H Rozdział VI. Wygnanie do Babilonu
nazywanie rzeczy przez ludzi tej krainy, to podejrzenie, że powszechnie znane nazwy nk nazywają właściwych przedmiotów, zostało podkreślone przez powtórzone wyraźnie ironicznego wyrażenia: „zowie się”, „zowią się”. Konrad Górski przypisuje tonu wyrażeniu więc2^^sgę^atyQ^zną,b Takie dziwolągi tutaj zowią się domami. Dotyczy to zwłaszcza miast, w których domy przypominają uzbrojonych żołnierzy, uformowanych w pułki. Jednakowej miarka więc zuniformizowane, z oknami jak ładownice, stoją w dwuszeregu,
| i czworoboku lub w kole. Pada więc pierwszy sypiał, że JtramaljETzmiliia-| TVZOWafta\ Na Litwie człowiek stawiał clomtam, gdzie ~chciał i jak chciał.
1 W tajemny siposób tworzyły one w mieście harmonijną, choć bardzo różnorodną PtoIk. Tutaj budowanie domu jest podporządkowane myśli, która organizuje je w militarne struktury. Narrator pozostawia nas na razie z pytaniem, kto je pomyślał i stworzył. Wszystko to wszakże świadczy, iż przestrzeń ta posiada swój inny straszny ład.
Słowa więc znaczą tu co innego niż w reszcie świata, a w każdym razie oznaczają co innego niż w ojczyźnie poety. Te same najprostsze słowa, takie jak „dom” czy „droga”. W tej krainie indzie, posługując się nazwami znanymi, oznaczają nimi całkowicie inne przedmioty lub fakty. Słowa są te same, ale nazywają inną rzeczywistość.
Skoro w tej krainie miasto i dom znaczą co innego, to co innego musi znaczyć również słowo „człowiek”. Toteż już przy pierwszym spotkaniu narrator stara się przeniknąć go za pomocą fizjonomiki. Europa już od dłuższego czasu fascynowała się tą gałęzią oświeceniowej antropologii, która wyrokowała o człowieku na podstawie wyrazu jego twarzy. Do wielkiego mistrza fizjonomiki, Kaspara Lavatera. który mieszkał w Szwajcarii, płynął potok pielgrzymek. Częstymi gośćmi bywali tu pisarze i poeci, którzy „badanie twarzy” traktowali jako wstęp do „badania duszy”.7 Mickiewicz rozumował bardzo podobnie.
Na twarzach Judzi wschodu i zachodu” historia zapisała się do tego stopnia, że każda stanowi już jakby „pomnik narodu”. Tutaj narrator spotkał twarze otwarte i puste, równie nie zapisane przez historię jak ta kraina. Charakterystyczne są zwłaszcza ich oczy, które — jak wiemy — uchodzą powszechnie za zwierciadło duszy. Wielkie i czyste, wspaniałe i „przecudne” z oddali, kiedy się zajrzy do ich środka, jjacazujją SlgTmśtS Mickiewicz rozwinie tę myśl później w wykładzie z 18 stycznia 1842 roku: „Wzrok Wielkorusów ma w sobie coś osobliwego: oczy ich podobne są do szklistych kawałków lodu; grozą przejmuje
Cjytank przestrzeni imperial nej
3*1
spojrzenie w oczy bez dna; odbijają one światło, ak się nie rozgrzewają. Wzrok lożywy, przenikliwy, ale mało wymowny; wzrok ni Powieka, ni zwierzęcia, ale flcaej owadu. Żeby mieć o tych oczach wyobrażenie, trzeba pod szkłem powiększającym przyglądać się oczom owadów; nieruchomym, błyszczącym,
| pjjemkłiwym a zimnym” (X, 82).
Dusza człowieka tej ziemi została przedstawiona jako gąsienica. Było to wówczas porównanie dość popularne. William Blake wyrysował nawet gąsienicę z główką niemowlęcia. Mickiewiczowi obraz ten pozwohł pokazać człowieka tej ziemi jako tajemniczą potencjalność, oczekującą dopiero na swoją prawdziwa formę, ciągle jeszcze nie znaną i nie ukształtowaną. W tej krainie, śóśniętej mrozem despotyzmu, pierwiastek formotwórczy człowieka nie zdołał śę jeszcze wykazać swą pracą. Wszystko stanie się jasne dopiero wówczas, kiedy zaświeci „słońce wolności”. Nie wiadomo tedy, czy z gąsienicy narodzi stęmotyTcźyćma, płód nocy czy dnia, forma stworzona przez Bogaczy przez szatana. Walka światła z ciemnością rozegra sie tu dopiero wówczas, kiedy wtfaTńie tej zapanuje wolność. bfie ĆKaałbym przesadzić, ale wydaje się, że w ófinralrduszy-gąsienicy zamknął Mickiewicz myśl o tym, iż dusza Rosji znajduje się ciągle w stanie preegzystencji.
Skoro w krainie tej żyją ludzie, muszą w niej również istnieć drogi, które ich łączą. W cywilizacji Zachodu i Wschodu drogi spełniają funkcję komunikacyjną. Służą powszechnej i samorzutnej wymianie dóbr. Tworzy je potrzeba wielu ludzi. Są emanacją życia, ffu drogi stworzył ukaz camCar palcem na mapie wytknął, którędy mają przebiegać. Zanim więc Bóg napisze coś swoim palcem na białej karcie Rosji, zanim Opatrzność ustali tu swój porządek, palec cara wytyczył już na niej wymyślony przez siebie ład. Jest to pierwsza informacja, kto tutaj maże na niezapisanęj karcie księgi świata. Drogi są po to, aby łączyć domy. Car zaś każe zburzyć dom, jeśli stoi na wytyczoną przez niego trasie. Przedkłada więc drogi nad domy, funkcję nad istotę, tahakierę nad nos. Wywraca ogólnie przyjęte, panujące od praczasów stosunki między wartościami. Zamieszkany dom — pisze Gaston Bachelard - nie jest bezwładnym pudłem. Staje się z reguły instrumentem analizy przestrzeni.8 Mickiewicz miał nabożny, niemal pierwotny stosunek do domostwa. Z Litwy wyniósł przekonanie, którego nie wyzbył się do końca życia, nawet po wieloletnim pobycie na Zachodzie, że dom to oś kosmiczna. Nigdy nie pogodził się zdenkralizacją domostwa w epoce nowożytnej cywilizacji przemysłowej. Czy mógł H tedy pogodzić ze spostponowaniem domu przez „systemat carski”?