440 MOSZYŃSKI: KULTURA LUDÓW/
nie zdradzają przed swymi bliskimi uczuć, rozbudzanych w nich przez obcowanie z przyrodą; jednak od tej reguły są wyjątki, a do tych wyjątków należą wypadki, gdy wieśniak-ojciec pod nieobecność żony, zmuszony jest zabawiać drobne dzieci; otóż w takich to razach Po-leszuk naprzykład, opowiadając swym małym „o wszystkiem, co sam widzi i słyszy w przyrodzie", prawi „głównie o słońcu, którego dobrodziejstw nigdy nie może dość się nachwalić, zwąc je jasnem, jaśniutkiem, złociutkiem słoneczkiem (sóńejka jasnaje, jasńeń-kaje, z ałaćóń k a j e)“.
354. Cześć dla słońca jest śród współczesnych włościan sło-! wiańskich zupełnie powszechna. W świetle zaś faktów, omówionych ! w §§ 348Tn., nie będzie nas oczywiście dziwiło, że ludowy kult j słońca miesza się u Słowian w tak znacznym stopniu 1 i tak głęboko z kulfem chrześcijańskiego Boga, jak żaden inny z kuTtó w, kontynuujących religję pogańską. Znane nam~Juź~ fakty nie pozwalają jednak na tej okoliczności budować ewentualnych wniosków, któreby głosiły, że kult słońca d 1 a-tego miesza się dziś z kultem Boga, ponieważ niegdyś zajmował w religji słowiańskiego pospólstwa naczelne miejsce. Mówiąc nawiasem, także i skąpe historyczne wiadomości o religji dawnych Słowian nie przemawiają za całkiem wrybitnem stanowiskiem słońca czy słonecznego bóstwa w obrębie pogańskiego słowiańskiego panteonu. \"W pewnej mierze zresztą kult słońca zlewać się mógł u dawnych I Słowian (względnie u części dawnych Słowian) z kultem ognia, jako że i dzi£ w najbąrdziej.zapadłych kątach Słowiańszczyzny słońce’ uchodzi poprostu za wielki..ogień, płonący, na niebie1. 2 3
ścijańskie (w Beskidzie śląskim mówiono pierwszą zwrotkę hymnu: „Kiedy ranne wstają zorze14), ale np. w pewnej okolicy południowego Poznańskiego było w użyciu powitanie, skierowane wprost do jaśniejącej gwiazdy: „Vit&m će, suuńce, na fyń 5iśejsy, żebym muk tyn ?yń sćeślive pśepracovać“. Według później uzyskanych wiadomości w okolicy Makowa w Małopolsce pozdrawiano wschodzące słońce, mówiąc po trzykroć: „Zawitaj, powitaj, jasność boska, która cały świat oświecasz i mnie człowieka grzesznego44; pewna zaś wieśniaczka z Rychwałdu pod Żywcem odmawiała nawet dłuższą modlitwę: „Wit&j nam, witaj, słonecko różane, witaj, skarbie niebieski, co przyświec&s nam, biednym ludziom na ziemi. Jakześ ty piekne i błyscące, prosto od Boga posłane. Pokw&lony niek bydzie za ciebie Jezus Chrystus"'.
355. Białorusini, widząc wschód słońca, również zdejmowali czapki, żegnali się i kłaniali, ze słowami: „^akuj Bohu, śto dacakau só-ńej ka“ (Dzięki Bogu, żem doczekał słoneczka), albo odmawiając chrześcijańskie pacierze. Znane są na Białorusi i modlitwy zwrócone do słońca. Cz. Pietkiewiczowi zawdzięczamy tekst jednej z nich, wygłaszanej ok. r. 1865 przez pewną starą włościankę z rzeczyckiego Polesia podczas obrzędu dziadów: „Sbńejka jasnaje na ńebi - prosiła owa staruszka - uzaj^i u ich ń ep r e h 1 a dn y j e ćemńicy chać adnój łućynkaju ś v b 11 a j u, chać adnym tóńeńkim vała-skóm załaćeńkim, kr&pełkaju rasy harueaju, t v a j i m śva-tym ahńom, chać eervaćkóm kupalnym44 („Słoneczko jasne na niebie, wzejdź w ich ciemnice nieprzejrzane choć jednym promykiem jasnym, choć jednym cienkim włoskiem złociutkim, kropelką rosy płonącej, ogniem twym świętym, choć robaczkiem świętojańskim"). W niektórych okolicach Białorusi kobieta, wychodząca „zażynać", obraca się twarzą do słońca, odmawia pacierz i potem dopiero żąć zaczyna, "^a Wielkorusi przy zasiewie i zażynkach a więc zwyczaj przetrwał tu w związku z agrarnemi obchodami — włościanie modlą się zwróceni ku wschodowi, południowi i zachodowi; w kierunku północy, skąd nigdy nie świeci słońce, wcale się nie modlą. Jak widzimy, odwieczna walka Kościoła z „przeklętymi" ludźmi, którzy „czczą południe i kłaniają się, na południe się obróciwszy" *, osiągnęła tylko połowiczny skuteksplątała rzeczy pogańskie z chrześcijańskiemi w nierozerwalny węzeł. 1
Obie ostatnie wersje uzyskałem za pośrednictwem redakcji popularnego pisma „Orli Lot"; wydają mi się one jednak najzupełniej wiarogodne.
? Cf. E. V. Anićkov, JazyĆestvo i drevnjaja Ruś, r. 1914, str. 289 (wg. jednego ze źródeł ruskich, którego pierwsza redakcja pochodzi, być może, z drugiej połowy XI wieku).
Cześć, okazywana słońcu grzez włościan słowiańskich, uzewnętrznia się^ajczęściej i przytem najjaskrawiej wt chwili wschodu (podobnie jak cześć dla księżyca — w chwili ukazania się nowego
sierpa po trzydniowym okresie ciemnych nocy; ob. niżej). Jednak ‘""zdradza się wcale jaskrawo także i przy innych okazjach, a m. i. podobno nawet podczas wchodzenia., do.-kościoła. Tak więc Łużyczanie mieli jeszcze niedawno przed wstępowaniem do świątyni zwracać sie ku słońcu i pozdrawiać je, odkrywając głowę.
Dość liczne świadectwa czci wschodzącego słońca zebrano w r. 1930 w rdzennej Polsce. Najpospoliciej lud obnażał przed niem głowy i żegnał się; wyjątkowo z jednej tylko wsi zachodnio-mazowieckiej posiadamy wiadomość o klękaniu; górale kładli się dawniej w obliczu ; wschodzącego słońca krzyżem na ziemię, głową zwróceni ku wschodowi (a twarzą do ziemi). Często odmawiano przytem pacierze chrze-
1 Patrz o tem obszerniej w § 413. Dodać warto, że związek kultu słońca i ognia spotyka się do ostatnich czasów m. i. u niektórych ludów Azji np. u Ałtajców, stepowych Tunguzów etc. (natomiast pogańskim Finom nadwołżańskim nie jest znany).