klstidwa219

klstidwa219



426 i. Moszyński: kultura ludowj

drzwiami i dziwi się, prawie wstydzi swej głupoty; aliści zdziwieniu jego niema końca, gdyż ta obecność woła go i nie chce go wcale opuścić.

Uczucie porwania przez coś, przez „nadprzyrodzoną" moc, niezawsze musi być tak potężne... Może zachodzić w sposób mniej wyrazisty, może się niemal tylko zaznaczać, jak to bywa naprzykład... podczas lekkiego wewnętrznego wstrząśnienia, rozbudzonego przez dziwny krzyk ptaka, przelatującego nad samotnym moczarem. Zawsze jednak ma ono szczególne zabarwienie, to właśnie, które wszelkie przeżycie religijne odróżnia od niereligijnego; jest to -- znamię świętości".

339. Analogiczne przeżycia psychiczne posiadają niekiedy postać zgoła odmienną od opisanej, ale także bardzo dla nas zajmującą. Coprawda nie mam w tej chwili również świadectwa, stwierdzającego istnienie owej postaci u ludu1. Przypisałbym to jednak wyłącznie zupełnemu brakowi odnośnych badań, które pomimo ich ważności nie zostały dotychczas nawet zapoczątkowana Nie widzę żadnych powodów, dla jakich wieśniacy mieliby być całkiem wolni od doznań w rodzaju opisanego poniżej. Wiemy przecież, jak gruntownie błędne jest mniemanie o odporności ludu w stosunku do duchowych wstrząsów i jak bardzo skłonny jest on (t. zn. głównie wiejskie kobiety i dziewczęta) do mniej lub więcej anormalnych przeżyć psychicznych.

Najlepiej opisany przykład doznania, o którem tu myślę, podaje W. James w dziele „The varieties of religious experience“. Jest to dosłowna cytata, powtarzająca słowa świadczącego. Przytaczam z niej najcharakterystyczniejszy urywek *: „Kiedy położyłem się i zgasiłem świecę,.. nagle poczułem, że coś weszło do pokoju i stanęło... Stało minutę lub dwie. Nie ujmowałem tego żadnym zwykłym zmysłem, a jednak wywoływało ogromnie nieprzyjemne wrażenie... Uczucie to miało w sobie coś z rodzierającego bólu, rozchodzącego się głównie po piersiach wewnątrz organizmu*; chociaż był to nictyle ból, ile odraza. Bądź jak bądź coś było przy mnie i obecności tej byłem bardziej pewny, niż obecności jakiegokolwiek stworzenia żyjącego cieleśnie. Wiedziałem, kiedy odeszło, jak wiedziałem, kiedy przyszło: momentalnie przecisnęło się przez drzwi, i okropne wrażenie zniknęło... Jeszcze dwa razy w życiu doznałem zupełnie tego samego okropnego wrażenia. W jednym wypadku trwało to cały kwadrans. We wszystkich trzech zdarzeniach pewność, że coś stoi obok mnie, była w niedającym się opisać stopniu silniejsza, niż zwykła pewność obecności przy nas ludzi żywych".

Pospoliciej doznaniu obecności jakiejś niewidzialnej istoty nie towarzyszą tak silne uczucia. Najczęściej wydarzać się ono zdaje wieczorem lub w nocy osobom, przebywającym w osamotnieniu. Nagle i całkiem niespodziewanie budzi się w nich niekiedy bezwzględna, przejmująca pewność, że jakaś istota znajduje się poza niemi. Wrażenie bywa tak ostre, że niektórzy z doznających go lękają się spojrzeć za siebie, by owej istoty nie zobaczyć, gdyż jej widok — jak im się wydaje — napełniłby ich przerażeniem lub spowodował śmierć. Zresztą doznania podobne występują też w postaciach łagodniejszych, dając w ten sposób szereg przejść aż do pojawiającej się znagła, głuchej obawy, której pozorne źródło nie jest wyraźnie umiejscowione w przestrzeni.

Do wszystkiego, o czem wyżej, dodajmy jeszcze — niejako z obowiązku —, że niektórzy badacze, jak np. znany nam już H. Driesch, profesor uniwersytetu w Lipsku, przyjmują możliwość faktycznego istnienia t. zw. strachów lokalnych, t. zn. nie wykluczają, iż w określonem miejscu może manifestować swą obecność, w charakterystyczny a ogólnie z opisów znany sposób, jakaś bliżej pod względem naukowym nieznana paranormalna zjawa1.

340. Obok powyższych, stosunkowo rzadszych przeżyć istnieją inne, niezwykle u ludu pospolite. Niemal zawsze mianowicie nieokreślony strach, ogarniający człowieka (zwłaszcza gdy się znajduje nocą w osamotnieniu) ogniskuje się w obawie czegoś. Owa obawa czegoś już jest w gruncie rzeczy jego twórczynią. In-nemi słowy osobnik, znajdujący się pod wpływem nieokreślonego strachu, najczęściej ma wrażenie, że gdzieś w pobliżu czai się całkiem konkretna przyczyna strachu: owo coś, które lada chwila może się ukazać. Właśnie na tle takiego psychicznego nastawienia z łatwością zachodzą iluzje, tak charakterystyczne dla ludu przez swą częstość i żywość. Oczywiście dziś, gdy człowieka od lat tysięcy otacza już świat urojonych przezeń istot, rodzaj iluzyj jest najczęściej sugerowany przez wierzenia w dusze, wzgl. w duchy, albo w te lub inne demony czy też podobne do nich jestestwa.

