707
szlachetność powagi, dążność idealniejsza. Główną myślą, z której wychodzi Lukrecyjusz, jest następująca: Świat powstał przypadkiem z wiekuistych pierwiastków; Bogowie w powstaniu jego nie mają udziału, oni o niego, ani o ludzi się nie troszczą, jakoż po śmierci ani kary, ani nagrody spodziewać się od nich nie możemy. Dusza zmarłego, równie jak ciało, rozkłada się znowu w dawne pierwiastki. Szczęście i nieszczęście wypływają z własnej woli człowieka, którego tylko moc i wzniosłość umysłu stawia go wyżej nad przypadkową zmienność rzeczy tego świata. Ten szczyt prawdziwie moralny dość niemoralnego zkąd inąd systematu, służy poecie za najcelniejszą podstawę; do niej tej też ciągie wraca się z zapałem, w każdym razie wielkiego ducha godnym i wzbudzającym całą naszą część dla tak zacnej odwagi. Z napomknień poety o niesnaskach domowych, które nie pozwalały mu wykończyć swego utworu z zupełną swobodą umysłu, wnosić należy iż pracy swojej dokonywał wkrótce po spisku Katyliny i podczas pierwszego tryumwiratu. Wypadki te zaprawdę mogły napełniać obawą serca przyjaciół wolności; tem bardziej też godnym podziwu jest spokój, z jakim się zapatruje na całe ziemskie otoczenie. W epoce Augustowskiej starannie i z dokładnością naukową uprawiano poezyję dydaktyczną, wprawdzie po większej części w szacie zewnętrznej niezmiernie poprawnej, ale z talentem z daleka nawet nie wyrównającym muzie Lukrecyjusza i Wirgilego. O Georgikach tego ostatniego, mowa już była poprzednio. Wymieniani są z tego okresu Vulgius i Aemilius Macer, przyjaciel Wirgilego i Owidyjusza, podobno autor kilku suchych poematów
0 Ptakach (Ornithogonia), i o Ziołach (De virutibus herbarum); oraz młody Domicyjan, według innych Caesar Germanicus; wytworny tłómacz Arata (Ara-tea Phaenomena). Znany jest również Gratius Faliscus, towarzysz Owidyjusza, pierwszy Rzymianin, który systematycznie wierszem hexametrycznym obrobił sztukę łowiecką (Cygenetica), poemat w mniejszej już tylko części zachowany. Ale mistrzem całego rodzaju i w ogóle poezyi rzymskiej był Publius Ovidius Naso, ur. w Sulmonie w krainie Pelignów, w dzisiejszej prowincyi Abruzzo; roku -13 przed Chrystusem. Nie było drugiego poety rzymskiego z taką jak on obfitością poetyczną, ale talent jego był przeważnie, że tak nazwiemy, technicznym, jego łatwość wierszowania tak zadziwiająca, że (jak sam mówi) wszystkie jego wyrazy układały się w wiersze, przytem fantazy-ja tak ruchliwa, że każda myśl przedstawiała się jemu pod postacią obrazu, któremu najcudowniejszy nadawać umiał koloryt. To tłómaczy nam nadmiar
1 lubowanie się jego poezyi w jednym przedmiocie, jakąś rozwlekłość psującą nieraz najlepsze jego plany: bo jeżeli się nawet zdobywał częstokroć na wielkie kompozycyje, wykonanie ich bywało zawsze nierówne, przedmiotu żadnego dostatecznie nie zgłębiał, a nawet gdy to czynił, niepowściągniona fantazyia do nowych wiecznie igraszek wyrywała go wnet znowu na powierzchnię. Na głębokiej idealności zupełnie mu zbywało i jakkolwiek przejmowały go przedmioty, zdarzenia, myśli, wypowiedziawszy raz co miał na sercu, przechodził znowu do innych, częstokroć najróżnorodniejszych. To usprawiedliwia także, a przynajmniej tłómaczy zarzucaną częstokroć temu poecie lubieżną sprosność w dowcipach i obrazach. Wszystkie te zresztą niedostatki i wady, na równi z zaletami przyczyniły się do ogromnego rozgłosu, jaki pozyskał Owidyjusz już u sobie współczesnych, tak nadewrszystko żądnych zabawy. Ale i w późniejszej epoce niepospolicie był cenionym: grammatycy go kommentowali, uczyli podług niego retorowie, nowsi nawet filologowie tak przejęci byli urokiem jego poezyi, że ją wszelkiemi siłami starali się uchronić od potępienia surowszych
45*