ROZDZIAŁ 16
Dziwadła się przyciągają
Następnego ranka Aria zeszła po schodach przecierając oczy. Zapach organicznej kawy kupionej przez Ellę na targu - jeden z niewielu towarów, których wysokie ceny płaciła bez protestów - zwabił ją do kuchni. Ella wyszła już do pracy, ale przy stole siedział Mike, wsuwający płatki Fruity Pebbles z miski i tweetujący ze swojego iPhone'a. Gdy Aria zobaczyła, kto siedzi obok Mike'a, wydała zaskoczony okrzyk.
- Och. - Xavier, zaalarmowany, uniósł wzrok. - Hej.
Xavier miał na sobie prosty, biały t-shirt i dziwnie znajome spodnie piżamy. Najpierw Aria sądziła, że to jedne z zostawionych przez Byrona, ale potem zdała sobie sprawę, że należały do Elli. Przed Xavierem stał ulubiony stary kubek Byrona z logo Hollis College, jak również szyfrogram z dzisiejszego „Philadelphia Inquirer”. Aria cnotliwie skrzyżowała mocno ramiona na piersi. Nie sądziła, że do śniadania konieczne będzie założenie stanika.
Na zewnątrz rozległ się klakson. Krzesło wściekle zgrzytnęło o podłogę, gdy Mike wstał z podbródkiem ociekającym mlekiem.
- To Noel. - chwycił ogromną torbę ze sprzętem do lacrosse'a i spojrzał na Xaviera. - Wii dzisiaj wieczorem, zgadza się?
- Przyjdę. - odparł Xavier.
Aria spojrzała na zegarek.
- Jest 07:20. - szkoła zaczynała się za godzinę, a Mike zazwyczaj zwlekał z wyjściem do ostatniej chwili.
- Będziemy mieć najlepsze miejsca w „Steam”, żeby móc popatrzeć na Hannę Marin i jej seksowną przyrodnią siostrę. - Mike wybałuszył oczy. - Widziałaś tą Kate? Trudno mi uwierzyć, że one razem mieszkają! Rozmawiasz czasem z Hanną - nie orientujesz się, czy śpią w tym samym łóżku?
- Serio oczekujesz, że na to odpowiem? - Aria posłała mu zirytowane spojrzenie.
Mike przerzucił torbę przez ramię i powędrował do przedpokoju, zwalając po drodze słup totemiczny z pyskiem żaby znaleziony przez Ellę w tureckim sklepiku ze starzyzną. Frontowe drzwi zatrzasnęły się z głośnym hukiem. Aria usłyszała uruchamiany silnik… a potem była cisza.
Dom był irytująco cichy. Aria słyszała tylko grę sitar, której Ella słuchała zawsze przed wyjściem do pracy - muzyka często rozbrzmiewała przez cały dzień, bo Ella utrzymywała, że jej dźwięk działa uspokajająco na ich kota, Polo, i rośliny.
- Chcesz część gazety? - Xavier przerwał milczenie.
Trzymał stronę frontową. Ukośne czcionki nagłówka głosiły: Thomas przyrzeka odnaleźć prawdziwego zabójcę DiLaurentis przed jutrzejszym procesem. Aria wzruszyła ramionami.
- Nie trzeba. - szybko nalała sobie kawy do kubka i ruszyła z powrotem w stronę schodów.
- Zaczekaj. - powiedział głośno Xavier. Aria zatrzymała się tak gwałtownie, że część jej kawy wylała się na podłogę. - Przepraszam, jeśli przeze mnie czułaś się niezręcznie wczoraj w restauracji. - powiedział Xavier poważnie. - Nie miałem takiego zamiaru. I chciałem wyjść, zanim zejdziesz rano na dół, nie chciałem jeszcze bardziej ci napaskudzić. Rozumiem, jak dziwne jest to dla ciebie.
