ROZDZIAŁ 5
Zmiana warty
W poniedziałek w porze lunchu Hanna kroczyła spacerowym krokiem w stronę sali, gdzie miała zajęcia z tkactwa. Zaczynanie nowego semestru z absolutnie bezkonkurencyjnym wyglądem nie przypominało niczego innego. W trakcie przerwy zimowej schudła pięć funtów, a jej kasztanowe włosy lśniły dzięki intensywnie odżywiającemu zabiegowi ylang-ylang, za który zapłaciła kartą kredytową ojca, otrzymaną na awaryjne wydatki. Grupka chłopców w swetrach hokejowej drużyny Rosewood Day oparła się o szafki i pożerała wzrokiem, gdy ich mijała. Jeden z nich nawet zagwizdał.
Zgadza się, uśmiechnęłą się złośliwie Hanna, żartobliwie im salutując. Wciąż potrafiła przyciągać uwagę.
Oczywiście, było kilka chwil, kiedy nie do końca czuła, że wróciła do swojego fantastycznego dominium. Na przykład teraz: to w trakcie szkolnego lunchu był czas by widzieć innych i być widzianym, ale Hanna nie była pewna, gdzie powinna iść. Sądziła, że będzie jeść z Lucasem, ale był na treningu-debacie. Kiedyś wraz z Moną wysiadywały w „Steam” sącząc napoje Americanos i krytykując buty i torebki wszystkich wokół. Potem, gdy już wsunęły jogurty Splenda i Smart Water, zajmowały najlepsze miejsca przed lustrami w skrzydle angielskiego, by lekkimi muśnięciami poprawić makijaż. Ale dzisiaj obu tych miejsc unikała. Samotne siedzenie przy stoliku było zbyt rozpaczliwe, a jej makijaż tak naprawdę nie wymagał poprawek.
Westchnęła zazdrośnie zerkając na grupkę radosnych dziewczyn w drodze do kafejki, żałując, że nie może spędzić z nimi choć kilku minut. Ale gdy przyjaźniła się z Moną to zawsze stanowiło problem - nie było miejsca dla nikogo innego. Teraz Hanna nie mogła pozbyć się dręczącego uczucia, że cała szkoła uznała ją za Dziewczynę, Którą Usiłowała Zabić Jej Najlepsza Przyjaciółka.
- Hanna! - rozległ się głos. - Hej!
Hanna zatrzymała się i zmrużonymi oczami spojrzała na wysoką, machającą do niej postać stojącą dalej na korytarzu. Jej usta wypełniła gorycz. Kate.
Widok Kate w granatowym szkolnym blezerze i plisowanej spódniczce wywołał u niej przemożne obrzydzenie. Miała ochotę pobiec w drugą stronę, ale Kate zbliżyła się do niej w zawrotnym tempie, umiejętnie brnąc w botkach na trzycalowych obcasach. Twarz miała równie szczerą i radosną, co postać z kreskówki Disney'a, a jej oddech pachniał, jakby zjadła jakieś osiem odświeżających oddech listków Listerine.
- Wszędzię cię szukałam!
- Uhm. - burknęła Hanna rozglądając się za osobą, która mogłaby im przerwać. Wystarczyłby ten mądrala, Mike'a Montgomery, albo nawet pruderyjny, ślubujący dziewictwo były chłopak, Sean Ackard. Ale na korytarzu byli jedynie członkowie szkolnego chóru madrygalnego, którzy właśnie na poczekaniu zaczęli śpiewać chorał Gregoriański. Świry. Nagle kątem oka dostrzegła wyłaniającą się zza rogu wysoką, piękną dziewczynę o kruczoczarnych włosach w ogromnych przeciwsłonecznych okularach Gucci i z psem przewodnikiem rasy golden retriever przy boku.
Jenna Cavanaugh.
Hannę przeszył dreszcz. Tylu rzeczy wcześniej nie wiedziała o Jennie. Przyjaźniła się ona z Moną, która wybrała się do niej z wizytą tej nocy, kiedy Jenna została oślepiona petardą. To oznaczało, że przez cały ten czas, kiedy Mona przyjaźniła się z Hanną, wiedziała o tej strasznej krzywdzie, którą przypadkiem wyrządziły Jennie. To było wręcz niewyobrażalne. Mona tyle godzin spędziła w domu Hanny, razem wyjeżdżały na Karaiby podczas wiosennej przerwy, razem chodziły na zakupy i do spa… i Hannie ani razu nie zaświtało w głowie podejrzenie, że petarda poparzyła także Monę.
- Co robisz w porze lunchu? - szczebiot Kate sprawił, że Hanna aż podskoczyła. - To dobra pora na wycieczkę?
Hanna ruszyła.
