294 5. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDÓW;
schło41 mleko u krów i owiec. Dokładnie te same oraz podobne zakazy i przesądy stwierdzamy u ludów poza-słowiańskich. Tak na Kaukazie słyszymy, że ktoby spalił kawałek sera, temu mleka u krów ubędzie; ktoby zaś jarzmo spalił, temu wół zdechnie i t. p.
229. Liczniejsze od poprzednich są zabiegi magiczne, w których rolę przedmiotu pośredniczącego grają cząstki odzieży a nawet ślady, cienie i t. p. objektu, mającego podlec magicznym wpływom. Jeden z pięknych przykładów, dotyczący pastwienia się nad odzieżą ofiary w celu zadania tej ostatniej mąk czy nawet śmierci, będzie przytoczony w § 275. Na Małorusi dziewczyna wiejska, pragnąca wzbudzić gorącą ku sobie miłość w sercu pożądanego junaka, stara się otrzymać nitkę z jego czapki lub bodaj nieco pyłu, uskrobanego z podeszwy jego buta; otrzymawszy to, zalepia w bryłkę wosku i rzuca w ogień, mówiąc: „Żeby ciebie tak piekło (w tęsknocie) za mną, jak ogień piecze ten wosk, żeby twoje serce tak topniało (w tęsknocie) za mną, jak topnieje ten wosk". Junak, co podpadł tak silnym czarom, bądź rozmiłowuje się w dziewczynie, która rzuciła nań czar, bądź też schnie i umiera.
Czarowanie śladów osoby czy zwierzęcia, względnie rzucanie czarów na osobę lub zwierzę przez manipulacje, wykonywane nad ich śladami, jest lub było bardzo rozpowszechnione u Słowian, Bałtów, Germanów etc, Jeszcze dziś podobno w Lubelskiem zdarzają się czarownice, co „zebrawszy" ślady krów z podwórza, czy z pod wrót i t. p., i dokonywując nad temi śladami pewnych rękoczynów „psują" tym sposobem mleko owych krów. W końcu XVII w. w Polsce miała miejsce rozprawa sądowa przeciw pewnej kobiecie, która jakoby, idąc za bydłem włościanina-oskarżyciela, miała wyjmować czy wycinać z ziemi w celach czarodziejskich ślady tego bydła. Także na Polesiu „brali piasek ze śladów" dla czarów. Wielkorusi wycinali ślady ludzkie, odciśnięte na ziemi, i ziemię tę spalali, zalepiali w ściany pieca, wieszali w kominie lub kładli pod belkę powały; wysychanie ziemi miało powodować „wysychanie" danej osoby i śmierć. Wycinały też ślady wielkoruskie dziewczęta, aby oczarować upatrzonego młodzieńca, wzniecając w nim miłość. Pieśni małoruskie mówią m. i. o wybieraniu śladu ukochanego i noszeniu go na sercu. U Słowian południowych zakochana brała ziemię ze śladu osoby, co w niej miłość wznieciła, kładła ją w naczynie i zasadzała w niej niewiędnące kwiaty, by spowodować trwałość uczuć w młodzieńcu.
Wielkorusom nieobce były analogiczne praktyki przedsiębrane w stosunku do cienia osoby, na którą miał być rzucony czar; wyrzy-nano mianowicie cień danego dziecka na ścianie chaty i nad nim dokonywano jakichś czarodziejskich manipulacyj, których ofiarą padało owo dziecko >. 1
230. Można toż działać na upatrzony objekt poprzez przedmiot, z którym albo z którego cząstką ów objekt się stykał. Jeśli więc np. złodziej okradł dom z płótna, ale jakiejś cząstki tego materjału nie zabrał lub jeśli ją zgubił, tedy wszystko cokolwiek bądź rozgniewany właściciel uczyni z pozostawioną czy zgubioną cząstką, odbije się na złodzieju. O ile, dajmy na to, zakopie ją do grobu — złodziej umrze; jeżeli zatknie do dziury, wywierconej w osinie, — złodzieja trząść będzie jak osikowy liść; jeśli powiesi w kominie nad ogniskiem — złoczyńca pocznie wysychać, etc. Zdarzać się ma u Słowian, że złodziej, dowiedziawszy się o przedsięwzięciu tych czarów, w obawie o życie i zdrowie pospiesznie oddaje rzecz skradzioną. — Pokrewna w stosunku do poprzednich jest praktyka następująca, bardzo rozpowszechniona w części Polski i na Rusi, nie wyłączając Polesia. Istnieje w tych stronach, znane zresztą i gdzie indziej, wierzenie, iż czarownice zabierają cudzym krowom mleko zapomocą powązki t. j. cedzidła; aby zatem wiedźmę unieszkodliwić bierze się cedzidło (-- rzecz dzieje się zwykle w sam dzień Bożego Narodzenia albo w noc świętojańską, kiedy to wiedźmy najbardziej szkodzą -) i gotuje je we wrzącej wodzie przez całą noc. Od tego wiedźmie „serce w piersiach wre, kipi i pali się; ręce ją bolą i choroba ją chwyta". Na znacznych obszarach dla wzmocnienia tej praktyki nabijają jeszcze powązkę szpilkami. Według pospolitych wierzeń wiedźma, nie mogąc znieść zadawanych jej męczarni, udaje się do domu, gdzie odbywają się czary, i stara się zabrać stamtąd cokolwiek lub coś wyprosić. (W zgodzie z tern pierwsza lepsza kobieta, która przypadkiem nadejdzie podczas wykonywania tej praktyki, bywa obwoływana czarownicą). — Tu i owdzie leją też mleko, zepsute jakoby przez czarownicę, na rozpaloną podkowę; to również ma sprawiać szkodnicy nieznośną udrękę i zmuszać ją do zdradzenia się przez nadejście do chaty, gdzie czarują. Mówiliśmy już wyżej o węzłach, wiązanych w zbożach na szkodę właścicieli danych pól, i napomknęliśmy o unieszkodliwianiu tych węzłów przez znachorów; otóż w niektórych okolicach znachor po wyrwaniu splecionych czy złamanych1 źdźbeł wbija w to miejsce, gdzie one rosły, kół osino.wy, co sprawiać ma osobie, która węzeł uczyniła, nieopisane męki. Gdzie indziej strzelają znów do załamanych źdźbeł, mówiąc: „Nie do ciebie strzelam, ale do tego, co łamał".
231. Lud oczywiście powszechnie wierzy, że manipulacje, wykonywane z węzłem w zbożu czy z zaczarowanein mlekiem, cedzidłem, resztką skradzionego przedmiotu i t. p., nie dotyczą w istocie tych rzeczy, lecz osób, które za ich pomocą czy też na nie rzuciły czary, względnie część ich ukradły i t. d. Podajmy tu jako dość rzadki
Zamiast wiązania praktykuje się też łamanie kłosów.
obrzędzie zakładzin.
Porówn. tu jeszcze cz. III, gdzie będzie