00:37:24:- Możemy go włączyć, w międzyczasie pochodzić|zatańczyć, zrobić kanapkę.
00:37:28:Z DSL nie byłoby tańczenia, żadnego chodzenia|i umarłybyśmy z głodu.
00:37:31:To byłaby sama praca bez zabawy.| Nie oglądałaś The Shining?|["Lśniene"]
00:37:34:- O czym Ty pleciesz?
00:37:35:- Nie będzie też żadnych samochodów,|miejsc parkingowych.
00:37:38:A wszystkie mundurki będę kupować ja.|MATKA.
00:37:41:I kropka. Nie będziemy o tym dyskutować.
00:37:43:- Jesteś jak zwykle uparta.|- Nie nie jestem uparta jak zwykle.
00:37:46:Jestem sobą.
00:37:48:Tą samą osobą, która zawsze sama rozwiązuje|swoje problemy...
00:37:51:i zajmuje się sama sobą,|bo taką się urodziłam.
00:37:54: Taka już jestem.|- Florence, cieknę.
00:37:57:- Doceniam, co robisz dla Rory,|płacąc za jej szkołę.
00:38:00:Nigdy o tym nie zapomnimy.|Nie dopuścisz do tego.
00:38:04:- Ale to moja córka.
00:38:05:- I to ja będę decydować jak żyjemy,|a nie Ty.
00:38:12:- W takim razie...
00:38:15:czy potwierdzili już ten parking?
00:38:17:- Na biurku jest opłata.
00:38:21:- Dziękuję.
00:38:40:- Cześć.
00:38:45:- Więc, czy ta pledowa spódniczka,|to był mój pomysł?
00:38:48:- Mój dzień też był beznadziejny.
00:38:50:- PrzysięgasZ?|- Przysięgam na życie mojej matki.
00:38:53:- Jeszcze nie.|- Ciągle Cię przytulam...
00:38:57:- Przywiozłam kawę.|- Cóż, jestem zszkowana.
00:38:59:- Potrójna dawka, z drobną pianką.
00:39:01:Jeśli nie poskutkuje, włożymy palce|do kontaktu.
00:39:04:Chodź.
00:39:07:Wow, co oni chcą,|żebyś zdobyła całą wiedzę w jeden dzień?
00:39:10:- Oni oczekują wielu rzeczy.|- Opowiedz mi.
00:39:14:- Nie wiem. To był po prostu jeden, długi...
00:39:17:straszny, tweedowy, ośmiogodzinny dzień.
00:39:20:- Dodaj trochę lakieru|i to będzie mój dzień.
00:39:23:- Jedna z dziewczyn już mnie nie nawidzi.|Chłopcy są dziwni.
00:39:26:- Bardziej dzwini od innych?|- Ta, ciągle nazywają mnie Maria.
00:39:29:- Żartujesz sobie.
00:39:30:Nie wierzę, że ciągle tak mówią.
00:39:34:- Czemu? Co to znaczy?- Maria, jak św. Maria Dziewica.
00:39:38:To znaczy że myślą,|że jesteś niewinna /słodka/.
00:39:40:- Żartujesz sobie.|- Nie.
00:39:42:- To jakby mnie nazywali|gdyby myśleli, że jestem zdzirą?
00:39:45:- Możliwe, że używali by wtedy "Magdalena".
00:39:48:- Biblijne przezwiska.|Ta szkoła jest na wysokim poziomie.
00:39:57:- To było takie dziwne,|że nie było Cię dziś w szkole.
00:40:00:To znaczy, w końcu zauwazyłam innych uczniów.
00:40:02:Mogę tylko powiedzieć, że z nich straszne smutasy.
00:40:05:- Tak? Dodaj do tego pledowe spódniczki|i już masz dziwolągów z Chilton.
00:40:09:- Strasznie mi Ciebie brakuje.|- A mi Ciebie.
00:40:12:- Mam pomysł.