Aria miała ochotę zapytać, czy ma na myśli to, że wie, że ona się nim interesuje, czy to, że chodzi z jej wciąż jeszcze nie rozwiedzioną matką.
- Jest… okay. - Aria odstawiła kawę na stolik z telefonem przy drzwiach. Mebelek był zaśmiecony mnóstwem ulotek i pocztówek z ostatnich wernisaży Xaviera - widocznie Ella douczała się z jego prac. Aria poprawiła przykrótkie szare szorty frotte od piżamy. Szkoda, że założyła te z naszytym wielkim różowym Pegazem z jedwabiu na pupie.
Pomyślała o otrzymanym wczoraj w „Rabbit Rabbit” od „A” sms-ie. Wilden obiecał, że zadzwoni, jak namierzy pochodzenie ostatniej wiadomości od „A”. Miała nadzieję, że dzisiaj będzie miał jakieś wieści, żeby mogła już o tym wszystkim zapomnieć.
Aria zastanawiała się, jak wyjaśnić Elli zdjęcia jej i Xaviera, zanim zrobi to „A”. Prowadziła wyimaginowane dyskusje. Rzecz w tym, że Xavier spodobał mi się, zanim zaczęłaś z nim chodzić, mogłaby powiedzieć. Ale przecież teraz tak nie jest! Więc jeśli ktoś przyśle ci zdjęcia, to po prostu je zignoruj, okay? Ale ich związek był zbyt kruchy, by poruszać taki temat - zwłaszcza, że nie musiała tego robić.
Wilden miał zapewne rację. Wiadomości były od jakiegoś durnego dzieciaka. W sumie nie było też powodu, żeby się wściekać na Xaviera - to był tylko szkic - i to naprawdę dobry szkic. O to chodziło. Nawet, gdyby Ella zobaczyła zdjęcia wysłane Arii przez „A”, Xavier wytłumaczyłby, że nic się nie działo. Pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie pozory stworzył, rysując portret Arii tak szczegółowo. Ostatecznie, Xaver był artystą, a oni nie byli najbardziej przystosowanymi do życia w społeczeństwie osobnikami. Na przykład Byron: kiedy organizował cocktail party dla swoich licencjatów, często krył się w sypialni, zmuszając Ellę do zabawiania gości.
Xavier wstał wycierając serwetką brodę.
- A może ci to wynagrodzę? Pójdę się ubrać i podwiozę cię do szkoły.
Aria opuściła ramiona. Ella dzisiejszego ranka wybrała się do pracy samochodem i podwózka zdecydowanie przebijała jazdę szkolnym autobusem, wypełnionym chłopcami z podstawówki i ich nieustające konkursy w pierdzeniu.
- Okay. - zgodziła się. - Dzięki.
Dwadzieścia minut później Aria założyła czarny płaszczyk bouclé, który kupiła w modnym sklepie w Paryżu, i wyszła na frontowy ganek. Na podjeździe warczał silnikiem samochód Xaviera, doskonale odnowione BMW 2002 z lat sześćdziesiątych. Aria wsunęła się na przedni fotel, podziwiając błyszczące chromem wnętrze.
- I właśnie tak powinien wyglądać stary samochód. - zagwizdała z wrażenia. - Widziałeś starożytną Hondę mojej mamy? Siedzenia porasta pleśń.
Xavier parsknął stłumionym śmiechem.
- Ojciec miał taki samochód, kiedy dorastałem. - zaczął wycofywać się z podjazdu. - Po tym, jak rodzice się rozwiedli, a on przeprowadził się do Oregonu, bardziej tęskniłem za tym autem niż za nim. - zerknął na Arię ze współczuciem w spojrzeniu. - Wiesz, naprawdę rozumiem, jakie to dla ciebie dziwne. Moja matka zaczęła randkować zaraz po rozwodzie. Nienawidziłem tego.
