XXXIV J. I. KRASZEWSKI, STARA BAŚŃ
gend. Przychodzi się tu ponownie odwołać do rozdziału I 1 niniejszego Wstępu.
W każdym razie model powieści dokumentamej nie f nadawał się tu do wykorzystania. Dawał temu Kraszewski | wyraz w Dopisku do Starej baśni.
Nic też trudniejszego, jak podnieść zasłonę odkrywającą • pierwociny bytu narodu. Te chwile mało po sobie pomników zostawiają i śladów. Analogia tylko, porównanie, pewne stałe prawa, którym byt ludzkości podlega, coś o tym dozwalają wnioskować. Zjtnizin urastają rody, plemiona, gminy, narody • . wreszcie, ale tajemniczy proces ten nie dozwala siędośledzić faktycznie i embriologia narodu pozostanie zawsze tylko prawdopodobieństwem i hipotezą, (s. 455)
Mówiąc o mrokach, w których są pogrążone początki Słowiańszczyzny, w równie niejasnych zarysach widzi Kraszewski w cytowanym Dopisku „lechicki początek Polski”:
U tej drugiej kolebki Polski panuje ta sama ciemność, która okrywa początki Słowiańszczyzny. Tuitam podani e, |' legenda, to jest poezja, stanowi materiał dziejowy, (s. 459)
: ■ _ ■ ___: _:v?.
I dalej:
Godzą się na to wszyscy badacze nasi, iż podania o pierwotnych dziejach narodu są mięszaniną rozmaitego pochodzenia żywiołów, sklejonych w nieforemną całość.. Można z nich jednak coś wydobyć, tak jak z grobowych szczątków. i4iema_ wątpliwości, iż dzieje Leszków, Popielów, podania .
. o Wandzie^Krakusie itpTodnoszą śieTdó pewnych zwrotów J istanowczych zmian w-przeszłości narodu, a raczej częścią jego składowych,-gdyż przed Piastem i jego'pótomstwem nie istnieje ani pojęcie całości jakiejś państwowej. W głębi puszcz, w ciszy lasów, tworzą się dopiero całe grupy pier-
wotne, których połączenie ma stanowić późniejsze państwo Bolesławowskie. Kronikarze nie umieją nawet zrazu jednostajnie nazwać kraju, który z kolei Polanów, Lachów i Lechów przybiera imię. Gdy nagłe za Mieszka i Bolesława, syna jego, występuje to państwo na karty dziejowe, pojmujemy łatwo, że to zjawienie się jego poprzedzić musiało wewnętrzne urabianie się, które mu dało siłę do życia. (s. 459—460)
Rzecz znamienna, że podobne refleksje odczytujemy w Przedmowie Gerarda Labudy, wybitnego znawcy początków państwa polskiego, do wydawnictwa Źródła, sagi i legendy do najdawniejszych dziejów Polski:
> ^Nowa problematyka badań historycznych, wynikająca z potrzeby nakreślenia genezy wczesnofeudalńegó państwa polskiego we wszystkichjego -przejawach ekonomicznych^ społecznych, politycznych i kulturalnych, każe nam zwrócić" się z nowymi pytaniami do źródeł, odsuniętych przęjśeiowo-dolamusa. Zadanie pqzp^tal^_j.ędnak to unror co niegdyś: z odłajnJkó-w-4-o-kxuchów ITTozyć^ c a ł o ś ć1? [Podkreślenie — W. D.]
.Wracając jednak do wypowiedzi Kraszewskiego, jak -i następującej po niej dłuższej analizy przedhistorycznych^ legend o Lechu. Krakusie, Wandzie. Popielu-d-Piaście wrujęciu Długoszowym - znajdujemy dowody ostrożno-ścil krytycyzmurni^arzark^ryme chciał rozpoczynać swej źbeletryzowanej hist^rii kraju ojczystego w zamierzonym cyklu^owieściawym-od interpretacj i błędnych i przez to kontynuować tradyćji tych spośród swoich poprzedników* ^powieściopisarzy i^oetów^którzymaiwm^j^wtarzali lub przerabiali kronikarskie legendy i utrwalali w świadomo-
Warszawa 1961, s. 8.