00:40:14:Co gdyby, we wtorek i czwartek...
00:40:16:kiedy jestem w Hartford na zajęciach buissnesowych...
00:40:18:Lane wpadła do nas,|mogłybyście razem robić zakupy i się pouczyć,|ogolić głowy...
00:40:23:- Naprawdę?|- Tak, z wyjątkiem golenia głów.
00:40:26:- Oh nie. Która godzina?
00:40:29:- 18:30.
00:40:30:- Jestem spóźniona na kolację.|- Znowu?
00:40:32:- Lane, Twoja matka mnie zabije,|gdy będę Cię odsyłać do domu najedzoną i szczęśliwą.
00:40:36:- Przepraszam, ale znalazła w sieci|stronkę gdzie sprzedają tofu w dużych paczkach.
00:40:40:- Żartujesz prawda?
00:40:41:- Wczoraj kupiła większą lodówkę.
00:40:44:- Rany, kochanie, Twoje życie jest straszne.
00:40:46:- Mogę Twoją skórkę?|- Przynajmniej tyle mogę zrobić.
00:40:49:- Dzięki. Cześć.
00:41:02:- Pizza za Twoje myśli.
00:41:04:- Chciałabym wymyślić sposób,|żeby Paris dała mi spokój.
00:41:07:- Ta, rozgniewane laski są najgorsze.
00:41:11:Jak byłam w liceum, też miałam swoją Paris.
00:41:13:- Tak?|- Tak, była okropna.
00:41:15:- Jak sobie z nią poradziłaś?|- Zaszłam w ciążę i rzuciłam szkołę.
00:41:19:- Co jeśli nauczyłabym ją pleść warkocz francuski?|- Nawet lepiej.
00:41:22:Kochanie, nie możesz pozwolić tym dzieciakom,|by Cię dołowały.
00:41:25:- Wiem.
00:41:26:- Chcesz żebym z kimś pogadała?
00:41:28:Z rodzicem, nauczycielem,|z dużym kolesiem, który nazywa się Moose?
00:41:31:- Nie, sama coś wymyślę.|- Okay.
00:41:37:- Co?
00:41:38:- Myślę o tym, jaką Paris miała minę...
00:41:40:kiedy wyprzedziłam ją z odpowiedzią|na pytanie o Marcinie Luthrze.
00:41:43:- Dobrze?|- Czternaście odcieni fioletu.
00:41:45:- Super.|- Jutro spróbuję 15.
00:41:49:- Co myślisz o Luke'u?
00:41:51:- Co masz na myśli?|- Uważasz że jest przystojny?
00:41:55:- Nie. Nie ma mowy.|- Ale co "nie ma mowy"?
00:41:58:- Nie możesz chodzić z Lukiem.|- Nic nie mówię o chodzeniu z Lukiem.
00:42:01:- Jeśli będziesz z nim chodzić,|to potem zerwiecie,|i nigdy nie będziemy mogły tu jeść.
00:42:04:- Powtarzam, nic nie mówiłam o chodzeniu z Lukiem.
00:42:08:- Umów sięz Alem, ze Świata Naleśników,|jego jedzenie śmierdzi.
00:42:10:- Nie wierzę własnym uszom.
00:42:12:Jedzenie Ala nie śmierdzi, to on.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Gilmore Girls S01 E15Gilmore Girls S01 E06Gilmore Girls S02 E02Gilmore Girls S03 E02Gilmore Girls S01 E12Gilmore Girls S01 E20Gilmore Girls S01 E10Gilmore Girls S01 E13Gilmore Girls S01 E19Gilmore Girls S01 E07Gilmore Girls S01 E01Gilmore Girls S01 E04Gilmore Girls S01 E11Gilmore Girls S01 E03Gilmore Girls S01 E08Gilmore Girls S01 E09Gilmore Girls S01 E21Gilmore Girls S01 E05Gilmore Girls S01 E16więcej podobnych podstron