A więc to miał na myśli. Aria ostentacyjnie patrzyła w drugą stronę, obserwując jak kilku młodszych uczniów ze szkoły publicznej niezdarnie miażdży szybko topniejące zaspy na przystanku autobusowym. Ostatnie, na co miała ochotę, to historyjka typu: Ja też to przeżyłem. Sean Ackard, z którym spotykała się ubiegłej jesieni przez jakąś minutę, szczerze jej wyznał, jak zmagał się ze śmiercią mamy i kolejnym małżeństwem ojca. Ezra się jej wypłakiwał, że po rozwodzie rodziców palił mnóstwo trawki. O, jejciu, innym życie też nakopało do dupy. Ale to nie sprawiało, że problemy Arii stawało się prostsze.
- Wszyscy faceci mojej mamy próbowali stworzyć ze mną więź. - ciągnął Xavier. - Każdy z nich przynosił mi sprzęt sportowy: rękawice baseball'owe, piłki do koszykówki, a co jakiś czas cały strój do hokeja, razem z ochraniaczami i całą resztą. Gdyby naprawdę chcieli czegokolwiek się o mnie dowiedzieć, przynieśliby mi zamiast tego ręczny mikser. Albo formy do pieczenia Bundt. Albo formę do muffinów.
- Forma do muffinów? - zaintrygowana Aria spojrzała na niego.
Xavier uśmiechnął się z zakłopotaniem.
- Bardzo interesowało mnie kucharzenie. - wdepnął hamulce przed przejściem dla pieszych, czekając, aż przejdzie grupka małych dzieci. - Pomagało mi się uspokoić. Szczególnie dobry byłem w robieniu bez. To było zanim odkryłem sztukę. W mojej szkole byłem jedynym chłopakiem na zajęciach z gospodarstwa domowego. Właściwie, to właśnie stąd wziął mój nick z Match.com - Wolfgang. W liceum miałem obsesję na punkcie Wolfganga Puck'a. Miał w LA restaurację, „Spago”, i któregoś razu przejechałem z Seattle, gdzie chodziłem do szkoły, sądząc, że mogę tam tak po prostu wejść, bez rezerwacji. - przewrócił oczami. - Ostatecznie jadłem w Arby's.
Aria spojrzała na niego, rejestrując jego poważny wyraz twarzy.
- Ale z ciebie panienka.
- Wiem. - Xavier przechylił głowę. - W liceum nie byłem szczególnie popularny. Nikt mnie tak naprawdę nie rozumiał.
- Też kiedyś byłam niepopularna. - Aria przesunęła palcami po długim, czarnym kucyku.
- Ty? - Xavier zamachał dłonią. - Nie może być.
- Naprawdę. - powiedziała cicho Aria. - Nikt mnie w ogóle nie rozumiał.
Rozsiadła się wygodnie pogrążona w myślach. Zawsze bardzo starała się nie rozmyślać o samotnych, pozbawionych przyjaciół latach, zanim zaprzyjaźniła się z Ali, ale wczoraj, patrząc na jej czarno-białe zdjęcie, to z dnia ogłoszenia początku Kapsuły Czasu, na wolność wyrwało się mnóstwo wspomnień.
Gdy Aria była w czwartej klasie każdy z jej klasy z kimś się przyjaźnił. A na piątym roku wszystko nagle… zmieniło się. Dosłownie z dnia na dzień pojawiły się zżyte kliki, i nagle wszyscy znali swoje miejsce. To było jak zabawa w krzesełka do wynajęcia: po zatrzymaniu muzyki wszyscy z łatwością odnajdywali swoje miejsca, podczas gdy Aria wciąż krążyła wokół.
