184 Rodzaje i gatunki literackie
dzane w obszarze języka potocznego, frazeologii codziennej i kolokwialnej, a nie tylko w obszarze tradycyjnych modeli języka poetyckiego. Ujawni to dość wyraźnie zestawienie wiersza T. Karpowicza z poprzednio cytowanym tekstem Iłłakowiczówny:
Rzeka
jedyna szyja Żyjąca bez głowy i to o wodzie
uważa na zakrętach aby się nie minąć sama z sobą
Wystarczy zwrócić uwagę na zupełnie różną formułę chwytu personi-fikującego i inny jego sens w obu wierszach.
Podobnie pozorną autonomię charakterystyczną dla liryki pośredniej może uzyskać świat przedstawiony narracyjnie jako pewna sytuacja, a nawet zdarzenia, w których podmiot mówiący nie musi uczestniczyć, zajmuje pozycję obserwatora i sprawozdawcy, jak np. w Pogrzebie kapitana Meyznera J. Słowackiego:
Dziś przyszedł chciwy jałmużny odźwierny 1 przyszły wiedmy, które trupów strzegą,
I otworzyli nam dom miłosierny,
I rzekli: „Brata poznajcie waszego! .
Czy ten sam, który wczora się po świecie Kołatał z wami? — Czy go poznajecie?”
1 płachtę z głowy mu szpitalną zdjęto,
Nożem pośmiertnych rzeżników czerwoną;
Źrenicę trzymał na blask odemkniętą,
Ale od braci miał twarz odwróconą;
Więceśmy rzekli wiedmom, by zawarły Trumnę, bo to jest nasz brat — ten umarły.
Istotny brak autonomii świata przedstawionego w liryce, jego właściwa funkcja pośrednicząca, przez którą odczytujemy obecność podmiotu lirycznego, jest łatwiejsza do uchwycenia, kiedy świat przedstawiony nosi wyraźne piętno kreacji artystycznej, jest niewspółmierny z rzeczywistością obiektywną, możliwy do zrozumienia i przyjęcia jako wytwór wyobraźni, wymagający odniesienia do podmiotu,
który powołuje do życia swoiste prawa rządzące światem poetyckim. Czasem może się to dokonać przez odwołanie do znanych konwencji fantastycznych, baśniowych czy mitologicznych, do starych konwencji literackich, a nawet obyczajowych, jak np. w wierszu B. Leśmiana Wiśnia:
Rosła wiśnia w królewskim ogrodzie,
Król ją ujrzał o słońca zachodzie.
Ujrzał tajnym zapłonioną żarem I o błąkał swe zmysły jej czarem.
A on w mgłę się rozrieóczył obladłą,
Ciało jego już w nic się rozpadło,
Jeno ustom, by mogły całować,
Wolno było w ogrodzie wiekować.
Baśniowa historia miłości i czarów wykracza tu poza tradycyjne ramy fabularne i uzyskuje wymiar symbolu (zob. s. 348).
W wierśzu Z. Herberta Apollo i Marsjasz mitologiczny wątek pojedynku dwóch mistrzów muzyki’—Apollina i Marsjasza<—zostaje przywołany przez monolog narracyjny, którego podmiot zajmuje pozycję sprawozdawcy, rejestratora faktów. Jednocześnie podmiot ten dokonuje istotnej korekty opowiadając o faktach zaistniałych już po wydaniu wyroku konkursowego, a więc rozwija jakby dalszy ciąg wątku, który mit przemilczał, którym się już nie interesował. Ten dalszy ciąg, relacja o krzyku Marsjasza obdartego ze skóry i przywiązanego do drzewa, jest dla podmiotu wypowiedzi właściwym pojedynkiem. Zadaniem „sprawozdawcy” staje się odnotowanie obrzydzenia i rosnących wątpliwości zwycięzcy-Apollina, któremu „pod nogi upada skamieniały słowik” i który widzi, że:
drzewo do którego przywiązany jest Marsjasz
jest siwe
zupełnie
Często jedynym uzasadnieniem obrazu świata przedstawionego w wierszu jest prawo kreowania fikcji artystycznej przez podmiot mówiący, fikcji, która tłumaczy się tylko jako ekwiwalent emocjonalnego i intelektualnego stosunku podmiotu mówiącego do świata. Sonet J. M. Rymkiewicza Na trupa operuje aluzją literacką do sonetu