78 K. MOSZYŃSKI: KULTURA LIDOWA
koła bardzo nielicznych centrów nie stawiały przybliżonemu (grupowemu) pookreślaniu czy ponazywaniu nieprzezwyciężonych przeszkód, — to całkiem inaczej rzecz się ma, gdy chodzi o czucia węchowe. Nie posiadają one ani prerogatywy czuć dźwiękowych, ani też nie grupują się w nieliczne wyraźne ogniska czy, powiedzmy, typy. Tem się zapewne tłumaczy brak osobnych definicyj dla licznych ich rodzajów1. Takie terminy jak nasz swąd należą do rzadkich wyjątków; pospolicie określa się węchowe czucia, powołując się poprostu na znany przedmiot, który je budzi; mówi się więc np. o jakiejś rzeczy, że „pachnie jak miód", o innej że ją „czuć myszą“, o jeszcze innej, że „trąci“ czy „zalatuje padłem" i t. p.
Czy pochodne słowiańskich wyrazów smordi, smtrdeti zawsze znaczą dla włościan wstrętne czucie węchowe, to należałoby jeszcze sprawdzić. Cz. Pietkiewicz w liście do mnie wskazuje na przykłady z rzeczyckiego Polesia, które mogłyby do pewnego stopnia przemawiać za tem, że dla tamtejszego ludu smród znaczy tylko tyle, co 'bardzo silna woń’; od zapachu dzieliłaby go jedynie różnica stopnia. Gdy Poleszuk mówi o kwiatach, że pachną, a zaś o silnie naperfumowanej pani dziedziczce, że śmierdzi, możnaby go oczy--wiście posądzić o wstręt do perfum; ale ten sam Poleszuk mięso, poczynające się psuć i wydające już charakterystyczną, wstrętną dla nas woń, nazywa pachnącem, zaś dopiero zepsute — śmierdzącem.
Za tem, że zapachy, a w szczególności zapachy roślin, oddawna zwracały uwagę ludowych warstw Słowian, świadczą m. i. niektóre bardzo charakterystyczne nazwy wonnych ziół. Obfituje w nie zwłaszcza Wielkorus (porówn. wkrs. nazwy pachnących ziół: duśka, du-£evik, duśica albo pachućka i t p.; także u Małorusinów tonka wonna zwie się duśyća, a zaś mocno pachnące Origanum rulgare L. duśynka albo duchowyj cvit). U zachodnich i południowych Słowian przetrwała analogiczna wspólna prastara nazwa dla dobrze ludowi znanej a wdzięcznie pachnącej macierzanki (Thymus Serpyllum L.: poi. macierzą duszka, łuż. babina duśka, czes. materf douśka, serb.-chorw. materina duśica, bułg. materina duś a i t. p.). Nie ulega wątpliwości, że sł. duśa, duśica etc., przechowane w nazwach macierzanki i innych pachnących roślin, są identyczne co do właściwego znaczenia z wkrs. pachućka i że urobiono je swego czasu od sł. duciu 'woń; tchnienie; duch’. Z młodszych nazw roślinnych, które zasługiwałyby w tym związku na wzmiankę, możnaby wymienić np. serb. miloduh. Oryginalnem świadectwem wrażliwości na przyjemną woń u dawnych Polaków, ale niekoniecznie włościan, jest stara nazwa osady Niegowonice (w pow. bendzińskim), co dosłownie znaczy '(miejsce) przyjemnie, mile pachnące’.
Wyodrębnianie i określanie czuć skórnych (jak ciepło, zimno), czuć w naczyniach krwionośnych (jak np. swędzenie, mrowienie), w płucach (jak duszność), w przewodzie pokarmowym (jak głód, pragnienie, nudność) i t. d. musimy tu pominąć, aby nie rozszerzać zbytnio wykładu.
56. Ogólno-słowiańskiemirodzimemi terminami, służącemi do oznaczenia biernego przyjmowania czuć, są słowa: ćuti, yideti i sly-śati. Pierwszy z nich określa przyjmowanie wszelkich wogóle czuć, wyjąwszy wzrokowe; drugi odnosi się wyłącznie do czuć wzrokowych, ostatni służy przedewszystkiem czuciom słuchowym, ale bynajmniej nierzadko także węchowym a czasem i smakowym lub innym. Zarówno pierwszy jak i ostatni są też używane w rozumieniu przeczuwania’ (np. poi. „czuję nieszczęście, śmierć“: wkrs. „śerdce słygit góre“ i t. p.).
Ćuti w sensie 'słyszeć’ spotyka się zrzadka u Słowian zachodnich: u Kaszubów i Polaków (porówn. np. u nas kaszubskie przysłowie: Vón eiił zvónf, ale ńe ve ?e); pospolicie zato u wschodnich i południowych. Słyśati jako określenie przyjmowania czuć węchowych, smakowych i innych jest rozpowszechnione na Rusj; jako określenie przyjmowania pierwszych nieobce jest zresztą i w Polsce (porówn. np. wkrs. Jazyk ńe łopatka, słysit, ćto górko, eto sładko; Udilsćyk słysit2, kogda ryba kluńet; Słysno smrad3; poi. Ziele słychać po łąkach; Z ust słychać w znaczeniu 'z ust czuć’). — Zupełne wyodrębnienie wszystkiego, co się przyjmuje z zewnątrz za pośrednictwem wzroku, od całej reszty, przyjmowanej za pośrednictwem innych zmysłów, zasługuje bądź co bądź na uwagę i to tem bardziej, że wyraz widzieć krewni się ściśle z wiedzieć. Widzialny świat świateł, barw i kształtów przedstawiać się zdaje człowiekowi szczególnie jasno i wyraziście w porównaniu ze światem woni, smaków, t. zw. szmerów i innych mniej lub więcej nieokreślonych czuć o zacierających się granicach. Jest on jak-gdyby bliższy trzeźwej, jasnej jak dzień świadomości; podczas gdy świat drugi jakgdyby ściślej od pierwszego wiąże się z mglistym chaosem podświadomych warstw duszy. To właśnie może przeciwień-
O niezwykłej subtelności węchu u wielu ludów niecywilizowanych nie potrzebuję się tu rozwodzić. Dla przykładu podam tylko świadectwo Ph. Paulitschkego odnośnie do Somali, gdyż brzmi ono dla nas prawie baśniowo. „Doprawdy — powiada ten autor — zmysł węchu jest u Somali rozwinięty wspaniale; u myśliwych np. dosięga on subtelności i siły, właściwej najlepszym myśliwskim psom. Z szeroko rozwartemi nozdrzami idą oni śladem zwierzyny lub chwytają w nie ruchliwe powietrze, nadchodzące z danego kierunku, by w sposób pewny odnaleźć stanowiska (zwierza)". (Ethnographie Nordost-Afrikas, t. 2, r. 1896, str. 3).
Chodzi o wyczucie drgnięcia wędki (bez spławika).
* Słyszeć w znaczeniu 'czuć’ użyto też w znanej wkrs. pieśni epicznej o llji ^Muromcu: „Ja ved' słyśu-tu siłulku v sobe velikuju“ (to zn. dosłownie „...słyszę siłeczkę w sobie wielką").