ROZDZIAŁ 25
Prawda ujawniona w łazience
Gdy tylko Emily i Isaac podjechali w sobotni wieczór na owalny podjazd przed domem Hastings'ów, do drzwiczek auta podbiegł parkingowy i poprosił o ich dokumenty.
- Chcemy mieć rejestr wszystkich obecnych osób. - powiedział. Emily zauważyła broń przy jego pasku.
Isaac zerknął najpierw na broń, potem na Emily. Dotknął jej dłoni.
- Nie martw się. Ian dzisiaj jest już pewnie po drugiej stronie świata.
Emily z trudem powstrzymała drgnięcie. Iana nie było już cały dzień. Emily powiedziała Isaacowi, że była jedną z przyjaciółek Ali i brała udział we wczorajszym procesie, nie wspomniała jednak, oczywiście, że otrzymuje kolejne groźby od Nowego „A” - i że jest przekonana, że jest nim Ian. Niestety, Emily miała całkiem solidne podstawy, by podejrzewać, że Ian nie jest teraz po drugiej stronie świata, tylko nadal w Rosewood, i węszy w poszukiwaniu jakiegoś wielkiego sekretu, który według niego ukrywa policja.
Emily była częściowo wściekła na Spencer za to, że wcześniej nie wspomniała o tajemniczej wizycie Iana. Równocześnie rozumiała, dlaczego tak postąpiła. Spencer pokazała im przysłaną przez Iana po jego wizycie wiadomość, w której groził Spencer cierpieniem, jeśli komukolwiek o niej powie. Zresztą, sama Emily nie wspomniała zbyt wiele o własnym sms-ie od „A”, tym z groźbą, że Isaac się dowie, jeśli ona powie o „A”. Wyglądało na to, że Ian jest równie przebiegły, co Mona, i doskonale wie, jak zmusić je do milczenia.
Mimo to, zaraz po tym, jak Spencer wyznała prawdę, dziewczyny próbowały złapać jakiegoś gliniarza i powiedzieć, co się wydarzyło, ale cały posterunek ruszył już na obławę za Ianem. Rodzice Spencer zastanawiali się, czy nie lepiej wstrzymać się z dzisiejszą zbiórką, ale ostatecznie postanowili być bardzo, bardzo ostrożni. Spencer poprzedniego wieczoru zadzwoniła do Emily i pozostałych przyjaciółek, i błagała, żeby przyszły i mogły się wzajemnie wspierać duchowo.
Emily obciągnęła skraj sukienki pożyczonej od Carolyn i wysiadła z Volvo. Dom Spencer był oświetlony jak urodzinowy tort. Od frontu i pośrodku parkowały radiowozy Wildena, a kilku kolejnych parkingowych kierowało ruchem. Gdy Isaac brał ją za rękę, Emily zauważyła wysiadającego z samochodu za nimi Setha Cardiffa, przyjaciela jej byłego chłopaka. Stężała, zdenerwowana, i chwyciła Isaaca pod ramię.
- Tędy. - ponaglała pchając go mniej więcej w stronę chodnika przed domem. Zobaczyła stojącego na ganku Erica Kahna. Jeśli tam był Eric, to w pobliżu bez wątpienia był też Noel.
- Uch, zaczekaj. - wciągnęła Isaaca w cień obok wielkiego ośnieżonego krzewu i udała, że szuka czegoś w srebrnej kopertówce. Wiatr potrząsnął gałęziami dużego iglaka obok nich. Emily zaczęła się nagle zastanawiać, czy nie zachowuje się jak wariatka. Oto stoi w ciemności, gdy na wolności grasuje szalony morderca.
Isaac roześmiał się z zakłopotaniem.
- Coś się stało? Ukrywasz się przed kimś?
- Oczywiście, że nie. - skłamała Emily. Eric Kahn wrócił w końcu do środka. Emily wyprostowała się i ruszyła dalej ścieżką. Głęboko odetchnęła i otworzyła drzwi wejściowe. Z wnętrza buchnęło jasne światło. No to jazda.
