194 Rodząje i gatunki literackie
W tym fragmencie jesteśmy w zupełnie innej sytuacji kształtującej wypowiedź podmiotu lirycznego. Początkowo usuwa się w cień elementy opisowe, wraz z nimi niknie konkretność sytuacji przedstawionej, konkretność sałi balowej. W to miejsce pojawia się abstrakcyjna sytuacja o zmiennej perspektywie czasowej, raz aktualnej, to znów przeszłej. Pojawia się też nowy bohater — przyszły poeta — a enigmatyczny adresat poprzedniego fragmentu nabiera większej konkretności: ty, piękna. Jednocześnie jednak, poprzez nawiązanie stylistycznej rytmiczne do poprzedniego fragmentu okazuje się, że podmiot mówiący i ten przyszły poeta są właściwie jednym, i choć mówi się o nim przez on, wypowiedź nabiera charakteru utajonego wyznania, a zarysowana poprzednio sytuacja wypowiedzi — cech sytuacji zupełnie umownej, fikcyjnej, stanowiącej tylko metaforyczną transpozycję przeżyć podmiotu lirycznego. Warstwa organizacji wersyfi-kacyjnej obu tych fragmentów jest jednolita, wprowadza rytm, który ma funkcje naśladowcze, rytm tańca, o którym się w wierszu mówi (stosunek działów wersowych do działów składniowych we fragmencie drugim wprowadza pewne modyfikacje tego rytmu, czyni go bardziej rwanym, niespokojnym, mniej płynnym):
Stań tutaj przy oknie i uchyl zasłony,
W olśnieniu, widzeniu, na obcy spójrz świat.
Walc pełza tu liśćmi złotymi stłumiony I w szyby zamiecią zimowy dmie wiatr.
W sposób gwałtowny wracamy do konkretu sytuacji zarysowanej we fragmencie narracji opisowej, ale wyraźniej do głosu dochodzi ton apelatywny, sytuacja rozmowy, w której jeden z partnerów milczy. Wypowiedź podmiotu lirycznego nabiera jawnie cech kreatorstwa poetyckiego: opisuje wizję. Kształt językowy tej wizji odbiega od poprzednich fragmentów wypowiedzi, zarówno w warstwie stylistycznej, jak wersyfikacyjnej, jest to wypowiedź ustawiona na innym planie. Świat przedstawiony w tej wizji przeciwstawia się nie tylko emocjonalnie światu przedstawionemu w ośmiu pierwszych strofach. Poeta kontrastuje go | nimi także dzięki zupełnemu pozbawieniu go efektów dźwiękowych, jest to tylko świat kształtów i barw, jakby puszczono przed naszymi oczyma wstawkę filmu niemego (współczesnemu czytelnikowi wpisuje się ten montaż poetycki nie tylko w kontekst jednej
ze scen Róży S. Żeromskiego -— wyświetlanie obrazów walki powstańczej dla ludzi zgromadzonych w starej szopie inspirowane przez symboliczną postać Bożyszcza — ale wpisuje się też w kontekst praktyki kinematograficznej):
Lodowe pole w blasku żółtej zorzy W nagle rozdartej nocy się otworzy,
Tłumy biegnące wśród śmiertelnej wrzawy,
Której nie dyszysz, odgadujesz z ust
Do granic nieba sięgające pole
Wre morderstwami, krew śniegi rumieni,
Na dała skrzepłe w spokoju kamieni Dymiące słońce rzuca ranny kurz.
Jest rzeka na wpół lodami przykryta I niewolnicze na brzegach pochody,
Nad siną chmurę, ponad czarne wody W czerwonym słońcu, błysk bata.
Tam, w tym pochodzie, w milczącym szeregu,
Patrz! to twój syn. Policzek przecięty Krwawi, on idzie małpio uśmiechnięty,
Krzycz! w niewolnictwie szczęśliwy.
Rozumiesz. Jest taka cierpienia granica,
Za którą się uśmiech pogodny zaczyna,
I mija tak człowiek, i już zapomina,
0 co miał walczyć i po co.
Jest takie olśnienie w bydlęcym spokoju,
Gdy patrzy na chmury i gwiazdy, i zorze,
Choć inni umarli, on ras&eć nie może
1 wtedy powoli umiera...
I jak poprzedni, początek fragmentu realizuje postawę opisową, gwałtownie przerwaną zwrotem do rozmówczyni, tej, która wespół z podmiotem mówiącym patrzy przez okno sali balowej. I jak poprzednio, o rodzącym się poecie mówiło się w trzeciej osobie, tak i tu pojawia się ten rzekomy trzeci: twój syn. Od tego momentu sytuacja wypowiedzenia znów ulega zmianie. Wypowiedź tłumaczy pewien stan wewnętrzny; czyj? Pewnie owego syna, ale także człowieka w ogóle, ale takie może podmiotu mówiącego o swych własnych
13*