90 KS. JERZY ZAREMBA
mianą umożliwiającą wejście człowieka w wymiar wieczności — czasu uwielbionego— by uczestniczyć w pełni w życiu Bożym.
Śmierć jest przemianą, którą naszym zdaniem określić można jako przemianę „mieć" w „być”, czyli przemianę „posiadania egzystencji”, które w ramach historii zdeterminowane przez cielesność, stanowiącą naszą „zasadniczą własność”, ustępuje w śmierci dominacji duchowości, posiadając pewną analogię w „przetwarzaniu” rzeczy w duchową rzeczywistość poznania, stanowiącego element bytu osobowego, na który obok cielesności i duchowości składa się jeszcze historia (pewna jakby „czasowa rozciągłość”).
Zmartwychwstanie jest zatem utrwaleniem historii, która w śmierci dobiega swego kresu; jest więc niejako wewnętrznym, „chrystologicznym” wymiarem śmierci jako współumierania z Chrystusem.
Śmierć jest jakby zejściem w samą głębię bytu osobowego, do samych jego korzeni, by u jego podstaw odnaleźć nowy wymiar cielesności: zmartwychwstanie i w tym znaczeniu — również w nawiązaniu do śmierci jako przemiany będącej dziełem Ducha Świętego — identyfikuje się ze śmiercią prowadzącą wg Sw. Tomasza do nieśmiertelności człowieka. Życie wieczne jest bowiem nie całkiem nowym życiem, przekreślającym doczesne, ale doskonałą, dzięki łasce, utrwaloną na zawsze jego formą: continuum in discontinuitate.
Bez zastrzeżeń godzimy się na określenie śmierci jako „początku” zmartwychwstania, a początek w wymiarze eschatologicznym nie różni się od trwania; w nim też zawierają się inne wydarzenia i stany escha-tyczne.
Zasadniczą wartość śmierci dostrzegliśmy również w określeniu jej jako szczytowego momentu zbawczego działania Chrystusa w odniesieniu do każdego człowieka bez wyjątku, posiadającego w tym rozumieniu możliwość spotkania w śmierci i akceptacji Jedynego Pośrednika — Głowy Kościoła — Chrystusa. Jeśli bowiem moc łaski odkupienia wymaga i okazuje się w naszej „słabości”, to najbardziej radykalnie ta dialektyczna sytuacja przejawia się w śmierci, pozbawiającej nas i dającej nam możliwość wyrzeczenia się nawet własnego „ja”, w pełnej miłości akceptacji „Ty”; i w tym znaczeniu każda śmierć może być „świadectwem wiary”, na wzór śmierci męczeńskiej, urzeczywistniającym się stopniowo w życiu, jakie zmierza przez śmierć ku niemiertel-ności.
Nie wydają się uzasadnione obawy, by przyjęcie takiej interpretacji śmierci i zmartwychwstania, znalazło się w sprzeczności z dogmatem Wniebowzięcia, które raczej jako najpełniejsza realizacja odkupienia Chrystusa w znaczeniu subiektywnym zdaje się ją sugerować, zacho-