Iluzje zresztą powstają u ludu nietylko pod działaniem strachu, lecz również jako skutek innych bodźców (np. chorobliwego ucisku na piersi, doznawanego w czasie snu i t. p.) *. Obok nich wielkie znaczenie mają też halucynacje wzrokowe, słuchowe i dotykowe. Wydaje się być rzeczą niewątpliwą, że odegrały one pierwszorzędną rolę przy tworzeniu się wierzeń w istnienie dusz ludzi zmarłych, a jest rzeczą pewną, iż dziś jeszcze podtrzymują te wierzenia w bardzo wybitny sposób. Poza tem mają też znaczenie w demonologji etc2 3 4 5 6 7 8 9.

1

Porówn. tylko niżej tradycyjne opisy doznawania obecności mary.

*    Ob. bliżej 1. c.*, r. 1904, str. 59/60. Porówn. też polski przekład p. t. „Doświadczenia religijne", r. 1918, str. 52/8.

*    Porówn. tu niżej, gdzie mowa o marze.

2

' Ob. tu up. Driescha „Parapsychologie", r. 1932, str. 87.

3

Oto przykład iluzji, uznanej za taką przez wieśniaka, który ją przeżył, a powstałej dzięki sugestji: „...jak zmora dusi, a się obudzić i ją złapać i zaraz przybić gwoździem do ściany, to już więcej do człowieka nie przyjdzie To ja raz jakoś jednej zimy, jak szedłem spać (— opowiadający cierpiał na napady „zmory"—), położyłem koło wyrka na pace gwóźdź i młotek, żeby ją, psią krew, przybić. Może ją złapię, i nawet raz myślałem, że ją mam. Akurat mię dusiła. Obudziłem się i zła

4

pałem coś miękkiego. Zaraz za gwóźdź i przybiłem do ściany. Aż się trząsłem ze

5

strachu. Zapaliłem zapałkę, ale ba, do choroby! To, patrzajcie, rękaw od kapoty,

6

com się nią nakrywał, przybiłem. Zaraz oderwałem, bo aż mi wstyd było". (K. Nitsch,

7

Wybór polskich tekstów gwarowych, 1929, str. 171/2. — Oryginalny tekst podaję tu

8

w tłumaczeniu na język półliteracki).

9

Jako prawdopodobny przykład halucynacji słuchowej, nawiązanej do wie-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
klstidwa013 20 c. Moszyński: kultura ludowj koń, to znaczy gwiazdy Wozu (Ursa major)1. Obraz ten jes
klstidwa029 52 .    k. Moszyński: kultura ludowa słowian dziewają się słoty. Jaskrawo
klstidwa142 274 l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN zapoznając się ze słowiańskiemi obrzędami wesel
klstidwa148 286    K. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN nięciu się jednego pod drugim
klstidwa176 340 [. MOSZYŃSKI: KULTURA. LUDOWA atan jenia się pierwotnych, czy też skutkiem ich
klstidwa194 376 L MOSZYŃSKI! KULTURA LUDOWA SŁOWIAN zebrawszy się do naga, chodzą dokoła niego i, od
klstidwa210 408 L. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOW-A SŁOWIAN rokuje się tak lub inaczej o pogodzie, wojnie
klstidwa300 588 i. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWj iYIAN biorą ludzie z „przeraźliweini“ oczami (u sa
klstidwa365 718 [. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN ograniczając się tylko do zaznaczenia, że i spó
klszesz241 1080 [. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWJ >V IAN powtarza się w „radieńjach" chłystó
klstidwa017 28 K. MOSZYŃSKI! KULTURA LUDOWA SŁOWIAN Tu i owdzie zajmujące panują na nią poglądy; twi
klstidwa020 3i l, MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN być widzialne i po upływie określonego czasu znó
klstidwa027 48 l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN wietrzeni, poczem rozprasza się z trzaskiem albo
klstidwa051 96 l. MOSZYŃSKI. KULTURA LUDOWA SŁOWI nie podobnie kształtują się te rzeczy w innych ję
klstidwa059 112 i. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN momencie długość, na jaką odeszli, równa się mn
klstidwa087 168 l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN dziej nadają się do ścisłego sprawdzania według
klstidwa106 204 5. MOSZYŃSKI) KULTURA LUDOWA SŁOWIAN aby chorobę wypłoszyć; tak więc zdarza się po w
klstidwa123 238 MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN się było znacznie mniej pospolite i codzienne niż-
klstidwa140 270 [, Moszyński: kultura ludowa si zesiekłem trzy febry; kiedy się te trzy łodygi odmło

więcej podobnych podstron