W rogu usadowił się kwartet smyczkowy grający misternego menueta. Kobiety w jedwabnych i wyszywanych cekinami sukniach śmiały się wraz z mężczyznami w eleganckich, ciemnych garniturach. Obok Emily i Isaaca przemknęła kelnerka z wielką tacą z kieliszkami szampana. Isaac pochwycił dwa i wręczył jeden Emily. Dziewczyna zanurzyła usta, starając się nie przełykać.
- Emily. - stanęła przed nią Spencer w krótkiej czarnej sukience z piórami wokół brzegu i niewiarygodnie wysokich szpilkach z paskiem. Opuściła oczy na dłoń Isaaca, wciąż otaczającą rękę Emily. Nad jej brwiami pojawiła się zmarszczka.
- Hm, Isaac, poznaj Spencer. To jej rodzice to urządzają. - wyjaśniła szybko Emily, powoli wycofując dłoń z uścisku. - Spencer, to Isaac. - chciała dodać mój chłopak, ale w pobliżu było zdecydowanie zbyt wiele osób.
- Rick Colbert, który organizuje dzisiejszy catering, to mój tata. - wyjaśnił Isaac wyciągając dłoń do Spencer. - Poznałaś go?
- Nie zajmowałam się żadnymi ustaleniami. - powiedziała Spencer kwaśno. Ponownie zwróciła się do Emily. - Wilden przekazał ci zasady? Nie możemy wychodzić na zewnątrz. Jak ktoś chce pójść do samochodu, ma mu powiedzieć, a on go przyprowadzi. A jak będziesz chciała wracać do domu, odeskortuje cię.
- Łał. - Isaac przeczesał włosy. - Traktujecie to bardzo poważnie.
- Bo to jest poważna sprawa. - warknęła Spencer.
Gdy zaczęła się odwracać, Emily złapała ją za ramię. Chciała zapytać, czy Spencer, zgodnie z obietnicą, wspomniała Wildenowi o wizycie Iana. Ale Spencer strząsnęła jej dłoń.
- Nie mogę teraz rozmawiać. - powiedziała gwałtownie i zniknęła w tłumie.
Isaac zakołysał się na piętach.
- Cóż, bardzo życzliwa z niej osoba. - rozejrzał się po pomieszczeniu, po bezcennych orientalnych dywanach w przestronnym holu, rzeźbionych w kamieniu elementach ścian, portretach przodków Hastings'ów wypełniających galerię. - A więc tak mieszkają dzieciaki z twojej szkoły, hę?
- Nie wszyscy. - skorygowała Emily.
Isaac podszedł do szafki i przesunął dłońmi po bogato zdobionym serwisie do herbaty Sèvres. Emily miała ochotę go stamtąd odciągnąć - Spencer zawsze powtarzała Emily i reszcie, że należał kiedyś do Napoleona - ale nie chciała, żeby uznał, że go gani.
- Założę się, że mieszkasz w większym miejscu. - drażnił się z nią Isaac. - W posiadłości z dziewiętnastoma pokojami i owalnym krytym basenem.
- Błąd. - Emily lekko go stuknęła go pięścią. - Są dwa baseny: jeden dla mnie, drugi dla mojej siostry. Nie lubię się dzielić.
- A kiedy zobaczę ten twój przewspaniały dom? - Isaac ujął dłonie Emily i nimi zakołysał. - W końcu ja cię do swojego dopuściłem. I do mojej mamy. A propos, sorry za to.
- Proszę. - gdy Emily przyjechała dzisiaj po Isaaca pod jego dom, jego matka zaczęła ich obskakiwać, robić zdjęcia i oferować Emily domowej roboty ciasteczka. Pani Colbert przypominała Emily jej własną matkę. Obie zbierały figurki Hummela i nosiły drewniaki Crocks z pianki w tym samym bladym odcieniu błękitu. Pewnie mogłyby zostać najlepszymi przyjaciółkami. - Uważam, że była urocza. - powiedziała Emily. - Tak, jak ty.
