672 K. MOSZYŃSKI i: kultura ludów;
zułmanie, ale u nich sprawuje je mężczyzna i zabija się czarnego barana zamiast kury.
548. Ktokolwiek zapozna się z powyższym opisem, a nie jest mu obcy starogrecki kult herosów, gotów jest sądzić, iż owa bułgarska stopanoya gozba — jak się opisany zwyczaj nazywa1 — jest lokalnego pochodzenia, wywodząc się głównie z religji starożytnych ■Greków. Byłby to jednak wniosek przedwczesny. Przedewszystkiem kult duchów wybitnych przodków, jako opiekunów rodzin czy całych siół lub okolic, istniał bynajmniej nietylko u starożytnych Greków, lecz także u wielu innych ludów; wyraźne jego ślady przechowały się do dni dzisiejszych m. i. w najbliższem wschodniem sąsiedztwie Słowian u nadwołżańskich Finów8. Dalej szczegóły rytuału „stopano-vej gozby" powtarzają się u tychże Finów i u Bałtów, a niektóre u tubylców Kaukazu oraz u Słowian północnych. Przechodząc w porządku geograficznym z Bułgarji naprzód na wschód, a później na północ i stamtąd na zachód, znajdujemy naprzykład u Gruzinów (w Min-grelji) wierzenie, że dusza zmarłego powraca do swego domu i stuka w powałę; poczem domownicy umieszczają dla niej na strychu pożywienie, sądząc, że, posiliwszy się, odejdzie. Bezporównania ważniejsze są odnośne dane, znajdujące się w etnograficznych opisach W. Mai-nofa (V. Majnova) i A. Śachmatova, dotyczących kraju Mordwinów. Tam mianowicie, u mordwińskiego szczepu Erzanów8, rokrocznie sprawiano ofiary dla bóstwa domowego (wzgl. zagrodowego), zwanego j ur t--ava (jurt-ava 'matka zagrody’) lub kardas-śarko. Ofiarowania dokonywała kobieta, zarzynając koguta nad stale zachowywaną małą jamką, wygrzebaną w ziemi na podwórzu i nakrytą kamieniem, tak, aby krew ptaka płynęła na ów kamień {w niektórych wypadkach, gdy chodzi o „zrodzenie11 jurtawy w no-wem obejściu, puszczają krew do jamki i nakrywają ją kamieniem). Następnie zarżnięty ptak zostaje ugotowany i spożyty podczas uczty, w czasie której podają też piwo, kaszę etc. Modląc się do jurtawy, proszą ją o opiekę nad drobiem i bydłem, błagają o płodność, zdrowie, długie życie i t. p. Z bezwzględną pewnością dowieść można, że identyczny lub bardzo podobny kult znany był niegdyś również Bałtom (Litwinom i Łotyszom). I u Litwinów, jak u Mordwinów ozy Bułgarów, składała ofiary oraz modliła się kobieta, i tu mamy do czynienia z jamkami wykopanemi w ziemi w kuchni, w Spichrzu i t. p. (nakrytemi kamieniami, jak u Mordwinów), i tu zwierzę ofiarne było czarnej maści, a cząstki jego oraz cząstki pieczywa zanoszono (do Spichrza) dla bóstwa. Zwało się zaś 1 2 owo bóstwo po litewsku „dej wes“ (porówn. dzisiejsze dejvis 'bóstwo [bożek, bogini]’) i już Bruckner trafnie odgadł w niem „ducha domowego14.
Zbieżność kultu bałtyckiego oraz mordwińskiego 3 4 możnaby objaśnić dawnem sąsiedztwem Bałtów i Mordwinów (porówn. m. i. § 347, gdzie mowa o zapożyczeniu przez Mordwinów Perkuna), zbieżność zaś kultu bułgarskiego i obu poprzednich — ewentualnem przeniesieniem pierwszego na Bałkany przez nadwołżańskich tureckich Bułgarów. Ale, nie przeprowadziwszy gruntownych, szczegółowych badań, niepodobna jest całkiem odrzucić możliwości, iż zasiąg opisanego rytuału był ongi bardzo wielki i że znane nam geograficzne rozmieszczenie jego: u Bałtów (w XVII w.), Mordwinów (w XIX w.) oraz Bułgarów, jest reliktowe. Oczywiście przy dociekaniach nad tern zagadnieniem należy zwrócić uwagę na cały zespół charakterystycznych cech obrządku, a więc na to, że mamy tu przed sobą kult bóstwa 2 domowego lub zagrodowego, że funkcję kapłana pełni kobieta, że zwierzę ofiarowane jest czarnej maści, że krew jego płynąć ma w jednym z budynków lub na podwórzu zagrody do wygrzebanej w ziemi jamki (która zostaje zalepiona gliną lub nakryta kamieniem5), że wreszcie — co już jest szczegółem mniejszej wagi — część ofiarowanego zwierzęcia (oraz część obrzędowego pieczywa) umieszcza się w jednym z budynków jako pokarm dla bóstwa6.
Co do zanoszenia cząstek ofiary dla domowego ducha na strych, jakie tak wyraźnie wystąpiło u Bułgarów, to mamy o niem do tego stopnia żywą tradycję na obszarach płn.-słowiańskich (zwłaszcza ruskich), że niewątpliwie musiało tam być praktykowane na dużą skalę. Być może na pospolitość tego zwyczaju wpłynęła poniekąd konieczność ukrywania się z pogańskim kultem przed duchowieństwem (cf. § 545). Do owego to zwyczaju nawiązywać się też zdają pośrednio pewne charakterystyczne anegdoty i wierzenia czy obrządki Finów nadwołżańskich, Bałtów i Słowian. U Mordwinów podczas niektórych uroczystości jeden ze starców krył"się na strych i, udając boga, odpowiadał stamtąd przychylnie na prośby zawarte w modlitwach; u Litwinów istnieje żartobliwe opowiadanie o parobku, co zakradł się na strych i zwiódł swą odpowiedzią modlącego się głośno gospodarza; u Słowian wreszcie (na Małorusi) był podobno zwyczaj, że w wi-gilję Bożego Narodzenia (czy może Nowego Roku) jeden z domowników wchodził na strych i stukał, a gdy pytano „Kto chodzi?", odpowiadał „Sam Bóg“, gdy dalej chciano wiedzieć, co przynosi, mówił,
43
‘ Gozba (gwar. też gosba) znaczy dosłownie 'jadło, potrawa’.
* Patrz o tem np. U. HoJraberg, Die Religion der Tscheremissen, r. 1926, str. 159 i n.
Czytaj: Er-zanów.
* Znał ją do pewnego stopnia już Bruckner.
Demona albo ducha zmarłego człowieka (to jest szczegół drugorzędny).
* Samo puszczanie krwi ofiarnego zwierzęcia do jamki, wygrzebanej w ziemi, powtarza się i w innych zespołach.
U Mordwinów tego aktu, zdaje się, brak.