JJV
nieprzychylne nowym prądom, skoro np. taki Kopernik otrzymał na Uniwersytecie Krakowskim w latach 1491 —1494 niezgorsze wykształcenie humanistyczne, Tegulaminy „wydziału artystów" z r. 1449 i 1475 obowiązywały profesorów retoryki i poetyki do wykładania Jęła syków, a w spisach wykładów spotykamy w~ostatniclf killcuńaSiu latach tego stulecia humanistyczne kursy Jana Bicia, Jakuba z Gostynina i Stanisława Szeligi.
I Wybitny astronom krakowski, Wojciech z Brudzewa.
ł opiekował się przybyłym w ostatnich latach tego wieku do Krakowa ^ęoetą. humanistycznym Cel lisem i nazy- ~ wał go w listach ,.synem swoim"- Nic brakło jednak naturalnie i oporów, które ostatecznie miały w XVI w. zwyciężyć.
''rHumanizm przybywał na uniwersytety z bojowym kultem poezji starożytnej. Cycerona uważano i w średniowieczu za największego imaffza J^ifoz^ a u nas Długosz, bardzo jeszcze ze średniowieczem zrośnięty, także uznawał go za wzór niedościgniony. Rasowi jednak humaniści, jeśli dostawali prawo wykładania na uniwersy-' tetach, zabierali się przede wszystkim do objaśniania poetów (nie darmo Kallimach przypisuje Grzegorzowi z Sanoka prelekcje na temat Bukolik Wergilego w Krakowie około r. 1434) — i zapowiadali, że będą uczyli pisać piękne wiersze. Poeta wedle miary humanistów — a to znaczy pocta-uczony fdocttjf pnettf) na wzór starożytnych — staje się w ich oczach przeciwstawieniem mistrza scholastycznęgOj pogrążonego w filozofii ary* sNjtclcsuwskiej wykładanej niechlujnym językicmwMa-wiano, że jeden poeta wart jest dziesięciu takich ,,*0-
t.
listów", a strona przeciwna odpłacała się oczywiście humanistom przykładną wzajemnością. Świetna^ huma-";«ty/-tt.-. >•..1'.'^ r,g EplStutttć obSCUrhrUTTl
virorum (Listy mężów ciemnych) zawierają na ten temat niesłychanie charakterystyczne wypowiedzi jednego z nich: „Jestem przekonany, że diabeł siedzi w tych poetach... Opowiadał mi jeden stary magister, że za jego czasów uniwersytet stał dobrae, bo w promieniu dwudziestu mil nie było ani jednego poety... Kiedy ktoś spowiadał się. że potajemnie słuchał u jakiegoś bakałarza wykładów z Wergilego, kapłan nakładał mu surową pokutę..." Jest to oczywiście obraz karykaturalny, ale — jak zwykle karykatura — dobrze uwydatnia pewne rysy. Niechęć starych profesorów do poezji i poetów stanie slę^nam zresztą zrozumialsza, jeśli przypomnimy sobie, że uwielbiana przez tych ostatnich poezja rzymska była w znacznej mierze poezją erotyczną (zwłaszcza cały Owidiusz i clegicy) a u humanistów za tcorytycznym podziwem szła łatwo i praik-tyka, którą szczepili także swoim uczniom.
fPrzy Uniwersytecie Krakowskim pierwsze ognisko tak pojętego „ruchu poetyckiego" powstało u samego schyłku )yV w. w związku z działalnością na tym terenie Kon rada Celt isj}. Przybył on do Krakowa już jako znanjTpoeta (uwieńczony w r. 1487 wawrzynem poetyckim przez cesarza Fryderyka III w Norymberdze), po ruchliwej młodości, którą spędził na różnych uniwersytetach niemieckich (Kolonia, Heidelberg. Er-furt i Roztok), ale także i we Włoszech (Rzym, Florencja, Ferrara, Wenecja). Podobno sprowadzić go