688 l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDÓW;
temu zapobiedz, rzuca każdego roku kurę w tonie jeziorne dla topielców" i t. d.
560. Słyszeliśmy już, że u Ugrów oraz u Finów nadwołżańskich demony leśne, podobnie jak wodne, wywodzą się z dusz ludzi zmarłych (§ 335). Otóż według D. Zelenina także na Kusi ma panować ogólnie rozpowszechnione mniemanie, wyprowadzające leśne duchy od zmarłych ludzi. Czy jednak wiadomość Zelenina jest zupełnie ścisła, tego na podstawie dostępnych mi źródeł sprawdzić nie mogę; fakt, że przesąd podany przez Zelenina odpowiada ściśle przesądowi Ugrofinów, np. Czeremisów, rozszerzając tylko jego zasiąg w kierunku zachodnim, przemawia w każdym razie za jego istnieniem; poza tern możnaby tu może podnieść ofiarowywanie duchom leśnym przez Wielkorusów czerwonego jajka1, stanowiącego rytualną ofiarę dla dusz zmarłych (choć to wskazówka dość zawodna!). Huculi wyprowadzają swego „czuhajstyra" (ćuhajstyr) z człowieka, na którego rzucono odpowiednią klątwę (zaklęcie). Z duchami leśnemi czystej — jeśli tak rzec wolno — krwi, występującemi w ogromnym zasięgu u Słowian wschodnich, a także u Ugrofinów oraz u tubylców Kaukazu, niezupełnie zaś obcemi Słowiańszczyźnie zachodniej i południowej (ob. niżej), mieszają się najściślej różnego rodzaju dzicy i leśni ludzie i dzikie czy leśne kobiety, t. j. dz i wożony2. Spotykamy się z nimi głównie u Niemców, Słoweńców i znacznej części Słowian zachodnich oraz cząstki zachodnich Małorusinów; poza tem — na Kaukazie.
W zespole wątków, otaczających u Słowian i tubylców Kaukazu rozmaite leśne człekokształtne mityczne istoty, zaś w szczególności „dzikich ludzi", występują m. i. takie, jak szerść, pokrywająca całe ciało, nagość, kły podobne do świńskich, kość piersiowa nie płaska, lecz wystająca jak u ptaka3 4*, ostre pazury, sposób walczenia niepodobny do ludzkiego, lecz polegający tylko na kąsaniu, gryzieniu i wysiłkach, zmierzających do połamania ofierze rąk oraz nóg*, nieznajomość mowy ludzkiej, przebywanie m. i. na drzewach, rzucanie w (śpiących) łudzi gałęziami, wreszcie nieprzynależenie ani do demonów czy biesów, ani też do ludzi*. Uwzględniając te wszystkie cechy łącznie, poprostu niesposób jest nie przypuścić, że mamy tu przed sobą fragmentaryczny opis antropoidów i wogóle małp człekokształtnych (w szerszeni znaczeniu ostatniego słowa). Dla etnografa, który dokładnie zapoznał się z kulturą ludową Europy, nie stanowi nic zgoła dziwnego, że opowieści o nich mogły się przedostać z terytorjów, powiedzmy, południowej Azji czy też z Afryki do Europy; znamy wszak setki przykładów podobnych wędrówek różnych wytworów kultury. Podobnież szeroko śród Słowian rozpowszechnione podania o ludziach-psiogłowcach (— na północy Słowiańszczyzny znane zresztą niemal wyłącznie dawnemu piśmiennictwu i warstwom nieludowym —) biorą przecież początek w starych europejskich tradycjach o pawjanach północnej Afryki (nazwy: serb.-chorw. pesjak, pasjan, pasjogla-vac, poi. psiogłowiec, młrs. pesyhołoveć, wkrs. pesigołóvec, przeważnie tłumaczą łac. cynocephalus, gr. KvvoK€<paXoę 'pawjan’, Cynocephctlus hamadryas). W jak zaś wielkim stopniu mieszano w Europie jeszcze niezupełnie dawno małpy i ludzi, dowodzi fakt, że— jeśli ufać O. Kellerowi — misjonarze europejscy wyruszali pod równik, aby pawjanom, uważanym podówczas za ludzi z psiemi głowami, głosić ewangelję5.
Bądź co bądź nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż genezy słowiańskich demonów leśnych, o ile zaliczymy do nich „dzikich" czy „leśnych ludzi" —a inaczej niesposób jest uczynić—, nie można wyjaśnić, przyjmując li tylko pochodzenie ich od duchów ludzi, zmarłych w lesie gwałtowną śmiercią. Oo się zaś tyczy dawniejszych spekula-cyj etnologicznych na temat pochodzenia tych demonów od antropo-morfizowanych dusz drzew, to odrzucamy je całkiem, są bowiem, gdy chodzi o duchy leśne Słowian (i ich wschodnich sąsiadów), zupełnie bez wartości.
561. Właściwe leśne demony występują głównie na Wielkorusi (wkr. leśij, lesovik, leśak, Iesov6j) oraz na wschodniej Białorusi (błrs. lesavik); na Białorusi zachodniej wraz z Polesiem znajdują się obecnie w stadjum daleko posuniętego zaniku (błrs. lesovy, lesnyj |ed), podobnie jak wszędzie niemal na Małorusi, wyjąwszy Huculszczyznę (młrs. lisovyk, lisun, polisun, lisovyj ćort). Także w Polsce pozostały po nich nikłe zaledwie ślady (borowy, borowiec, boruta, lasko wiec, leśny duch), a podobnie przedstawia się rzecz i na Bałkanach (serb.-chorw. vućji pastir). Naj-ważniejszemi na słowiańskich ziemiach cechami właściwych demonów leśnych są: panowanie ich nad dzikiemi zwierzętami (w szczególności nad wilkiem) oraz wodzenie ludzi po manowcach. Wiele też prawią chłopi o ich głosie; mają bowiem te demony śpiewać bez słów (str. 431 odn. 6), powodować zjawisko echa, krzyczeć donośnie, rżeć, śmiać się i t. p. Samotnym wędrowcom ukazują się niekiedy w postaci wilka, puhacza lub innego zwierzęcia; przybierają też jednak kształt wichru (wiru powietrznego). Według białoruskich wierzeń siedzibą leśnego ducha są mateczniki, odcięte od świata nieprzebytemi grzę-
ii
EO, r. 1916, nr 3/4-, str. 50 (czy tu jednak zapisane w dialekcie z pow. szen-
kurskiego jeicó krasnoje ma znaczyć 'jajko cz erwone'“1.).
* Pol. dzivo- w ostatnim wyrazie należy do gwarowego dziwy 'dziki6
i~ sł. divtjt 'ts6.
Ob. O. Keller, Die antike Tierwelt, t. 1, r. 1909, sir. 3.
K. Moszyński: Kultura ludowa Słowian, cz. II.
* Znakiem * wyróżniam motywy znane mi dotychczas tylko z Kaukazu.