- Jestem zajęta. - powiedziała wyniośle. Chrzanić ojca i jego wykład „traktuj Kate jak rodzinę”. - Idź do sekretariatu i powiedz, że się zgubiłaś. Na pewno narysują ci mapkę.
Z tymi słowami próbowała wyminąć Kate, ale ta się jej trzymała. W nos uderzyła ją dobiegająca od Kate intensywna woń żelu pod prysznic o zapachu brzoskwinii. Sztuczny, i Hanna stwierdziła, że należy do jej najmniej ulubionych zapachów na świecie.
- A może kawa? - odparła stanowczo Kate. - Ja stawiam.
Hanna zmarszczyła brwi. Kate chyba była idiotką, jeśli sądziła, że z taką łatwością przekona ją do siebie wazeliniarstwem. Kiedy na początku ósmej klasy zaprzyjaźniła się z Moną, ta zdobyła jej przychylność lizusostwem - i wiadomo czym to się skończyło. Choć wyraz twarzy Kate był irytująco przyjazny, oczywiste było, że odmowy nie zaakceptuje. Do Hanny coś dotarło: jeśli znowu będzie wredna, Kate może znowu ją urządzić jak w „Le Bec-Fin”.
- No dobrze. - Hanna westchnęła poirytowana i odrzuciła włosy za ramię.
Wróciły do znajdującej się niedaleko kafejki „Steam”. Wieża odtwarzała „Panic at the Disco”, oba ekspresy do kawy pracowały pełną parą, a przy stolikach krążyli uczniowie. W rogu trwało spotkanie kółka teatralnego, rozmawiali o trwających przesłuchaniach do „Hamleta”. Hanna słyszała, że teraz, gdy Spencer Hastings została wyłączona ze sztuki, szansę na rolę Ofelii miała utalentowana drugoklasistka, Nora. Kilka młodszych dziewczyn gapiło się na starą ulotkę dotyczącą Stalkera z Rosewood, który nie pojawił się, odkąd sprawa „A” się zakończyła - policja uznała, że była nim najprawdopodobniej Mona. Grupa piłkarzy pochylała się nad konsolą komputera. Hanna myślała, że wpatrują się płonącym wzrokiem w jej plecy, ale kiedy się odwróciła, żeby im pomachać, okazało się, że wcale na nią nie patrzą. Wzrok wbijali w Kate: śliczną, chudą, o okrągłej pupie i w staniku w rozmiarze C.
Kiedy ustawiły się w kolejce, a Kate studiowała tablicę z menu, Hanna dosłyszała dochodzące z drugiej strony sali szepty. Okręciła się. Wpatrywały się w nią Naomi Ziegler i Riley Wolfe - jej najdawniejsze, najwredniejsze rywalki - siedzące przy dużym, drewnianym, cztero-osobowym stoliku, który kiedyś był ulubionym miejscem Hanny i Mony.
- Cześć, Hanna. - zadrwiła Naomi i pomachała. Podczas przerwy dorobiła się krótszej, bardziej potarganej fryzury. Stylem przypominała Agyness Deyn, ale firmowa fryzura supermodelki sprawiała, że Naomi wyglądała jakby miała ptasi móżdżek.
Riley Wolfe, z miedzianymi włosami zwiniętymi w ciasny koczek w stylu baletnicy, też do niej pomachała. Jej wzrok od razu skupił się na bliźnie w kształcie litery Z na podbródku Hanny.
Wszystko we wnętrzu Hanny aż się przewróciło, ale oparła się pokusie zasłonięcia blizny dłońmi. Żadna ilość podkładu czy mego-kosztownych zabiegów laserowych nie potrafiła sprawić, żeby szrama znikła do końca.
Kate podążyła za wzrokiem Hanny.
- Och! Z tą blondynką mam francuski. Wydaje się super miła. To twoje przyjaciółki?
Zanim Hanna zdołała odpowiedzieć: „Absolutnie nie”, Naomi już machała do Kate i pozdrawiała ją bezgłośnie. Kate gwałtownie ruszyła w stronę ich stolika. Hanna pozostała kilka kroków za nią, udając zainteresowanie tablicą z menu „Steam”, choć znała je na pamięć. Przecież nie obchodziło jej, co Naomi i Riley powiedzą Kate. Przecież nie miały znaczenia.
- Jesteś nowa, prawda? - zapytała Naomi Kate, gdy ta podeszła.
- Aha. - odparła z szerokim uśmiechem Kate. - Kate Randall. Jestem przyrodnią siostrą Hanny. Znaczy przyszłą przyrodnią siostrą. Właśnie przeprowadziłam się tu z Annapolis.
- Nie wiedziałyśmy, że Hanna ma przyszłą przyrodnią siostrę! - wyszczerzona Naomi przypominała Hannie upiorne straszyło.
