WYSPIAŃSKI W LABIRYNCIE TEATRU
HłftiKkl włącza swoich widzów w akcję przedstawienia, przymu-M>( tln wyi iągnięcia wniosków z roli świadka znów dziejącej się przed nim historii, do przyjęcia na siebie odpowiedzialności za zaniechanie, /a •pi/cniewierzenie się pamięci:
Nie wyjdzie nikt już z sali. Sztuki zapragnęliście? Nie wiedzieliście, że jest ona duszą wolną, sobą żyjącą duszą pokoleń przez czas rozdartych a zjednoczonych przez słowo - oto stoi i wyciska na pobladłych czołach stygmat niesławy.7
Przymusza, ale nigdy nie jest w stanie sprawdzić, na ile mu się to udało. Nigdy nie pozna, co zrobią widzowie z jego sztuką. Zawsze będzie się wydawało, że są zbyt bierni.
Dlatego następnym dręczącym zagadnieniem okazało się pytanie o twórców przedstawienia, o ich odpowiedzialność za reakcję widowni, za jej pasywność. Pytanie o naturę więzi między artystą i odbiorcami jego sztuki, którzy powinni stać się uczestnikami procesu tworzenia - poszukiwania prawdy i wyzwalania od zewnętrznych ograniczeń. A także o to, jakie właściwości samego teatru, a może wprost właściwości natury ludzkiej więź tę deformują. Między innymi wokół tego tematu toczy się akcja Wyzwolenia, utworu, który z perspektywy sceny wprost pyta o życiową skuteczność sztuki teatru, o miejsce dla niej. Posługując się motywem teatru w teatrze Wyspiański pamięta o Hamlecie i o teatralnej „pułapce na myszy" zastawionej przez księcia Hamleta na uzurpatora, króla Danii. Rolę Klaudiusza ma w tym dramacie przejąć publiczność, której przedstawiono karykaturalny obraz „Polski współczesnej", czyli obraz jej własnej zbrodni. Po zakończeniu przedstawienia Konrad, a wraz z nim i autor dramatu, mają nadzieję, że widzowie
sami się wskażą: nikczemni i podli.
Sumienie gryźć ich będzie, rumieniec ich zdradzi.
(III, w. 548-549)
Wyobrażona publiczność, wychodząca z przedstawienia „Polski współczesnej", ale przecież także publiczność realna, wychodząca z jakiejkolwiek realizacji Wyzwolenia, scenę „gdzie Klaudiusz się modli" (III, w. 553) odegra już na własny rachunek, poza tekstem Stanisława Wyspiańskie-
S. Brzozowski, Budowniczy dumy narodu, w. tegoż, Dzieła, red. M. Sroka, Współczesna powieść i krytyka, Kraków 1984, s. 353.
go, bo taka jest siła teatru. Inna sprawa, jakie wnioski wyciągnie ze swojej roli.
Zanim to nastąpi, oglądamy teatr w trakcie próby, artystów podczas pracy. Mamy być świadkami, a może i współuczestnikami stawania się spektaklu. A więc autor przygotowuje nas do tego, że i my, realni widzowie, przestajemy być bierni, bo i na nas spada odpowiedzialność za teatr. Wyzwolenie to przede wszystkim jawność działań, nie ma tu żadnej fikcji, żadnej iluzji, żadnego udawania. Brak też fabuły, historii, którą teatr chciałby opowiedzieć. Tym razem teatr mówi o sobie, o tym, jak przygotowuje widowisko o współczesnej Polsce. Wszystko jest tu na wielu poziomach otwarte dla publiczności. Od sceny oddziela ją przezroczysta zasłona z gazy, która ma niczego nie ukrywać, przeciwnie, pokazuje to, co - zazwyczaj niedostępne - dzieje się przed podniesieniem kurtyny. Autor odsłania gołe ściany sceny i proces ustawiania dekoracji, demaskuje mechanizm funkcjonowania rekwizytów i charakter wkraczających na scenę postaci, dopowiada skutki ich postępowania, których już nie obejrzymy, albo wyjaśnia przyczyny niepowodzeń.
Akcję dramatu cechuje ciągła podwójność. Patrzymy na nią z perspektywy bohaterów i równocześnie z nadrzędnej perspektywy autora, który stale odwołuje się do wpisanego w didaskalia ironicznego auto-komentarza, pokazującego dwoistą naturę wszystkiego, co znajduje się w obrębie oddziaływania teatru - przedmiotów, idei, postaw ludzkich. A przecież to właśnie ta dwoistość daje szansę wyboru i podjęcia odpowiedzialności. Na dźwięk „tam-tamu", narzędzia, „które dzwon udaje" (I, w. 304), można zareagować jak na teatralną sztuczkę. Ale można też usłyszeć w nim głos wawelskiego dzwonu Zygmunta. „W Przestrzeń rzucone wielkie słowa" i odradzająca moc „Słowa łaski" (I, w. 392 i 395) z pierwszego monologu Muzy, mogą zostać tylko pustą teatralną grą, zmienić się w zwyczajne - przestrzeń i słowo. Mogą zgubić wymiar transcendencji. Tu już nie ma podziału na artystów i publiczność. Warunki, w jakich może spełnić się teatr, dla obu stron są takie same, Muza zapowiada:
Tragiczną będzie nasza gra: skarżeniem, chłostą i spowiedzią.
Wyzwolin ten doczeka się dnia, kto własną wolą wyzwolony!!
(I, w. 403-406)