526 l. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWI
('dusza drzewa’; pu 'drzewko') modlą się niekiedy bartnicy, prosząc o spór dla pszczół; składają jej nawet drobne ofiary (sztukę drobiu). Wotjaey przyznają też duszę zbożom; widywać zaś ją mają (jak i duszę człowieczą) w postaci białego motyla; jeśli porzuci zboże, wtedy więdnie ono i usycha. I t. d. Podobne poglądy czy zwyczaje opisywano również z krajów egzotycznych. Co do Słowian, to znam dotychczas tylko dwa odnośne świadectwa: jedno z Piń-ćzowskiego w Małopolsce, gdzie według ks. Wł. Siarkowskiego chłopi sądzą, że „drzewa w lesie mają duszę11, i drugie z Podhala (ob. § 484).
Niektórzy etnolodzy dawniejsi za dowód obdarzania drzew duszą uważali m. i. pewien zabieg, przedsiębrany zwykle raz na rok, a zmierzający do zwiększenia urodzaju owoców przez groźbę zrąbania, skierowaną do skąpo rodzących czy płonych drzew owocowych* Dokonywa się tego zabiegu w sposób następujący: jedna z osób przystępuje z siekierą do drzewa f głośno zapowiada ścięcie; druga natomiast broni niedoszłej ofiary, zapewniając niejako w jej imieniu, że w roku przyszłym obrodzi obficie. Powtarza się ta praktyka w mn. w* identycznej postaci u Polaków, Małorusinów, rdzennych Bułgarów, Macedończyków, Serbochorwatów i t. d.; poświadczona jest dalej dla wysp śródziemnomorskich, dla północnej Afryki (Maroko), dla pogranicza Europy i Azji płd.-zachodniej (Mingrelowie w Transkaukazji), dla Azji płd.-wschodniej (Malajowie) i wschodniej (Japonja). Wobec tego, że występuje w tak wielkim zasięgu, należy ją badać na szerokiem porównawczem tle. Do Słowian napewno przyszła z zewnątrz wraz z uprawą drzew owocowych. Z pozoru całkiem wygląda na jeden ż przykładów naiwnego traktowania wszelkich przedmiotów w ten sposób, jakgdyby były istotami podobnemi do ludzi (ob. § 336); w każdym razie o wyraźnej animizacji mowy być tu — gdy chodzi o Słowian — nie może.
427. Wszelkie inne fakty z zakresu ludowych przesądów czy praktyk, podawane przez etnologów jako dowód, że Słowianie wierzą w istnienie „duszy drzewnej", są — o ile je znam dotychczas — równie zawodne, jak tylko co omówiony. Zawodne i niepewne jest także prawie wszystko, co się pisze w pracach etnologicznych o „duszy" czy „duchu zbóż", jakoby uznawanych przez włościan słowiańskich. Nie przeczę bynajmniej, że Słowianie posiadają mgliste wyczucie jakiejś „duszy", sprawiającej, że rośliny żyją (ob. § 484); ani przeczę również, że w niektórych obrzędach owa nieuchwytna istność może się dla nich przejściowo ucieleśniać w taki lub inny sposób; twierdzę tylko, że pospolicie nie znają oni jasnej koncepcji „duszy roślinnej" w rodzaju czeremiskiej. Wbrew rozpowszechnionemu mniemaniu nie zdradza się też taka koncepcja w wierzeniu o „sjenowitych" drzewach. Zaznaczmy naprzód, że wszystko, co o niem wiemy, zawdzięczamy V. Karadźićowi inni autorzy powtarzają jego opis, dodając tylko
1 Czy Karadźić nie czerpie z drugiej ręki, tego stwierdzić nie mogłem.
od siebie komentarze. Karadżić ogłosił obchodzącą nas wiadomość w swym „Rjećniku" (wyd. z r. 1852), a następnie powtórzył w znanej książce „Źivot i obićaji naroda srpskoga44 (r. 1867, str. 236). Dotyczy ta wiadomość okolicy zwanej Grbalj, położonej w południowej Dalmacji na samem pograniczu Gzarnogórza, i brzmi jak następuje : „W Grblu opowiadają, że pomiędzy wielkiemi drzewami (bukami, dębami i in.) niektóre są sjenovite, co mają w sobie taką siłę, iż ten, kto je zrąbie, natychmiast umiera, albo choruje przez długie lata aż do śmierci. Gdy się kto obawia, czy drzewo, które zrąbał, nie jest czasem sjenovite, trzeba, aby na jego pniu odciął łeb żywej kurze tą samą siekierą, jaką zrąbał drzewo; wtedy nic mu nie będzie, choćby nawet drzewo było sjenovite“. Nie potrzebujemy się wdąwać w głębokie dociekania, aby stwierdzić, że niema w tem wszystkiem nic, coby stwierdzało wiarę w duszę drzewa. Przedewszyst-kiem gdybyśmy nawet przyjęli tłumaczenie takiego np. Fr. Kraussa i jego naśladowców, natychmiast uderzyłby nas dziwny fakt, że tylko niektóre drzewa z pośród wielkich mają posiadać duszę, podczas gdy wszelkie inne mogą być jej pozbawione (Krauss zupełnie bezpodstawnie rozumie wyraz sjenóyit jako ‘posiadający duszę5). 'Ale ważniejsze jest, co mówi o „sjenach44 (sjen) i „sjenowitych miejscach “ (sjenovito m jest o) Rowiński odnośnie do Czarnogórzai „Djin — powiada ten autor — jest to duch, ochraniający pewną oddzielną miejscowość, górę, las, jezioro i t. p.; jest to zresztą nazwa turecka... po czarnogórsku wspomniana istota zwie się sjen i sje-novik. Taki to sjen znajduje się na Reckim Komie, który też dlatego zwie się sjenowitem miejscem; człowiek, znalazłszy się tam, doświadcza wiele strachu z powodu dokonywujących się dziwów. Do czasu ostatniej wojny uważano, że nie wolno jest stamtąd zabrać ani pręta, ni trawki, ni owocu granatu, których tam jest wiele; ale na samem tem miejscu używaj, ile zapragniesz44 (porówn. nawiasowo str. 251 § 192)... „I każdy dom także ma swego sjen a, genjusza-obroń-cę...“. Po przeczytaniu tych ważnych danych grbalskie wierzenie o sjenowitych drzewach staje się odrazu docna jasne: wielkie te drzewa uchodziły niegdyś niewątpliwie za siedziby (niewidzialnych) genju-szów, zwanych sjenami. Zczasem w Grblu pamięć o owych demonach może zaginęła, ale tuż obok w Czarnogórzu przetrwała. Tym sposobem kult, okazywany w Grblu sjenowitym drzewom, jest w istocie swej kultem demonów i w zupełności należy do zespołu wierzeń or$z praktyk, omówionych w §§ 423 i n. Analogij dla niego dostarcza — gdy chodzi o Słowian — przedewszystkiem Bulgarja, gdzie w niektórych stronach czci lud stare, wypróchniałe wewnątrz drzewa jako przybytek duchów-opiekunów siół.
Bardziej zajmujące jest składanie przez Serbów i Bułgarów ofiar na pniach drzew, zrąbanych na badnjak wigilijny (ob. cz. III) oraz —