Isaac zarumienił się i przyciągnął ją do siebie. Emily zachichotała, zachwycona, że czuje jego przyciśnięte do swojego ciało w wymyślnym garniturze, nawet jeśli był pożyczony od jego taty. Pachniał sandałowcem i cynamonową gumą do żucia, a ona poczuła nieoczekiwaną naglącą ochotę, żeby pocałować go na oczach wszystkich.
Wtem usłyszała za nimi parsknięcie. Noel Kahn i James Freed wałęsali się przy łukowatym wejściu do salonu. Obaj mieli na sobie kosztowne czarne garnitury, czerwono-niebieskie prążkowane szkolne krawaty luźno zawiązane wokół szyi.
- Emily Fields! - zapiał James. Przesunął spojrzeniem od stóp do głów Isaaca, na jego twarzy pojawiło się zakłopotanie. Pewnie w pierwszej chwili wziął Isaaca za babochłopa w smokingu.
- Cześć, Emily. - powiedział Noel typowym dla siebie leniwym na wpół surferskim, wpół wyniosłym tonem, także nie odrywał oczu od Isaaca. - Widzę, że przyprowadziłaś przyjaciela. A może to randka?
Emily zrobiła mały krok wstecz. Noel i James oblizali się jak drapieżne wilki. Obaj bez wątpienia gwałtownie przeglądali w myślach listę wrednych komentarzy, które mogliby zaraz wygłosić - Dzisiaj szlajasz się z chłopakiem? Uważaj, koleś, Emily to perwers! Może cię zaciągnąć do jakiegoś lesbijskiego klubu ze striptizem! Im dłużej milczeli, tym bardziej było pewne, że zaraz powiedzą coś potwornego.
- Muszę… - wyjąkała Emily. Okręciła się na pięcie i prawie wpadła na dyrektora Appletone'a i panią Hastings, którzy sączyli koktajle. Prawie na oślep przeszła przez hol potykając się, chciała jak najbardziej oddalić się od Noela i Jamesa.
- Emily? - zawołał za nią Isaac. Wciąż szła naprzód. Tuż przed nią były ciężkie drzwi biblioteki. Emily szybkim szarpnięciem otworzyła je i dała nura do środka, ciężko oddychając.
We wnętrzu biblioteki było ciepło, zapach był mieszanką starych książek i drogich skórzanych butów. Początkowo wzrok Emily się zamglił, po chwili wrócił do normy. Jej żołądek ścisnął się w absolutnym przerażeniu. Pokój był przepełniony dzieciakami z Rosewood Day. Długie nogi Naomi Ziegler zwisały przez podłokietnik jednego ze skórzanych foteli, a przyszła przyrodnia siostra Hanny, Kate, usadowiła się w pozie królowej na szezlongu. Mason Byers wraz z kilkoma innymi chłopcami z drużyny lacrosse'a kręcili się przy regale na książki, bez wątpienia spoglądając pożądliwym wzrokiem na albumy ojca Spencer z mało znanymi francuskimi zdjęciami, zawierającymi w większości łagodnie pornograficzne kobiece akty. Mike Montgomery i ładna brunetka pili ze wspólnego kieliszka wino, a Jenny Kestler i Kirsten Cullen małymi kąskami jadły chrupiący chleb i serowe koreczki.
Wszyscy odwrócili się, by spojrzeć na Emily. A gdy za nią do pokoju wpadł Isaac i położył na jej nagim ramieniu dłoń, zaczęli się napawać również jego widokiem.
Zupełnie jakby klątwa zawiesiła Emily w stanie zawieszenia. Sądziła, że poradzi sobie z rówieśnikami, ale oni wszyscy, naraz… wszyscy znali jej sekrety, wszyscy byli tam, gdy „A” puścił w obieg zdjęcie pocałunku jej i Mayi. To było zbyt wiele do zniesienia.
