237
Chciałam choćby jaki salon literacki widzióć. Wiedziałam, iż Florencya miewała niegdyś takie. Niedawno jeszcze wspominano
0 hrabinie Albano, wdowie po ostatnim Stuarcie, a tajemnćj później Alfierego małżonce. Sama uczona i miła, gromadziła u siebie uczonych, i przyjemne dawała literackie wieczory. Lecz ostatnie to już podobno tam były.
Teraz Florencya na dwa dzieli się światy: świat artystyczny
1 świat tańcujący. Pierwszy nie wychodzi z pracowni mistrzów lub medycejskiego muzeum, drugi ciągle śpiewa i tańcuje. W żadnym o literaturę się nie troszczą, i nie wysoko też ona stoi. Prócz urzędowej a bardzo obojętnej gazety, jedno tylko wychodzi pe-ryodyczne pismo, i to staraniem francuza Vieusseux, czytelnią Francuzką utrzymującego.
Tak to, nie poznawszy improwizatorów ani poetów, na drugi dzień poczynającego się roku 1845, opuściłam tę kunsztów i kwiatów stolicę.
Z kunsztami w jej pożegnałam się bramach, lecz kwiaty daleko mnie jeszcze za nie odprowadzały. Długi czas bowiem jedzie się między dwoma różanemi płotami, a nad ich wonnemi kwiaty, złote pomarańczowego drzewa wyglądały owoce.
Nietrzeba jednak ztąd wnosić, żeby droga z Florencji do Rzymu (bom do Rzymu pojechała), samemi była zasuta różami— bynajmniej.
Mówią że ta, co przez Arrezzo i Peruggi prowadzi, więcćj wdzięków przedstawia ; ta zaś którą ja obrałam, może mieć tylko tg zaletę, iż swą posępną surowością, iż widokiem miast, mgłą świetnej otoczonych przeszłości w historyi słynnych, a teraz już tylko skielety dawnego przedstawiających bytu, doskonale przysposabia duszę do wielkich, a także surowych Rzymu wrażeń.
Kraj w ogólności dziki i pusty zmusza podług odległości karczem całą dzielić podróż. Kto nie może znieść nocnćj podróży, dla zdrowia, lub zbyt słynnych w Romanii rozbojów jćj się lęka, musi tam nocować, gdzie jaki taki nocleg znaleźć można.
Z tćj przyczyny, przed południem wyjechawszy z Florencyi, za wielkiego dnia jeszcze przybywa się do Poggi-bonsi.