610
l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDÓW;
też kres rozwielmożnieniu robactwa położyło dopiero w ostatnich czasach staranniejsze i częstsze czyszczenie mieszkań. Starsi ludzie jednak na Rusi a nawet i w Polsce dobrze pamiętają dawne plagi. Zresztą i dziś w wielu okolicach walka trwa w całej pełni. Przeciwko pchłom stosuje sic drobno posiekany piołun; zakątki mieszkań i sprzęty, nawiedzone przez pluskwy łub prusaki, bywają zalewane wrzącą wodą, okadzane ziołami, kwiatami czeremchy etc., smarowane sokiem, wyżętym z lul ka (TTyoscyamus tiiyer L.J, zmywane odwarem innych roślin i t. d., i t. d. Nie mogąc dać sobie rady z napastnikami na drodze zabiegów technicznych, wieśniak, jak zwykle, ucieka się do czarów. Po-jedyńczym, umyślnie do tego celu schwytanym muchom, pluskwom i prusakom sprawia się uroczyste pogrzeby, połączone niekiedy z zawodzeniami, co ma sprowokować wymarcie całych ich rodów. Albo też w tym samym celu sadza się (jak naprzykład na północnej Białorusi) jedną pluskwę podczas rzeczywistego pogrzebu na łapeć i niesie przed trumną zmarłego i t. p. Te sposoby wykraczają, rzecz prosta, poza zakres materialnej kultury. Czyniąc zupełnie wyjątkowe odstępstwo od planu książki, wspominam o nich na tern miejscu jedynie dlatego, aby podkreślić istniejący u ludu, naogół bardzo silny i całkiem zresztą zrozumiały, popęd do niszczenia robactwa i oczyszczania od niego swych mieszkań. Z niewielu tylko okolic (naprzykład z południowej i wschodniej Wielkorusi) słyszymy o biernem zachowaniu się włościan w; stosunku do dokuczliwych gości. Niewątpliwie mieszają się tu i przesądy. Tak w niektórych okolicach gubernji perm-skiej włościanie dawniej nietylko nie tępili pospolitych karaluchów, lecz nawet przeciwnie saini je niejako hodowali, rozmyślnie pozostawiając dla nich na noc pożywienie.
022. Wspomnieliśmy wyżej o dymie, jako o najpospolitszym środku, używanym przeciw komarom i t. zw. meszkom. Na Polesiu palą w czasie komarowego sezonu wewnątrz mieszkań w skorupie lub wprost na podłodze hubę dębową (Dacdalea (pierdną Pers.); w braku huby kurzą i sosnowemi szyszkami. Przed chlewami rożnie* cają podczas dojenia ognie z lekkiej mierzwy. — Gdzie indziej w tym samym okresie palą wpobliżu stałych, czy czasowych, sie~dzib ludzkich całe wielkie ogniska z dymiącego paliwa. Skutkiem tego w niektórych krajach, gdzie, jak np. na Uralu, walka ze skrzydlatemi „krwio-pójcami“ jest szczególnie zacięta, całe wsie, nawiedzone przez owad, wyglądają zdała, jak pożarem objęte. — Także dla bydła, pasącego się pod gołem niebem, roznieca się na postojach wielkie, kurzące ogniska z wilgotnego listowia i t. p. Ktokolwiek z etnografów widział na Polesiu lub gdzie indziej stada wołów, krów i cieląt, spokojnie odpoczywające w chmurze roznoszonego przez wiatr dymu, ten chętnie rozważy wypowiedziane przez niektórych badaczy przypuszczę-