248 IX. „Dziadów” część trzecia: manifest profetyzmu
nie umęczonego narodu i wypełnienie się misji ,,namiestnika na ziemskim padole”, towarzyszy śpiew wielkanocnej pieśni. „Na koniec — głoszą didaskalia — słychać «alleluja! alleluja! »” (III, s. 191). Zamykający zatem Widzenie okrzyk: „Sława! sława! sława!” — ma za akompaniament radosny przyśpiew wielkanocny.
Tego rodzaju synchronizacja nadaje całemu wątkowi swoistą aurę saia^dną. Co więcej, sugeruje ona jakiś paralelizm między odkupicielską misją Chrystusa a misją profetyczną Konrada. I paralelizih ten znajduje swoje potwierdzenie w pewnych sformułowaniach Widzenia. Tak jak Chrystus \ Konrad jest „dziecięciem”, które uszło prześladowaniom He-\roda. I tak jak Chrystus „buduje ogromy swego kościoła”.
Nie powinna nas zbijać z toku okoliczność, że w Widzeniu rolę Chrystusa na krzyżu odgrywa cały naród. Jeśli kto w dramacie uosabia, narody to Konrad („Ja i ojczyzna to jedno”). I jest on predestynowany na duchowego przywódcę narodu, jego „wskrzesiciela”.
Ale nie powinniśmy też wpadać i w drugą ostateczność. Tekst poetycki może być nie dopowiedziany, zatrzymać się w pół słowa. I jeśli chcemy być wobec tego tekstu lojalni, powinniśmy i tutaj z tego jego charakteru zdawać sobie sprawę. Nie wychodzimy tu poza sugestie, pchnięcie wyobraźni czytelnika w pewnym kierunku. Niemniej są to sugestie zuchwałe. Dalej w apoteozie misji profetycznej Konrada nie można było pójść.
W wycinku czasu objętym akcją dramatu pokazano nam człowieka nadprzyrodzonej mocy — duchowej i magicznej — który ciężko zgrzeszył przeciwko Bogu. Zaś sąd archanielski i Widzenie nie tylko że nie pozostawiają cienia wątpliwości co do tego, że grzechy te zostaną grzesznikowi odpuszczone, ale też zapowiadają, że czeka go wzniosła misja proroka „wskrzesiciela”, „naczynia wybranego” boskiej interwencji. Stworzono w ten sposób napięcie „miedzy tvm. co dramat aktualnie pokazuje, a tym, "ccPjest rzutowane w przyszłość, przedstawioną jako przyszłość nieuchronna, w której nadejście nie mamy prawa zwątpić. A już zdecydowanie kłócącą się z taką projekcją w przyszłość nutę wprowadza to, czego dowiadujemy się o Konradzie pod koniec scen dramatycznych.
Nie kłóci się z taką zapowiedzią skrucha, jaką objawia Konrad w krótkim spotkaniu z ks. Piotrem w scenie ósmej.
Przeciwnie. Wiemy, że Konrad, aby się okazać godnym swej misji, musi pokajać się za grzechy. To że korzy się, świadczy, że jest na właściwej drodze. Ale, jak widzieliśmy, kłóci się z nią to, co ujawnia scena Nocy Dziadów. Bez względu na to, jak byśmy interpretowali czarną ranę na czole Konrada, reprezentuje ona coś, czym Konrad jest napiętnowany.
I piętno to jest zawinione, skoro Konrad ją „sam sobie zadał”. Co więcej, jest to piętno, z którego nie uleczy śmierć. Konrad będzie musjął je odpokutować na tamtym świecie.
Jak to pogodzić z wyprorokowanym i obiecanym sądami bo- " < . żymi wybraństwem Konrada i jego zawrotnie wzniosłą misją?
W ramach fikcji dramatycznej pogodzić tych sprzeczności się nie da.
Sprzeczność ta nie zniknie, ale stanie się zrozumiała, jeśli wyjdziemy poza fikcję i odczjdamy wątek Konrada auto-,u.( biograficznie jąką^spowiedź o błądzeniu w drodze do powołania i jako świadectwo żywiołowej wiary w to powołanie.
Odczytać zaś ten wątek autobiograficznie mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek. Bo takie odczytanie jest w Dziadach zaprogramowane. Idzie mianowicie o to, że nie tylko my, współcześni czytelnicy Dziadów, zbrojni w znajomość biografii poety, wiemy, że Konrad jest w jakiś sposób maską poety. Idzie o to, że część trzecia Dziadów od samego początku była obliczona na czytelnika, który dramat o Kon-i adzie miał percypować jako dramat o Mickiewiczu, dekla-racje Mickiewiczowskiego profetyzmu. O takie odczytanie dramatu zadbała prozaiczna przedmowa. Jej nieostatnim ci dem jest nadanie lekturze poetyckiego tekstu odpowiedniego kierunku.
I Tześladowapie młodzieży litewskiej w 1323 i 1824 r. na-le/.ało do tradycji polskiej martyrologii narodowej jeszcze przed pojawieniem się Dziadów części trzeciej. Już wówczas wiedza o nim szerzyła się nie tylko drogą ustnej tradycji.
W pierwszym wydaniu Dziadów znaleźć można było w przedmowie przypisek (który w następnych wydaniach zniknął), odwołujący się do literatury historycznej o tych prześladowaniach: anonimowej broszury Lelewrela, wydanej w po-wrd fińczej Warszawie, oraz emigracyjnych publikacji Leonardo ' Imdżki i Józefa Straszewicza (III, s. 460). W pierwszej •■Min' więźniowie występują z reguły pod swoimi nazwi-|hitmi e/y imionami. Owoczesny czytelnik więc, nawet jeśli rtln 11y! apoulalony z perypetiami procesu filomatów, musiał