71
myśli wcielenie spostrzegać, co jakiegoś z niebem pragną dla niego spokrewnienia, uważają, iż się narodził w wielki piątek, tojest w dzień a nawet w godzinę Chrystusa śmierci, a w 37 lat potóm, w podobnyż dzień, tojest także w wielki oiątek umarł.
Kiedy Michał-Anioł swego Fauna w ogrodzie Laurentego ciosał, Rafael, delikatne na łonie matki wypieszczone dziecię, za-ledwo je opuszczało, by ojcu czyścić paletę i pęzle.
Stary Sanzio Jan, był także malarzem, i syna od dzieciństwa do tejże sposobił sztuki; lecz spostrzegłszy w nim większe zdolności n>ż on był je w stanie rozwinąć, troskliwszy ojciec, niż zarozumiały artysta, posłał syna do Perrugi, do przyjaciela swego, większej sławy malarza, Piotra Vanuccego, od miasta w któ-rćm mieszkał, Perruginem przezwanego.
Rafael wziął się z zapałem do pracy. Przejął się duchem mistrza swego, i wkrótce zupełnie podobne, tylko nieco piękniejsze tworzył obrazy. Należą one do tych co zowią z pićrwszego sposobu, czyli z pićrwszego stylu jego (la prima maniera). Ztćj epoki jest ślub Najświętszej Pannę, w mtdjchińskiej galeryi, z największą czcią w osobnem zamknięciu chowany.
Wkrótce potćm, wsławiony w Rzymie malarz Pinturiccio, dostawszy polecenie malowania zakrystyi w katedrze syeńskiźj, powołał młodego Rafaela do pomocy. Ale już ten takie robił postępy, iż jak Perrugina, tak i Piniuriccia daleko za sobą zostawił, a we freskach tćj zakrysty bardzo już odznaczają się części, jego wykonane ręką.
Michał-Anioł przez ten czas ciągle się rzeźbiarstwem zajmował. Lecz los mu nietak ciągle jak w pićrwszych uśmiechał się krokach.
Laurenty wspaniały umarł. Syn jego Piotr wjgnany z Florencji, w naiwiększćm zaburzeniu rzeczpospolitą zostawił. Buo-narotti bez prolekeyi, nf zajęcia, udał się do Wenecyi, ztamtąd do Rolonii, ale mu się nie wiodło. W Bolonii zrobił na ołtarz Śgro Dominika dwie małe statuetki, Stą Pelronellę i klęczącego aniołka; te mało mu przyniosły pieniędzy, a taką obudziły zawiść iż mu zabiciem grożono. Michał-Anioł nie czekając tego, wrócił doojczjzny; albowiem nie mając i tam zczegu żyć, a widząc w ja-