XXTV J. I. KRASZEWSKI, STARA BAŚŃ
Zaklinam, chciejcież rolnictwo szanować,
W mieczu i pługu są Polaków siły1.
W Przydatku do tego Śpiewu przytacza Niemcewicz 1 podania o początkach narodu i państwa, powołując się przy tym na Naruszewicza i Bandtkiego.
Trudno przesądzać, czy i w jakiej mierze na pomysł I napisania Q formowaniu sie państwa wpłynęła
JL-illa Weneda SłQwackieg€^ze-sw%koncepcją podboju, tłumaczącą początki_jfiMlims^ąi^_si^nm‘odu. Należy przyjąć, że Kraszewski niewątpliwie znał tragedię Słowackiego. Niemniej jednak, choć i w Starej baśni można się dopatrzyć śladów owej teorii podboju, co prawda bardzo sprzecznych i niejasnych, chyba nie popełni się błędu, umieszczając Lilię Wenedę tylko dla ścisłości wśród prolegomenów powieści Kraszewskiego, ze względu na jej temat.
Wydaje się rzeczą słuszną przypomnieć, że problem powstania państwa polskiego i warstw społecznych w narodzie polskim w wyniku najazdu i podboju ma w piśmiennictwie polskim długą historię, poczynając od średniowiecznej Kroniki Wielkopolskiej. Antoni Małecki w swym dziele Lechici w świetle historycznej krytyki (1897) przedstawił dzieje sporu kronikarzy i historyków o sprawę na- „ jazdu^Lechitów na kraj Polan. Niektórzy badacze uważali owych Lećhitów za Słowian z południa czy zachodu, inni za nąiezdzców^ormańslochr MałecklTpoświecił osobne hstępySlowackiemu \ LilTTWenedzie oraz Starej baśni Kraszewskiego, ten ostatni szczególnie charakterystyczny.— -Warto-gcprzytoczyć w całości: ■****«*» * •
W zakresie beletrystyki, jakże nie wspomnieć o Starej baśni Kraszewskiego, wydanej w roku 1S76? Główny*przedmiot tej powieści dotyczy zamiany dynastii, odwiecznej w PoSe^ktora była lechicką, na dynastię kmiecą i rdzennie słowiaóską^ Piastowską. Rutynowany ten mistrz w swoim fachu nie wdaje się tu zbytecznie w antykwarskie szczegóły. Trzęsawiska, na których topiło się tylu innych, omija w roztropny, godny wszelkiego uznania sposób. Lecz ów rankor, który w dobie przedhistorycznej miał pruć społeczeństwo nasze na jakiś wierzch aksamitny i na konopną podszewkę, ten tu jest tłem, i chce uchodzić za pewnik, dowiedziony... powszechną na to zgodą. Patrzą sobie w oczy w tym obrazie dwa jakieś, osobne żywioły. Jeden. ofaÓŁ(poniieścił w nim na własną rękę autor oprócz ,Jonieci” także „władyków”!) - to, jak się wyraża, „pasi”, co ma znaczyć: Polanje. Drugi obóz tworzyJoieź Popiel otoczony gromada 1 e s z k 6 w. Ci wszyscy razem tworzą [niby stan jakiś, i tylko jako członkowie tego stanu zwą się „leszkami”, bo imieniem osobowym (n. proprium) widocznie nie jest u Kraszewskiego leszek. Ale co to za stan? Kto te leszki? Ba, nasz autor zbyt mądry, by stąpić na tę zdradliwą przerębel. Ani tknie tego pytania! Przecież, przecież jakoś jednak niechcący, wymknęło mu się raz z ust powiedzenie, że ,Jkiedy sąsiedzi kraj nasz napadać zaczęli, zamorskich wodzów trzeba było wziąć”. (Więc coś od Szajnochy!) A z tych wojskowych dowódców kneziowie „na niemiecki sposób panami się czynić chcieli” (Otóż jest i Maciejowski).
- Wyniesienie Piasta na księcia, bardzo udatnie zresztą i zmyślnie opowiedziane (w danych okolicznościach rzeczywiście chyba w taki tylko sposób mogło się to wydarzyć), okazuje | się być pomysłem zupełnie w duchu owego non e propagine Lechitarumr-^ŻadnGgo leszka!” wołają pogomcy"Popiela: „Kmiecia, koniecznie kmiecia !”...2
Cyt. za: J.U. Niemcewicz, Śpiewy historyczne, wyd. I, Warszawa 1816.
A. Małecki, Lechici w świetle historycznej krytyki, Lwów 1.897, s. 235-236.