Nie była nawet w stanie spojrzeć Isaacowi w oczy, gdy odwróciła się i przepchnęła z powrotem do drzwi biblioteki. Pod ścianą wciąż tkwili Noel i James, przekazywali sobie z ręki do ręki butelkę Patrón.
- Wróciłaś! - zawołał radośnie Noel. - Co to za koleś z tobą? Nie mogłaś najpierw zaprosić mnie jeśli znowu grasz w naszej drużynie?
Emily zagryzła dolną wargę i spuściła głowę. Musiała się stąd wydostać. Musiała uciec. Ale nie mogła znaleźć Wildena, który mógłby odprowadzić ją do samochodu, a nie chciała wychodzić na zewnątrz samotnie. Wtem zobaczyła na prawo od kuchni damską toaletę. Drzwi były lekko uchylone, światło wyłączone. Emily popędziła do środka, ale gdy chciała zatrzasnąć drzwi, przeszkodziła jej czyjaś stopa.
Isaac wepchnął się do środka.
- Hej. - miał poirytowany głos. - Co się dzieje?
Emily cicho pisnęła i wcisnęła się kąt pomieszczenia, mocno otoczyła się ramionami. Pomieszczenie przeważało metrażem nad większością łazienek, był w niej kącik do siedzenia, ozdobne lustro i oddzielne pomieszczenie toalety. Pod ciężkim, mdłym zapachem jaśminowej świecy przy lustrze, można było wyczuć lekką woń wymiocin.
Isaac nie podążył za nią do rogu. Został przy drzwiach, sztywno wyprostowany i pełen rezerwy.
- Zachowujesz się trochę… wariacko. - powiedział.
Emily usadowiła się na brzoskwiniowym szezlongu i skubnęła maleńkie oczko w rajstopach, zbyt zdenerwowana, by zdobyć się na odpowiedź. We wnętrzu czuła bolesne uderzenia swoich sekretów.
- Wstydzisz się być ze mną widziana? - ciągnął Isaac. - Czy to dlatego, że powiedziałem Spencer, że mój tata załatwiał catering? Nie powinienem był tego mówić?
Emily przycisnęła dłonie do oczu. Nie potrafiła uwierzyć, że Isaac uważa się odpowiedzialny za jej dziwne zachowanie. Znowu. Uczucie lęku powoli osiadło na jej ramionach, jak okrycie. Nawet jeśli odwlecze tą katastrofę, będzie jeszcze jedna, i kolejna. I ostatecznie, na samym końcu, pozostanie „A”… Ian. A teraz, gdy Ian uciekł, był zdolny do wszystkiego. Gdy Maya pojawiła się w chińskiej restauracji, napisał: Niech to będzie ostrzeżenie. Emily robiła dokładnie to, o co chodziło Ianowi.
Chyba, że wszystko wyjaśni.
Emily, ze ściśniętym gardłem, uniosła wzrok na Isaaca. Musiała zrobić to szybko, jak odrywanie plastra od rany.
- Pamiętasz tamtą dziewczynę z „China Rose”? - wypaliła. Isaac z obojętnym spojrzeniem, wzruszył ramionami. Emily zaczerpnęła głęboko tchu. - My byłyśmy… parą.
Dalej poszło z prędkością błyskawicy. Opowieść o pocałunku z Ali w jej domku na drzewie w szóstej klasie. Jak w jednej chwili zakochała się w Mayi, odurzona jej bananową gumą. Emily wyjaśniła sprawę wiadomości od „A”, jak próbowała wybrać się na randkę z Toby'm Cavanaugh, żeby udowodnić sobie, że podobają się jej chłopcy, jak na zawodach pływackich przekazywano sobie z ręki do ręki zdjęcie z pocałunkiem jej i Mayi, jak cała szkoła się dowiedziała. Powiedziała Isaacowi o Tree Tops, anty-gejowskim programie, do udziału w którym zmusili ją rodzice, i że prawdziwym powodem jej wyjazdu do Iowa był fakt, że nie akceptowali jej orientacji seksualnej. Powiedziała też, że poznała tam dziewczynę, Tristę, i też się z nią całowała.