- Ale ma. - Kate dramatycznym gestem rozłożyła ręcę. - Moi.
- Cudowne botki. - wskazała Riley. - Czy to Marc Jacobs?
- I to klasyczny. - przyznała Kate. - Kupiłam je w Paryżu.
Och, jestem taka wyjątkowa, byłam w Paryżu, przedrzeźniała ją w wyobraźni Hanna.
- Mason Byers o ciebie pytał. - Riley rzuciła Kate filuterne spojrzenie.
- Który to Mason? - oczy Kate zalśniły.
- Jest bardzo przystojny. - powiedziała Naomi. - Przysiądziesz się? - obróciła się i zwinęła krzesło od stolika, przy którym siedziały dziewczyny z orkiestry, zrzucając przy okazji niedbale plecak jednej z nich na podłogę.
Kate zerknęła przez ramię na Hannę, unosząc pytająco brew. Hanna zrobiła duży krok do tyłu, zdecydowanie potrząsając głową.
Riley zacisnęła lśniące usta.
- Jesteś za dobra, żeby z nami siedzieć, Hanna? - jej głos ociekał sarkazmem. - Czy może teraz, kiedy nie ma Mony, jesteś na diecie „bez-przyjaznej”?
- Może jest na „przyjaznym-przeczyszczaniu”. - zasugerowała Naomi znacząco szturchając Riley.
Kate zerknęła na Hannę, i wróciła spojrzeniem do Naomi i Riley. Wyglądała, jakby nie mogła zdecydować: roześmiać się czy nie. Hannę ścisnęło w piersi, jakby jej stanik nagle skurczył się o trzy rozmiary. Starając się jak najlepiej je zignorować okręciła się na pięcie, odrzuciła do tyłu włosy i dumnie wkroczyła na zatłoczony korytarz.
Ale gdy była już bezpieczna wśród tłumu wylewającego się z kafejki, jej opanowanie prysło. Dieta „bez-przyjazna”. Przyjazne-przeczyszczanie. Można się było spodziewać, że Kate natychmiast zwiąże się ze zdzirami, których Hanna najbardziej nienawidzi. Pewnie teraz Naomi i Riley opowiadają Kate, jak „A” zmusił Hannę do wyznania jej problemiku z obżarstwem i wymuszonymi wymiotami oraz że Sean Ackard odmówił, kiedy zaproponowała mu seks na imprezie Noela Kahna. Hanna potrafiła sobie doskonale wyobrazić, jak w reakcji Kate ze śmiechem odrzuca do tyłu głowę, i wszystkie natychmiast zostają najlepszymi psiapsiółkami.
Hanna z wściekłością przebijała się łokciemi przez powolnych pierwszoroczniaków z powrotem do klasy tkactwa. Chociaż powinna teraz nią pogardzać, Hanna oddałaby w tej chwili wszystko, żeby Mona przy niej była. Kilka miesięcy temu, kiedy Naomi i Riley natrząsały się z wymiotowania Hanny, Mona szybko wkroczyła, zdusiła plotkę i przypomniała im, kto naprawdę rządzi w Rosewood Day. To było piękne.
Niestety, dzisiaj żadna przyjaciółka nie pomściła Hanny. I może już żadna nigdy tego nie zrobi.
Smart Water - napój energetyczny
Madrygał wokalna forma muzyczna - jest to utwór wokalny wielogłosowy zwykle poruszający treści o tematyce świeckiej. Popularny w okresie XIV-XVI wieku. Charakterystyczne dla madrygału jest to, iż reprezentuje on formę całkowicie przeimitowaną - co oznacza, że tekst poetycki determinuje strukturę muzyczną. Najchętniej stosowane przy madrygałach teksty to: sonet, canzona, hymn, oda, oktawa. Akompaniament do części wokalnej madrygałów grany był najczęściej na klawesynie. Madrygał to także gatunek poezji lirycznej ukształtowany we Włoszech w XIV w., później krótka pieśń miłosna.
Chorał gregoriański - tradycyjny, jednogłosowy śpiew liturgiczny chrześcijaństwa zachodniego. Tradycyjnie śpiewały go chóry mężczyzn i chłopców w kościołach, a także kobiety i mężczyźni ze zgromadzeń zakonnych w kaplicach. Jest to muzyka rytu rzymskiego, wykonywana podczas Mszyoraz godzin kanonicznych (łac. oficjum) w klasztorach. Chociaż wykonywanie chorału gregoriańskiego nie jest już obowiązkowe, Kościół Rzymskokatolicki nadal oficjalnie uznaje go za muzykę najbardziej odpowiednią dla kultu religijnego. W XX wieku chorał gregoriański powrócił do łask zarówno w środowisku muzykologów, jak i ludzi świeckich.
Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność
1