1628 l. MOSZYŃSKI! KULTURA LUDOWJ f.OWIAN
mowę zwierzęta: renom wystrzygano je na boku, koniom wyrzynano> na kopytach, krowom (wypędzanym na lato na pustynne wyspy) — na rogach. Niegdyś przywiązywano też koniom do szyi małą de-szczółkę z wyciętym na nim klejmem. Nie obywają się bez znamion drzewa i żerdzie wyrąbywane po lasach na domowy użytek włościan.. „Merkuje sięu też nimi przedmioty lub całe stosy zebranych przedmiotów wyrzuconych przez morze i przywłaszczonych przez znalazcę.. Nawet jeśli kto zimą wyśledzi legowisko śpiącego niedźwiedzia, tedy i wówczas ucieka się do „mietki", którą zacina na najbliższym świerku; uczyniwszy to, odchodzi spokojny i pewny, że nikt już poza nim nie odważy się zapolować na podpatrzoną zdobycz, o ile nie kupi sobie wpierw prawa od niego.
Gdy chłopi północno-wielkoruscy rozstawiali słopee i sidła w dziewiczych bezdrożach czy wertepach puszcz, wtedy obierali sobie na przestrzeni dziesiątków km tzw. tropy (dosłow. 'ślady’) tzn. chody poprzez knieje, ścinając wzdłuż nich gałęzie po jednej stronie drzew,, zaciosując na pniach co pewien czas gładkie ciosny (tos, tus, fceś, zateś) i co kilka tych ciosn wyrębując na drzewie swe znamię. Takie to „dzikie" ścieżynki pomogły I. Lepechinovi w orientowaniu się śród puszcz w dorzeczu Łobwy podczas jego podróży w r. 1771 h A przetrwały one do ostatnich czasów, stanowiąc niezaprzeczalną własność użytkową tego, kto je przygotował lub też kto nabył do nich prawo na drodze kupna3. Według świadectwa X. Kostołovskiego z r. 1902 w po wiecie rybińskim na północnej Wielkorusi klej ma umieszczano m. i. również na konach (kon) tj. kamieniach lub wielkich pniach granicznych 3. Miało to miejsce przy wyznaczaniu rubieży sianożęci położonych śród leśnych pustkowi. Skąd inąd z Wielkorusi poświadczają nam źródła znakowanie niw za pomocą bruzd wyora-nych sochą4.
Gmerków używano też dawniej pospolicie zamiast pieczęci w zastępstwie podpisów, o ile dany wieśniak nie był piśmienny; a to samo-można było widzieć u ludów niesłowiańskich na wschodzie i zachodzie.
Przechodziły te znaki dziedziczne z ojca na synów, tworząc w razie potrzeby odmiany, czy to przez dodanie jakiejś nowej cząstki,., czy też przez opuszczenie której z dawnych, albo — rzadziej — przez inne jakoweś wyróżnienie. Starą ich nazwą słowiańską był wyraz znamę urobiony od znati 'znać, wiedzieć’, oprócz tego mieli Słowianie (północni) jeszcze drugi termin *pęti>no, który, o ile wnosić 1 2 -tfolno ^ szeregu różnych wskazówek, oznaczał pierwotnie gmerk wypalony a 't&k£o położony w miejsce pieczęci czy podpisu. Etymologii -tęgo wyra*u dotychczas nie rozwiązano. Nie wykluczone, że należy gó tłumaczył': jako 'ślad’ (cf. płn.-wkrus. patnat vel dopatnat tojad 'iś(>śladami zaginionego konia’, otpatnat końa 'znaleźć konia idąc jego śladami’); w takim razie domysł Brucknera — że piętno ,Od pjęty« poszło — mógłby być słuszny. Ale pewne to nie jest3, WłaSciwym zresztą prastarym ogólnosłowiańskim terminem dla piętna ■* rozumieniu wypalonego gtnerku jest słowo pećats 'pieczęć’, co utworzono od *pekti 'piec’ i co dosłownie określa 'znak wypieczony, wypalooy*, dokładnie pokrywając się z wyrazem bułgarskim źig <ob. wyżej). — Dodajmy w tym związku, że wypalanie piętna na zwierzętach czy na zwierzęcych rogach etc. panuje przede wszystkim bodaj uludów pasterskich: mongolskich, tureckich, semickich (Arabowie), hamickich i sudańskich na Saharze (Tibbu wzgl. Teda). W Europie widzimy je u ludu zwłaszcza na Kaukazie, w różnych stronach Rosji, we wschodnich Karpatach, na Węgrzech, w Szwajcarii..., ale też np. nad dolną Wisłą (w okolicy Gdańska) i gdzie indziej. Stosuje «ię je głównie, choć oczywiście (co już widać z poprzedniej wzmianki ■o rogach) nie wyłącznie do koni, których to zwierząt zresztą, jak wiemy, włoScianie dawniej na znacznych obszarach Słowiańszczyzny wcale nie hodowali (trzymały je jednak w dużych ilościach i piętnowały klasy wyższe).
W nowszych czasach wiele uwagi poświęca się u nas gmerkom ze strony heraldyków i historyków trudniących się badaniami nad .genezą herbów. Ale zainteresowania podobne datują od wcale dawna M. i. już w r. 1861 P. Ivanov bardzo trafnie ujął sedno rzeczy, pisząc ■co następuje; „Na pierwszym planie powstaje tu sporne zagadnienie ęna.jąkiej drodze wytworzyły się nasze herby i pieczęcie. Zwolennięj Zachodu twierdzą stanowczo, że zapożyczono je stamtąd. Ale czyżbj tylko zachodnie pierwiastki miały mieć wpływ na ich wytworzenii się u nas?... Nie należy sądzić, że nasze pieczęcie i herby powstał; wyłącznie na jednej drodze; zapożyczenia się od narodów obcych posiadamy wskazówki ich rodzimego pochodzenia. Tak w sądowycl ■dokumentach dawnej Rusi dość często trafiają się różne znak zastępujące podpisy ludzi niepiśmiennych. Znaki te stawiano takż na skórach zwierząt składanych jako danina, stawiano je w ostępac bartniczyeh; należały zaś one bądź do całych grup społecznych, bąd
1 Prodołźenie dnevnych zapisok puteśestvija Ivana Lepechina, r. 1780, s. 86. i P. Efimenko 1. c. t. 175, s. 61.
s EO, r. 1902, nr 4, s. 117. — Porówn. z tym co do gmerków na kamieniach
drzewach granicznych w dawnej Polsce K. Tymieniecki, Społeczeństwo Słowian lechickich, r. 1928, s. 47.
Słowianie wschodni posługują się i trzecim apelatywem dla znamieni: klejmo, znanym też zresztą części wschodnich Polaków. Również i wyraz kfejm nie został dotychczas wyświetlony w sposób dostateczny. Możliwe, że jest to te min pochodzenia obcego (cf. np. st. nord. kleima ‘namazać, namaszczać’) i że pie wotnie stosowali go Słowianie do gmerków znaczonych smarem (dziegciem), któ to znaki dziś jeszcze są u nich w użyciu w zastosowaniu do zwierząt (ob. wyże