Aria próbowała znaleźć grupę przyjaciół. Któregoś tygodnia ubierała się na czarno i w martensy, i wałęsała się przy chuliganach, którzy kradli w Wawie i dzielili się papierosami za ślizgawką w kształcie smoka przed lekcjami. Ale nie miała z nimi nic wspólnego. Wszyscy gardzili czytaniem, nawet takich fajnych, jak „Narnia”. Innego tygodnia wykopała z szafy falbaniaste, gustowne łaszki i usiłowała dołączyć do ugrzecznionych dziewczyn, które uwielbiały Hello Kitty i uważały, że chłopcy są obrzydliwi. Ale z nich były takie histeryczki. Jedna z dziewczyn płakała przez trzy godziny, bo podczas przerwy przypadkiem zdeptała biedronkę. Aria nie pasowała do żadnej grupy, więc w końcu przestała próbować. Mnóstwo czasu spędzała sama, ignorując innych tak dobrze, jak mogła.
To znaczy wszystkich, oprócz Ali. Jasne, Ali była Typową Dziewczyną z Rosewood, ale było w niej coś, co Arię fascynowało. Tamtego dnia, gdy Ali wyszła ze szkoły i oświadczyła, że wygra Kapsułę Czasu, Aria nie potrafiła się powstrzymać, by nie naszkicować pięknej twarzyczki Ali w kształcie serca i jej oszałamiającego uśmiechu. Zazdrościła Ali swobody zachowania przy chłopcach - nawet starszych, takich jak Ian. Ale tym, co Arii najbardziej podobało się w Ali był boski, wrażliwy, starszy brat.
Gdy Jason podszedł dumnym krokiem do Iana i powiedział, by zostawił Ali w spokoju, Aria była nim już kompletnie, niepohamowanie i bardzo boleśnie zauroczona. Tygodniami, gdy miała wolną godzinę, zakradała się do licealnej biblioteki, by obserwować, jak uczy się niemieckiego. Ukrywała się za drzewem na punkcie widokowym na boisko piłki nożnej, i podglądała, jego ćwiczenia rozciągające przy bramce. Czasami przeglądała stare księgi pamiątkowe, żeby dowiedzieć się wszystkiego, co tylko mogła o Jasonie. Była to jedna z niewielu okazji, gdy Aria cieszyła się, że nie ma żadnych przyjaciółek. W spokoju napawała się swoim nieodwzajemnionym uczuciem, i nie musiała nikomu się tłumaczyć.
Zaraz po ogłoszeniu Kapsuły Czasu, Aria wsunęła do swojego tornistra kopię „Rzeźni numer Pięć” Byrona z autografem - w starych księgach pamiątkowych wyczytała między innymi, jak bardzo Jason uwielbia Kurta Vonneguta. Serce waliło jej jak młot, gdy czekała, aż Jason wyłoni się z Dziennikarskiej Stodoły po zajęciach z Podstaw Pisania Artykułów. Gdy go zobaczyła, sięgnęła do torby po książkę, z nadzieją, że mu ją pokaże, gdy będzie przechodził. Gdyby dowiedział się, że Aria też lubi Vonneguta, może by zrozumiał, że są bratnimi duszami.
Ale w ostatniej chwili przed Arią pojawiła się pani Wagner, szkolna sekretarka, i chwyciła Jasona za ramię. W biurze czekał na niego ważny telefon.
- Od dziewczyny. - tłumaczyła pani Wagner. Twarz Jasona spochmurniała. W drodze powrotnej otarł się o Arię, ale nawet na nią nie spojrzał. Zawstydzona Aria wrzuciła książkę z powrotem do torby. Dziewczyna od telefonu była pewnie oszałamiającą pięknością w wieku Jasona, podczas gdy ona sama była tylko dziwadłem z szóstej klasy. Następnego dnia Aria, Emily, Spencer i Hanna pojawiły się o tej samej porze na tylnym podwórku przy domu Ali. Najwyraźniej miały taką samą nadzieję i plan: zwinąć flagę Kapsuły Czasu Ali. W tamtej chwili Arii aż tak bardzo na tym nie zależało - chciała kolejnej okazji, by zobaczyć Jasona. Wtedy o tym nie wiedziała, ale niewiele brakowało, by jej marzenie się spełniło. Xavier wcisnął hamulec starego BMW przywracając Arię do rzeczywistości. Byli na miejscu parkingowym przed wejściem do Rosewood Day.
