1022 £. MOSZYŃSKI: KULTURA LUDOWA SŁOWIAN
i jeden półtoraczny) u Drumeya nie jest odzwierciedleniem różnicy istniejącej faktycznie między tańcem z miasteczka Panagjuriśta a tańcem z okolic Karlova, lecz polega na odmiennej analizie zastosowanej przez nich obu. Należy bowiem zaznaczyć, że na owe wartości ^ czy też przypadają i u Dżudżeva i u Drumeva ruchy obu nóg (prawa podskakuje na miejscu, lewa stąpa). Inaczej jest z różnicą iloczasową w takcie ostatnim, ta bowiem znajduje usprawiedliwienie w różnicy ruchów.
719. Omawiając skomplikowane zjawiska muzyczno-choreogra-ficzne występujące na Bałkanach, przeszliśmy zupełnie niepostrzeżenie od rytmu metrycznego do ściśle z nim związanego iloezasowego b Bliższe zapoznawanie się z tym ostatnim nie jest tu jednak konieczne, jako że poza tym, co już zostało omówione, znajduje on swój wyraz głównie w muzyce, mniej zaś w pląsie. Powiedzmy więc tylko całkiem ogólnie, że poszczególne typy melodii tanecznych posiadają właściwe sobie zasadnicze czy podstawowe rytmy iloczasowe (np. bułgarska rftćenica: m , kozak ukraiński: J"1 m j itd.), które jednakowoż częstokroć wykazują pokrewieństwo z zasadniczymi rytmami pląsów innych, posiadając wraz z nimi mniej lub więcej charakterystyczne zasięgi geograficzne. Takim, powiedzmy, gniazdem wielu pokrewnych sobie rytmów tanecznych są Węgry wraz z przyległymi do nich od południa i północy częściami ziem słowiańskich (z rdzennej Polski należą poniekąd do tego obszaru Tatry). Nasze małopolskie rytmy taneczne krewnią się z małoruskimi (porówn. np. rytm kozaka z zupełnie podobnymi rytmami krakowiaka, różniącymi się jednak odmiennym położeniem akcentu dynamicznego [cf. § 785], który tu z reguły nie zgadza się z układem metrycznym i pada najczęściej na drugą część taktu).
Rytm iloczasowy, jak tego z góry można się było spodziewać, ściśle zazębia się z tempem. Oto w jaki sposób rysuje przed nami ten ciekawy fenomen Dżudżey, myśląc o tańcach bułgarskich: „Począwszy od pewnej chwili, w miarę jak taniec staje się coraz ruchliwszy, można zauważyć zjawisko bardzo charakterystyczne dla ludowej muzyki: grajek zaczyna rozdrabiać rytm melodii na coraz krótsze wartości i tancerze zwiększają ilość poruszeń... Zjawisko rozdrabiania rytmu melodii znane jest ludowi pod nazwą drobene albo secene". Rzecz prosta, powyższe słowa obowiązują nie tylko w stosunku do Bułgarów, lecz dotyczą faktów bardzo rozpowszechnionych; a i termin drobienie drobić w rozumieniu 'wyczyniania szybkich, małych kroków' powtarza się na wcale znacznych obszarach Słowiańszczyzny, jako to m. i. u Wielkorusów, Polaków etc, (u nas stąd poszła nazwa góralskiego tańca: drobny).
Wzrastające przyspieszanie tempa, czyli tak zwana stretta, jest szczególnie typowe dla tańców ekstatycznych w rodzaju opisanych w §§ 278 sq. Nie znaczy to jednak wcale, aby nie miało być ono rozpowszechnione także w pląsach zwykłych. Przeciwnie, i tu spotykamy się z nim nader często. Jest to poza tym zjawisko, które bynajmniej nie cechuje wyłącznie tańców słowiańskich czy nawet europejskich, widzieć je wszak można wszędzie na ziemskiej kuli.
I zresztą wcale nie dotyczy ono li tylko tańców; ogarnia sobą także pieśni i recytację. Czy się udamy do prymitywów, czy też wró-cimydo świata cywilizowanego, czy sięgniemy do skarbca kultury azjatyckiej lub afrykańskiej, czy też do europejskiej, — u tamtych i u tych, tam i tutaj zawsze je odnajdziemy z łatwością. Jest to bowiem przejaw zupełnie elementarny, żywiołowy. Emocja, wyzwalająca się w duszach ludzkich podczas tańca czy śpiewu, niejednokrotnie działa jak bicz, co bez miłosierdzia popędza człowieka, który się poddał niesamowitemu oddziaływaniu rytmu. I oto posłuchajmy: gęślarz serbski recytuje pieśń bohaterską; zapał ponosi go coraz bardziej; wyrazy brzmią coraz krócej, pauzy prawie znikają; wreszcie krople potu zraszają mu czoło, a ogień zapala się w oczach; w zupełnym porywie pieśniarz osiąga takie chyżości słowa, że, jak powiada M. Murko, „nawet stenograf z parlamentu nie byłby w stanie za nim nadążyć*. Albo spójrzmy: tańczą górale; w coraz szaleńszym rozpędzie wstrząsów błyskają przed naszym wzrokiem przekrwione ich oczy, nabiegłe krwią policzki, twarze wilgotne od potu, — a wszystko to napiętnowane stygmatem jakiejś niesamowitej radości. Dziwne zjawisko! męka, dająca rozkosz; wysiłek wzrastający, zorganizowany, straszny, wysiłek do siódmych potów,... będący krańcowym przeciwieństwem pracy, dający złudzenie lekkości, swobody, oderwania od ziemi, bratania się z wiatrem.
Przyspieszanie tempa nie zawsze oczywiście wyraża się w znacznych szybkościach. Spotykać się może poza tym w dwu różnych postaciach: tancerze bądź wykonują pląs naprzód w tempie wolniejszym, a później, stopniowo, w miarę wzrastającego podniecenia czy „rozgrzewania się" grajka i ich samych coraz szybszym (to byłaby właściwa stretta i to właśnie miałem na myśli w ustępie poprzednim), bądź teź powolna część tańca jest mniej lub więcej wyraźnie odgraniczona od szybkiej, posiadającej mniej albo więcej odmienną melodię lub temat choreograficzny, albo i jedno i drugie. Obie możliwości są znane Słowianom i innym ludom, dając nieraz wielce cha-
Zagadnienie rytmu traktuję tu wyłącznie z punktu widzenia zainteresowań choreografii. Stąd też, nie chcąc wprowadzać zamieszania, używani takich łatwo zrozumiałych terminów jak rytm metryczny oraz rytm iloczasowy. Niżej w rozdziale o muzyce porzucimy tę mało ścisłą nomenklaturę (cf. §§ 785 so.i.