L J. I. KRASZEWSKI, STARA BAŚŃ
lumny” w panującym rodzie Piastów, szpieg, niemiecki__j
JłengO; ponury w swej funkcji służalca Smerda^typowy 1 dla pewnego gatunku powieści szpetny karzeł, donosiciel Znosek- otę skontrastowany ź obozem Polan dwór kne-ziowski. Jego członkowie, przede wszystkim^Brunhilda, są sprawcami najbardziej dramatycznych* nąjbardziejkrwa-wvch i ponurych zdarzeń powieściowych: otrucia kmieci I i stryjów, śmierci załogi stołbu, kiedy 'już się śtałaIprze-_ I szkodą w oczekiwaniu na_pdsiecz, niszczycielskiego na- I pąrin ha kraj IPoIan. Obiektywnie trzeba stwierdzić, że i p^lflp walczy nknitny Dobek, który_żywc.enLpaJi .Hengę. Przez swe okrucieństwo nie przystaje Dobek do 1 zasajpicgepo wzorca przedstawiania Słowian jako ludzi I łagodnych, ceniących pokoi i żyeiew-patriąrGhalnej współ-, jioęie.
MS^aLćza zatem ze sobą dwa światy, choć poza Brunhilda iHengą z jednego plemienia się wywodzące. Czytel- I nik pozostaje pod ważeniem, że to właśnie wpływ nie- 1 miecŁi przyniósł ze sobą dążność do despotycznych rządów metodą bezprawia i okrucieństwa, że wszystko zło J wywodzi sięjś przenikania wzorców germańskich, czerpa-nych ze stosunków ^marchiach wschodnich. Władcy ich pragnęli przecież przesunąć granice swych dzierżaw po J Odrę i Wartę.
Na odrębne potraktowanie zasługuje postać Jarnhy. Już I Wojciechowski zwrócił uwagę na jej funkcję powieścio- I wą, przypominaj ącą junkcj ę figury sprawczej", ukrytego I -reżysera zdarzeń w powiesćiactL_Scotta. "Wydaje się jed- I nak, że chodzi nie tylko ojej funkcję. Przy wszystkich H realnych rysach ma Jaruha w sobie coś z czarownicy— bez I szatańskich powiązań. W każdym razie nie wystarczyło I przecież dobrej znajomości ludzi i stosunków międ^niini„J aby tak mądrze przenikać zamiary wrogów, jawić się zawsze — wbrew prawom fizycznym — tam, gdzie obecność jej była konieczna. Typowa „wiedźma”, mądra i odważna, jest prototypem całego szeregu postaci kobiecych z ludu w naszej powieści, co to ani wróżki, ani „nawiedzone”, trochę jednak wyrastają ponad miarę naturalną; kierują losami ludzkimi, pomagają jednym* a szkodzą drugim. Można zaryzykować tezę, że jednym z najbardziej aktywnych i ważnych czynników baśniowości dzieła jest właśnie ta starucha, co to wszystko wie, może pomóc, ale i zaszkodzić, która i z Chwostkiem śmiało rozmawia, darzy uczuciem Dziwę i Domana, bo właśnie się znalazła na jego dworze, tak jak przybyła, niby na zawołanie, do chaty zduna Mirsza, aby Mili dostarczyć lubczyku dla pozyskania miłości Domana.
Nie należy jednak przeceniać jej roli w kompozycji wypadków powieściowych, przy organizowaniu wątków fabularnych w artystyczną całość. Nie sposób omawiać wszystkich scen, w których Jaruha jest postacią centralną. Ale — tytułem przykładu — to nie ona przecież mobilizuje kmieci do walki z Chwostkiem, nie ona sugeruje wybór Piasta. Nawet zwycięstwo tajonych uczuć Dziwy do Domana jest naturalną konsekwencją psychicznej ewolucji bohaterki, a nie skutkiem pełnej aluzji baśni, opowiedzianej przez babę-wiedźmę. Bez jej pomocy wysłannicy wiecu i tak byliby odnaleźli Piastuna, który uciekł w puszczę, przerażony wyborem na władcę Polan, bez jej pośrednictwa i tak Dziwa wyszłaby za Domana._
-^•“Rozważania te zmierzają do wniosku, że nie sposób postaci. Jaruhy traktować i ako figury reżyserskiej według ^zorupo^deśef-Seotta; Jaruha jest koniecznym elementem -baśniowości utworu, w którym nie wszystko musi "się