Gdy skończyła, zerknęła na Isaaca. Wydawał się pozieleniały, i postukiwał jedną stopą, miarowo i nerwowo… a może gniewnie.
Emily opuściła głowę.
- Zrozumiem, jeśli nigdy więcej się do mnie nie odezwiesz. Ale nie chciałam cię zranić - myślałam po prostu, że mnie znienawidzisz, gdybyś wiedział. Ale chociaż nie powiedziałam ci wszystkiego od razu, to, co mówiłam o uczuciach do ciebie, że chcę, żebyś był moim chłopakiem, że bardzo cię lubię - to prawda. Nie sądziłam, że to możliwe, żeby spodobał mi się chłopak, ale chyba tak się stało.
W pokoiku zapadła cisza. Wydawało się, że nawet przyjęcie się uspokoiło. Isaac przesunął dłońmi wzdłuż krawędzi krawata.
- Czyli czy to znaczy, że jesteś… bi? Co?
Emily zatopiła paznokcie w komfortowych, jedwabnych poduszkach szezlongu. Byłoby o wiele łatwiej, gdyby powiedziała, że jest hetero, i to, co zdarzyło się z Ali, Mayą i Tristą było tylko wprawiającymi w zakłopotanie pomyłkami. Ale wiedziała, że to nieprawda.
- Nie wiem, kim jestem. - odparła cicho Emily. - Chciałabym, ale nie wiem. Może po prostu lubię… ludzi. Może chodzi o osobę, niekoniecznie o to, jakiej jest płci.
Isaac spuścił oczy. Odetchnął cicho z przygnębieniem. Gdy Emily usłyszała, że się odwraca, rozpacz ścisnęła jej serce. Za chwilę Isaac przekręci klamkę, wyjdzie i zniknie na zawsze. Wyobraziła sobie jego matkę, stojącą w drzwiach, niecierpliwie wyczekującą opowieści o bajkowej randce. Gdy Isaac powie jej prawdę, będzie zdruzgotana. Emily jest kim? zapyta bez tchu.
- Hej. - gorący oddech połaskotał czubek jej głowy. Nad nią, z nieodgadnionym wyrazem twarzy majaczył Isaac. Bez słowa ją objął. - Już okay.
- C-co? - zapytała Emily z zapartym tchem.
- Już okay. - powtórzył cicho. - Akceptuję to. I akceptuję ciebie.
- Naprawdę? - Emily zamrugała niedowierzająco.
Isaac potrząsnął głową.
- Szczerze? Nawet trochę mi ulżyło. Myślałem, że to moja wina, że tak wariacko się zachowujesz. Albo dlatego, że już masz chłopaka.
Łzy wdzięczności napłynęły do oczu Emily.
- Raczej marne na to szanse. - rzuciła.
Isaac prychnął.
- Chyba faktycznie, co? - wziął Emily w ramiona i pocałował w bok głowy.
Wciąż się obejmowali, gdy Lani Iler, jedna z koleżanek Emily z drużyny, wetknęła głowę do łazienki, sądząc, że jest pusta.
- Ups. - powiedziała. Kiedy zobaczyła w łazience Emily obejmującą chłopaka, wytrzeszczyła oczy. Ale Emily już to nie obchodziło. Niech sobie patrzą, pomyślała. Niech Lanie wraca i wszystkim powie. Oficjalnie skończyła z ukrywaniem się.
Menuet - francuski taniec ludowy, który stał się z czasem tańcem dworskim, w metrum 3/4 i tempie umiarkowanym. Tańczony był parami i składał się z kilku figur. Największą popularność zdobył na dworze Ludwika XIV.
Patrón to marka luksusowych meksykańskich tequili, sprzedawanych w oryginalnych, numerowanych butelkach.
Pretty Little Liars - Wicked Nikczemność
6