- Wciąż czuję, że ludzie mnie nie rozumieją. - doszła do wniosku Aria wpatrując się w okazały ceglany budynek szkoły przed nimi. - Nawet teraz.
- Cóż, może to dlatego, że jesteś artystką. - powiedział łagodnie Xavier. - Artyści nigdy nie czują się rozumiani. Ale to czyni cię wyjątkową osobą.
Aria przesunęła palcami po torbie z futra jaka.
- Dzięki. - powiedziała. Naprawdę doceniała jego słowa. I dodała ze złośliwym uśmieszkiem. - Wolfgang.
Xavier skrzywił się.
- Na razie. - pomachał do niej i odjechał.
Aria patrzyła, jak jego BMW kluczy po długim podjeździe i wyjeżdża na ulicę. Wtem, w pobliżu ucha, usłyszała coś, co brzmiało jak chichot. Okręciła się, by się zorientować skąd dochodzi, ale nikt na nią nie patrzył. Szkolny parking był napakowany dzieciakami. Devon Arliss I Mason Byers usiłowali wepchnąć się nawzajem w kupę błota i rozmokłego śniegu. Scott Chin, fotograf księgi pamiątkowej, wycelował swój aparat w wysokie, powykręcane nagie gałęzie drzew, a za nim Jenna Cavanaugh i jej pies-przewodnik stali na śliskim chodniku. Jenna trzymała głowę wysoko, jej blada cera lśniła, a ciemne włosy rozkładały się półkoliście na czerwonym wełnianym trenczu. Gdyby nie biała laska i pies, Jenna byłaby cudną Typową z Rosewood.
Jenna zatrzymała się kilka jardów od Arii, wydawało się patrzy prosto na nią.
Aria zatrzymała się na chwilę.
- Cześć, Jenna. - zawołała cicho.
Jenna przekrzywiła głowę - nie dosłyszała, i na pewno nie widziała - zanim podciągnęła psa za obrożę i poszła dalej chodnikiem do szkoły.
Na ramionach i nogach Arii zaczęła się pojawiać gęsia skórka, i lodowaty dreszcz przeszył ją od stóp do głów. Chociaż na dworze było zimno, Aria była raczej pewna, że nic z tego nie było to reakcją na warunki pogodowe.
Szyfrogram w szaradziarstwie - rodzaj zadania, w którym z wszystkich liter wyrazów pomocniczych, przeniesionych do specjalnej kratownicy, powstaje rozwiązanie.
Wii (wym. jak ang. we; IPA: [wiː]) - konsola gier wideo zaprojektowana i produkowana przez japońską firmę Nintendo. Początkowo znana pod nazwą Revolution jest następczynią Nintendo GameCube. Konsola posiada bezprzewodowy kontroler - pilot Wii, który może być używany jako urządzenie wskazujące i może wykrywać ruch w trzech wymiarach. Ważnym elementem konsoli jest również usługa WiiConnect24, która pozwala na otrzymywanie wiadomości i uaktualnień za pośrednictwem Internetu jednocześnie zużywając bardzo małą ilość energii elektrycznej.
Sitar - tradycyjny indyjsko-perski instrument muzyczny
Bouclé (fr. kręcony, kędzierzawy; pętelka) to 1) przędza pętelkowa, ozdobnie skręcona przędza z pętelkami lub węzełkami, lub 2) teksturowana tkanina z takiej przędzy, lub ze wstawkami z takiej przędzy
Wolfgang Johannes Puck (ur. 1949) - austriacki restaurator, biznesmen i - okazjonalnie - aktor. Jego restauracje, usługi kateringowe, książki kucharskie i licencjonowane produkty są zarządzane przez Wolfgang Puck Company. Nazywany Najlepszym Szefem Kuchni na Świecie
Arby's - sieć fast-food'ów w St. Zjednoczonych i Kanadzie
Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność
4